Rozdział 1

415 16 1
                                    

W powietrzu dało wyczuć się podekscytowanie nadchodzącymi eliminacjami do drużyny piłkarskiej. Tego dnia był to temat numer jeden. Nic dziwnego, że gdy rozbrzmiał dzwonek kończący ostatnią lekcję, bardzo dużo osób udało się na trybuny boiska. Darcy przeciskała się przez tłum, by dotrzeć do brata. Niestety, uczniów było za dużo i ledwo to jej wychodziło. W korytarzu przylegającym do tego, którym właśnie szła dostrzegła Juda. Skręciła w tamtą stronę i zawołała chłopaka:
- Jude!
Chłopak zatrzymał się. Wolno odwrócił się w jej kierunku.
- O, hej - powiedział.
Miała wrażenie, że patrzy się na nią ze smutkiem.
- Widziałeś może Davida? - Zapytała.
Odwrócił się bokiem, tak że widziała jego profil.
- Pewnie jest już na boisku.
Opuściła lekko głowę i odwróciła się, by pójść na trybuny.
- Gdzie idziesz?
Zatrzymała się.
- Na trybuny. Kibicować Dave'wowi.
- Myślałem, że chcesz mu coś powiedzieć.
Spojrzała na chłopaka. Czasem miała wrażenie, że czyta z niej jak z otwartej księgi.
- Chodźmy - powiedział.
Otworzyła usta w lekkim szoku, ale szybko otrząsnęła się i ruszyła za Sharpem. Szkoła była istnym labiryntem. Dziewczyna nie była zaskoczona, że chłopak zna drogę. Nie po raz pierwszy szła za nim, ale zazwyczaj towarzyszył jej brat. Pokonali kilka zakrętów i już po chwili wyszli na boisko. Dostrzegła chłopców jak się rozgrzewają na lewej połowie boiska. David akurat stał do niej plecami.
- Nie przekraczaj linii i nie zwracaj na siebie większej uwagi - powiedział Sharp i udał się w kierunku z którego przyszli.
Stała w miejscu, mając nadzieję, że Dave wreszcie się odwróci. Obrzuciła boisko wzrokiem. Nigdzie nie było trenera, za to po przeciwnej stronie boiska rozgrzewała się drużyna Królewskich. Przyglądała się składowi. To była ta słynna drużyna, których mecze oglądała setki razy w telewizji. Nagle tuż obok jej ucha odezwał się głos:
- Hej, a co ty tutaj robisz?
Dziewczyna wystraszyła się i lekko podskoczyła.
- Nie musisz się bać, jestem Joe.
Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Darcy. Chciałam porozmawiać z bratem.
Rozejrzał się po wszystkich ćwiczących.
- Bratem? - Zamyślił się - Ej ty! - Krzyknął.
Darcy ze strachem w oczach spojrzała się na niego.
- Ale nie musiałeś zwracać na siebie uwagi całej szkoły. - Oburzyła się.
- Ty byś tego nie zrobiła.
- Miałam na siebie nie zwracać uwagi, a ty właśnie sprawiłeś, że wszyscy się na nas patrzą.
- Sorka.
Podszedł do nich Samford.
- Hej, co tu się dzieje? - Zapytał Dave.
Oburzona dziewczyna, spoglądała na Kinga z piorunami w oczach.
- Ta dziewczyna szuka brata.
- Tsa... A ten pajac sobie grabi.
- Pajac? Wypraszam to sobie . Ja ci tylko próbuję pomóc.
- Pomóc? Serio? - Uniosła wysoko brwi.
Joseph uniósł obie ręce w obronnym geście. Zaczęli się kłócić. David wywrócił oczami. Złapał dziewczynę za nadgarstek i pociągnął ją w kierunku zejścia z boiska.
- Co tam? - Zapytał lekko zdenerwowany.
- Chciałam ci tylko życzyć powodzenia. Wiem, że się denerwujesz, ale wiem że ci się uda.
Zamyśliła się na chwilę. Szybko rzuciła się na szyję brata. Kiwnął głową i uniósł lekko kącik ust.
- Spoczko. Dzięki.
Ostatni raz spojrzała na boisko, przeniosła wzrok na brata i przytuliła go.
- Bądź ostrożny.
Pogłaskał ją po głowie i odszedł. Dziewczyna ruszyła na trybuny, ale nagle wpadła na kogoś. Podniosła wzrok. Trener. Ukłoniła się.
- Przepraszam. Już idę.
Chciała już sobie pójść, ale zatrzymał ją głos trenera:
- Czemu nie zostaniesz?
Spojrzała się na niego, później przeniosła wzrok na Juda. Chłopak tylko wzruszył ramionami. Mężczyzna uważnie lustrował wzrokiem dziewczynę. Widząc jej wahanie, popchnął ją lekko w kierunku ławki rezerwowych. Sztywnym krokiem podeszła do ławki i zajęła miejsce. Pan Dark wytłumaczył zasady, a już po chwili usiadł obok niej. Na boisko po kolei wchodzili chłopcy. Każdy próbował minąć obronę i strzelić bramkę. Niektórym szło to lepiej, innym gorzej. Nikomu nie udało się strzelić bramki. Wreszcie na środek wyszedł Dave. Chłopak był zestresowany. Odetchnął głęboko. Zaczął. Ruszył wolno z piłką, ale przyśpieszał. Dotarł do pierwszego przeciwnika. Kopnął piłkę w prawo, a sam pobiegł w lewo. Drugi przeciwnik. Dave przeturlał piłkę pod nogą do tyłu, zawodnik próbował mu ją odebrać. Przez chwilę walczyli, ale koniec końców wygrał królewski.
- Nie poddawaj się! - Krzyknęła Darcy.
Chłopak szybko ruszył za piłkarzem. Wprawnym ślizgiem odebrał piłkę. Poderwał się z ziemii. Zbliżył się do pomocnika. To działo się tak szybko. Samford poderwała się z miejsca.
- Dave!
*
Siedziała zdenerwowana w gabinecie pielęgniarki. Chłopak leżał cały blady na łóżku. Dziewczyna lekko odgarnęła opadające niebieskie włosy. Złapał ją za rękę.
- Co się stało? - Zapytał, przerywając przeraźliwą ciszę panującą w pomieszczeniu.
- Zemdlałeś. - Krótko podsumowała.
Wywrócił oczami.
- A przed tym?
- Noo... Ruszyłeś na tamtego chłopaka z determinacją na twarzy, gdy wasze hisatssu się ze sobą zetknęło zapanowała oszałamiająca jasność. Kiedy wszystko wróciło do normy ledwo stałeś na nogach, a tamten chłopak leżał. Chciałeś biec dalej, ale zemdlałeś.
Pokiwał głową na znak, że rozumie.
- Trener powiedział, żeby wszyscy stawili się w poniedziałek na treningu.
David zacisnął dłonie na pościeli.

Ja, David i piłkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz