Prolog

48 4 0
                                    

To był mroczny, burzowy dzień. Zza okna było słychać głuche echo opadających kropel deszczu na lodowaty beton. Była godzina piąta rano kiedy w moim mieszkaniu rozległ się głosny dźwięk dzwoniącego telefonu...tak to co usłyszałem było mało wiarygodne, by mogło być prawdą..
Nazywam się Tomas Cooper. Jestem bardzo rozpoznawalnym detektywem. Sprawa, o której była mowa w rozmowie telefonicznej jest morderstwem dokonanym w szkolnej bibliotece. W najszybszym możliwym tępie pojawiłem się na miejscu zdarzenia, gdzie policja już zabezpieczała miejsce. To co tam ujrzałem przyprawiło mnie o mdłości. Ciało było zmasakrowane. Najprawdopodobniej weryfikacja zwłok będzie trudną sztuką. Z twarzy ofiary pozostały tak naprawdę strzępy. Morderstwo wręcz idealnie zaplanowane, jednakże moją uwagę przykuła wszyta w tors chłopaka żółta kartka z literą "E". Pierwsze co nasunęło mi się na myśl było to, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą. Spode łba spojrzałem na jednego z policjantów i pewnym krokiem podszedłem do niego.

-Gdzie mogę znalźć dyrektora tej placówki?- zapytałem mym przenikliwym, zgorzkniałym głosem.

- Jest w swoim gabinecie - odparł spokojnie policjant. Tak więc poszedłem do dyrektora,aby zdobyć jakieś informacje. Wręcz w ułamek sekundy znalazłem się już pod drewnianymi drzwiami gabinetu niejakiego Johna Colinsa. Zapukałem i bez chwili zastanowienia wszedłem do jego pokoju. Mym oczom ukazał się wysoki, smukły mężczyzna. Miał duże, brązowe oczy i czarną grzywkę lekko opadającą na jego czoło.

-Szybko się Pan zjawił -odparł mężczyzna zabijając panującą między nami ciszę.

-Usiłuje jak najszybciej wykonać mą prace -  John wręcz zmierzył mnie od stóp po głowę. Jego nieszczery uśmiech w szybkim tępie zdradził mi jego osobowość.

-Dobrze, zatem przekaże Panu listę podejrzanych - podszedł pewnym krokiem do biurka i wyjął niewielką karteczkę z szuflady. Na niej widniało kilka nazwisk, szczególnie żeńskich - Są to osoby, które mogły w tym czasie być na miejscu zdarzenia lub w pobliżu - dodał i spoczął na swoim krześle. Wziąłem ów kartkę i schowałem do kieszeni.

-Więc jak narazie to wszystko. Mimo to niech Pan spodziewa się mnie w najbliższym czasie - delikatnie się uśmiechnąłem i opuściłem jego gabinet.
Coś mi śmierdziało w tej sprawie...kilka osób obecnych przy morderstwie i zero reakcji? Na wszelki wypadek na liste podejrzanych dopisałem jeszcze samego dyrektora. Wydawał mi się być podejrzany.

Silence scream //ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz