Wjechali w głąb lasu i zatrzymali się na jego poboczu. Lyss nerwowo bawiła się rękawem swojej kurtki. Nie wiedziała gdzie są, była zdana tylko na swoich towarzyszy.
- Wyskakuj mała -mruknął Victor szturchając dziewczynę, a ta pokazała mu środkowy palec.
- Już myślałem, że odpowiesz coś głupiego -zaśmiał się Bowers klepiąc maskę samochodu.
Dziewczyna niepewnie wskoczyła na wskazane przez chłopaka miejsce. Po chwili poczuła jego ramię wokół swojej talii.
- Co ty robisz, Henry? - mruknęła cicho, tak aby tylko chłopak ją usłyszał.
- Ciii. Ciesz się chwilą -szepnął i przymknął oczy.
Różowowłosa rozejrzała się dookoła. Miejsce wyglądało niesamowicie. Drzewa pokryte zielonymi liściami. Dało się usłyszeć melodie śpiewane przez ptaki. Na twarz dziewczyny mimowolnie wpłynął uśmiech.
Chwilę błogości przerwał dźwięk zamykanego bagażnika. Dziewczyna uchyliła zamknięte powieki by zauważyć Patricka z reklamówką.
- To co, pijemy? - brunet wyciągnął z siatki kilka butelek piwa. - Dla ciebie, mała, mamy owocowe.
- Nie jestem mała -warknęła cicho - A to piwo możesz wsadzić sobie gdzieś, Patrick.
Lyss poczuła jak Henry rozluźnia uścisk. Obserwowała jak podchodzi do siatki i zabiera dwa piwa. Jedno podał dziewczynie z czarującym uśmiechem.
- Proszę, skarbie - wyciągnął rękę z brązową butelką w jej stronę.
- Nie jestem twoim skarbem - prychnęła i zabrała alkohol z ręki ciemnego blondyna.
*****
Każdy z nich, oprócz Belcha, był już po trzecim piwie i odczuwał skutki alkoholu płynącego w żyłach. Henry wyciągnął paczkę papierosów i poczęstował kolegów. Następnie zabrał zapalniczkę od Patricka i odpalił swojego. Rozejrzał się dookoła. Powoli się ściemniało.- Ej! A ja? - różowowłosa popatrzyła na niego z wyrzutem.
- To podejdź po niego -mruknął chłopak i popatrzył na nią wyzywająco.
Lyss warknęła pod nosem i zeskoczyła z maski auta. Poprawiła kurtkę na ramionach i lekko chwiejnym krokiem podeszła do Bowersa. Chłopak popatrzył na dziewczynę.
- A więc chcesz zapalić? - zapytał obserwując jej ruchy.
-Tak -przeciągnęła wyraz.
Ciemny blondyn chwycił dziewczynę za ramiona i szybko przycisnął ją do drzewa. Wydała z siebie cichy pisk. Po chwili chłopak pogładził policzek Lyss i zaciągnął się papierosem. Dziewczyna posłał mu zirytowane spojrzenie. Chciała zapalić, ale nie mogła.
W następnej chwili świat jakby zniknął. Chłopak stojący naprzeciwko niej przycisnął swoje wargi do jej odpowiedniczek. Różowowłosa uchyliła lekko usta, a Henry wykorzystał moment. Wdmuchnął jej dym z papierosa, pozwalając się zaciągnąć dziewczynie.
Lyss czuła przyjemne ciepło bijące od chłopaka i drażniący gardło dym. Gdy tylko chłopak odsunął się, dym mógł opuścić jej usta. Złapała gwałtownie oddech i spojrzała na chłopaka. Henry gapił właśnie papierosa.
- Pieprzyć to. - mruknął i na nowo podszedł do dziewczyny.
Delikatnie złapał w dłonie jej twarz, a kciukiem pogładził skórę. Spojrzał w jej różnobarwne tęczówki. Chłopak pochylił się i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Dziewczyna niepewnie i niezdarnie oddała taniec warg, który z każdą chwilą zmieniał tempo na szybsze. Henry przesunął językiem po jej wardze, aby następnie wsunąć go do jej ust.
Lyss po raz pierwszy czuła tak wspaniałe uczucie. Próbowała przez jakiś czas przejąć dominację nad pocałunkiem, ale chłopak zdecydowanie jej na to nie pozwalał. Pogładził jej policzek i odsunął się od niej, a następnie objął ramieniem. Dziewczyna wtuliła się w ciepłe ciało Henry'ego, gdy kątem oka dostrzegła ruch w krzakach obok nich.
- Henry... coś jest w krzakach -szepnęła cicho do jego ucha.
- Wydaje ci się -mruknął tylko i wziął ją na ręce.
- Naprawdę. To chyba był klaun - Lyss zatrzęsła się.
- Jesteś pijana skarbie. Wracamy -wsadził ją do auta na swoje kolana.
~~~
Tak jak obiecałam rozdział jeszcze dzisiaj.
Miłej nocy kochani
CZYTASZ
I hate you I need you- Henry Bowers
Fanfiction"Nienawidzę cię. Tak cholernie nienawidzę twojego widoku. Ale tak bardzo cię potrzebuję." Kto by pomyślał, że szkolny chuligan się zakocha. Kto by pomyślał, jak to się skończy.