dwa

7.6K 725 292
                                    

Następnego dnia, kiedy zdyszany osiemnastolatek pośpiesznie wbiegł na teren szkoły, zauważył, że był na miejscu dwie minuty przed czasem.
Prędko poprawił spadający z ramion plecak, by podbiec do sporej grupy swoich rówieśników, którzy zauważając Jeongguka szybko ustawili się w dwóch rzędach.

- Teoretycznie się spóźniłeś, panie dowódco - powiedział ktoś w pierwszym rzędzie, na co Jeongguk podniósł głowę, zauważając, że był to Min Yoongi z jak zawsze kpiącym uśmieszkiem na ustach.

- Praktycznie jestem minutę przed czasem, Min Yoongi - odparł ze zmarszczonymi brwiami, odpinając swój gruby, czarny polar, który sprawiał, że Jeongguk się w nim gotował, pomimo zimowej pory roku.

Jeon wiedział, że dzisiejszy dzień będzie po prostu zły. Była godzina szósta dwadzieścia dziewięć, a on już zdążył zaspać, "spóźnić się" i być na miejscu dwie minuty przed czasem (chociaż zawsze był piętnaście minut wcześniej, ponieważ taki był jego niepisany obowiązek).

Kiedy przeprowadził swoje wszystkie typowe czynności związane z ustawieniem i przeliczeniem stanu klasy, stwierdził, że mogą zacząć musztrę.

Jeongguk doskonale wiedział, że poranne ćwiczenia w zimowy dzień przy minusowej temperaturze są katorgą, dlatego jedyne, co mógł zrobić, to nie przemęczać za bardzo grupy nastolatków.

Brunet pokazał klasie typ marszu, po czym uważnie z boku zaczął ich obserwować, od czasu do czasu, każąc komuś nadążyć lub zwolnić.

- Wyrównaj, Yoo- Jeongguk usłyszał huk, przez co automatycznie przeniósł wzrok w miejsce, w którym ktoś bezradnie leżał na zlodowaconym chodniku. Kiedy brunet dostrzegł tą czerwoną grzywkę, kazał Yoongiemu dokończyć ćwiczenia, po czym od razu podbiegł do chłopca, kucając przy nim.

- Hej, nic ci nie jest? - spytał i chwycił chłopaka za ramiona, sprowadzając go do siadu.

Ten tylko odgarnął niesforną grzywkę z czoła i popatrzył na Jeongguka wystraszonym wzrokiem.

Jeon popatrzył na niego oceniającym spojrzeniem. Jego policzki i nos były krwiście czerwone, czoło było wilgotne od potu, a oddech nierówny. Chłopiec najprawdopodobniej musiał biec, przy czym wywinął orła na lodzie.

- Dlaczego biegasz po lodzie, huh? - spytał ponownie, unosząc jedną brew. Czerwonowłosy otworzył usta, po chwili znów je zamykając. Zagryzł wargę, spoglądając na chłopaka przed sobą z niepewnością w oczach.

Jeongguk czuł, że ten chłopiec się go boi.

Choć niepotrzebnie. Jeongguk przecież nie zrobiłby mu nic złego (oczywiście, jeśli zepsuta szafka się nie liczyła).

- Spieszyłem się - odparł cicho. Jeongguk  jedynie westchnął, po czym chwycił chłopca za nadgarstki, pomagając mu wstać.

- Następnym razem po prostu uważaj, okej? - powiedział, kiedy szesnastolatek sięgnął po swój plecak, a następnie obrócił się na pięcie.

- W porząd- urwał, kiedy jego noga znów niebezpiecznie pośliznęła się na lodzie, a jego głowa boleśnie uderzyła w tors Jeongguka, który w ostateczności przytrzymał go pod pachami.

Czerwonowłosy chłopiec znów rozdziawił usta, patrząc z dołu na bruneta.

- W porządku, co? - osiemnastolatek przyciągnął mniejszego chłopaka do swojej klatki piersiowej, stawiając go bezpiecznie na chodniku, gdzie była mniejsza ilość lodu. - Chodź.

- C-co? - Jeongguk wywrócił jedynie oczami, ostrożnie ciągnąc chłopaka w stronę budynku szkoły, dopóki nie znaleźli się przed jego głównym wejściem.

- Myślę, że powinienem już iść, dzię-

- Poczekaj - Jeongguk zawołał po raz kolejny, chwytając chłopaka za nadgarstek. - Myślę, że mogą Ci się przydać - dodał, wyciągając ze środkowej kieszonki swojej kurtki dwa plastry, które wręczył czerwonowłosemu.

- Twoje dłonie chyba nie są w dobrym stanie - powiedział, wskazując na zharatane ręce chłopaka, który dopiero teraz wyciągnął obie ręce przed siebie, dostrzegając dwa pieczące zadrapania.

- Och.

- Naprawdę na siebie uważaj, dobrze? - spytał, kładąc dłoń na ramieniu chłopca, po czym szybko się wyprostował, zważając na to jak dużo czasu poświęcił młodszemu.

Jeongguk po prostu był pomocny i troskliwy w każdej sytuacji. To leżało w jego naturze.

Brunet szybko pożegnał się z szesnastolatkiem, po czym wolnym truchtem powrócił na boisko szkolne.

Jeon mógł teraz spokojnie spędzić resztę dnia, wiedząc, że wszystko wokół niego jest w porządku i że wszystko z tym chłopcem także jest w porządku.

fine {kth . jjk}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz