Najcichszy kąt w bibliotece studenckiej znajdował się najdalej od wejścia, ukryty pomiędzy kilkoma regałami, zupełnie jakby miały one chronić widok małego, drewnianego stolika przed niewiedzącymi. Tam też znajdował się Asahi Azumane, student drugiego roku psychologii.
Jasnobrązowy stolik wyrzeźbiony z dębowego drewna ledwo trzymał się nogach pod naporem kilku ogromnych encyklopedii oraz kilkunastu kolorowych zeszytów, starannie zawiniętych w folię. Miało się wrażenie, iż mebel za chwilę runie, wybudzając w ten sposób śpiącego studenta, który dodatkowo dodawał ciężaru, opierając się całym ciałem o blat. Jednakże stolik dzielnie stał i nie odważył się nawet drgnąć. W bibliotece było cicho. Błogo. Nic nie zapowiadało się na to, że dziesiąty października będzie inny.
Nagle jednak idealną ciszę zakłócił huk głośno zamykanych drzwi, a następnie donośny tupot - a był to tupot nierówny, bowiem osoba, która właśnie dostała się biblioteki, ciągle się zatrzymywała, można nawet było snuć teorie, iż chwilami skakała, zupełnie jakby za wszelką cenę chciała zrobić dziurę w podłodze. W tle można było usłyszeć stłumiony okrzyk ostrzegawczy bibliotekarki, ale kroki tylko przybrały na sile.
Niecodzienny hałas zbudził także Asahiego, który, na początku bez życia, przetarł oczy i rozejrzał się wokół, tak jakby nie pamiętał, jakim cudem się tu znalazł. I był pewien, że coś łupało w jego głowie: TUP, TUP, TUP. Chwycił się za głowę prawą ręką, przez przypadek zrzucając w ten sposób jedną z encyklopedii leżących na krawędzi stolika, tym samym odciążając biedny mebel.
Głośny huk sprawił, że potwór niebezpiecznie zbliżający się do bezpiecznego kąta drugorocznego, zatrzymał się. W ten właśnie sposób Azumane zdał sobie sprawę, że z jego głową wszystko było dobrze. Jeszcze ospały student poprawił się na twardym drewnianym krześle, a następnie sięgnął po encyklopedię, która leżała otwarta na ziemi. Kroków nie było już słychać, także Asahi stwierdził, że to wszystko musiało być wymysłem jego wyobraźni. Ostatni raz przetarł oczy i wrócił do nauki. Nie miał pojęcia, która jest godzina ani ile spał. Ważne, aby przygotował się do jutrzejszego kolokwium.
Nie minęła minuta, kiedy nagle głośny hałas przeszkodził spokojnemu chłopakowi w nauce. Azumane zmarszczył brwi i rozejrzał się wokół, ale nie znalazł źródła tamtego dźwięku.
- Przprszm - wychwycił jedynie, właśnie w chwili, kiedy miał wrócić do uczenia się na pamięć definicji chorób psychicznych. Głos osobnika rozległ się bardzo blisko, Asahi skulił się w nadziei, iż potwór nie znajdzie jego bezpiecznego kąta.
Cóż, życie pisze najciekawsze scenariusze, więc dlaczego tak miałoby się nie stać?
Zza regału po prawej od drugorocznego wychyliła się głowa niskiego chłopczyny. Miał rozeźloną minę, zaczerwienione policzki (Asahi nie miał pojęcia, czy to z powodu zimna, czy może złości) i zaciśnięte w wąską linię usta. Włosy młodszego mieniły się ciemnym brązem, a jedyny blond kosmyk opadał mu na czoło. Azumane nigdy my nie pomyślał, że ten karzełek mógłby poruszać się w tak głośny sposób.
Patrzyli na siebie w ciszy. Niższy zaciskał w dłoniach powieść popularnonaukową, zupełnie jakby nie chciał, aby Asahi zobaczył, co czyta. Starszy student tymczasem wgapiał się w młodszego tak, jak dziecko patrzy się na zabawkę będącą za witryną sklepową. W ręce dalej trzymał długopis, którym miał przed chwilą zapisać kolejną definicję zanim pojawił się potwór.
Pierwszy ruch wykonał pierwszoroczny. Jako pierwszy oderwał wzrok od starszego kolegi, przeniósł go na krzesło stojące na przeciwległym końcu prostokątnego stołu. Nigdy nikt tam nie siedział. Asahi był jedynym, który przesiadywał w najdalszym kącie biblioteki, nikt wcześniej nie raczył się tu zjawił, lecz to cieszyło studenta. Młodszy chłopak wykonał pierwszy niepewny krok, zupełnie niepodobny do tych głośnych huków, które przed chwilą miał okazję usłyszeć Azumane.
CZYTASZ
Biblioteka uczuć || AsaNoya OneShot
FanfictionO tym, że miłość nie zawsze musi być jaskrawa, ekspresyjna i kolorowa. O łagodnym studencie z drugiego roku, przytłoczonym nauką i obowiązkami. Oraz o najbardziej energicznym pierwszaku, jakiego ten pierwszy kiedykolwiek poznał.