ROZDZIAŁ 1

2.2K 103 13
                                    

Avery

Nigdy nie sądziłam, że moje życie może obrócić się przeciwko mnie. Zawsze uważałam, że wszystko co robiłam i do czego dążyłam miało swoje następstwa, ale nie do końca takie, jakie już wkrótce miały nadejść. Jednak przenigdy nie spodziewałam się, że będę musiała zostawić swoje dotychczasowe życie i zamienić je na całkowicie coś nowego i obcego. Odkąd sięgałam pamięcią, nasza rodzina składała się tylko z dwóch osób. Byłyśmy tylko ja i mama. Od zawsze mieszkałyśmy tylko we dwie. Posiadałyśmy wyłącznie siebie i nie było nikogo innego, z kim mogłybyśmy dzielić przestrzeń. Nic aż do tej pory nie wskazywało, aby kiedykolwiek miało się to zmienić. Nic więc dziwnego, że to, co za chwilę miało się wydarzyć, spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Do tej pory skupiałam się tylko na sporcie. To on nadawał mi charakter i kształtował mnie od małego. Byłam aktywną dziewczyną, przynajmniej sportowo. Nie mylcie tego z popularnością w szkole. Daleko mi było do tego typu dziewczyny. W naszej szkole sport był czymś najmniej wyróżniającym się. Jeśli kumplowałeś się z kimś handlującym dragami, miałeś szacunek i prestiż w szkole. Ja trzymałam się z dala od tego typu rzeczy. Sportowy tryb życia nie szedł w parze z narkotykami. Byłam kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej, z czego byłam niesamowicie dumna. Moje koleżanki wraz ze mną chciały osiągnąć coś w swoim życiu, nie tak jak większa część tej zgrai przepitych i zjaranych nastolatków.

Nigdy nie byłam na imprezie, a co dopiero mówić o całowaniu się z chłopakiem. W tych sprawach byłam zielona, ale nigdy nikt nie przykuł mojej uwagi na tyle, aby zależało mi na tego typu rzeczach. Moje koleżanki starały się wtopić odrobinę w otoczenie i uczestniczyły w szkolnych imprezach, jak i tych poza szkolnych. Nie raz opowiadały przy mnie, jak robiły to czy tamto z jakimś przypadkowym kolesiem. Namawiały mnie, żeby pójść z nimi, ale uważałam, że było mnie stać na coś lepszego. Należałam do średniej klasy społecznej i sama musiałam zapracować na miejsce w college'u, a dzięki siatce mogłam zdobyć stypendium. Poza sportem moim życiem była nauka. Nic poza tym. Teraz miało to się zmienić, bo moja dotąd samotna matka poznała wdowca, który postanowił się z nią ożenić, po ledwo półrocznej znajomości. Tak więc od teraz będę miała na głowie jeszcze życie rodzinne.

– Avery, powinnaś pójść na tę kolację i poznać syna Steve'a. – Mama wyrwała mnie z rozmyślań.

– Mamo – jęknęłam, przewracając na nią oczami.

– Kochanie, niedługo wszystko się zmieni – rzuciła, ale to mnie ani trochę nie pocieszyło. – Powinnaś odpuścić sobie ten trening i dołączyć do nas. Steve jutro wyjeżdża ze swoim synem i będziesz miała okazję poznać go dopiero za dwa miesiące, jak skończysz szkołę.

Kończyłam szkołę tak, jak wspomniała mama za dwa miesiące, a zaraz potem miałyśmy się przenieść do Steve'a. Zamieszkać z nim i jego synem, stając się idealną rodziną. Podchodziłam do tego sceptycznie. Chciałam jednak, aby moja mama zaznała w końcu szczęścia i żyła z kimś kto ją kocha, kiedy ja miałam zacząć żyć po swojemu, na własnych warunkach. Taa, przynajmniej chciałam się usamodzielnić, bo mieszkając z rodziną było to bardzo trudne. Syn przybranego ojca był pewnym siebie dupkiem z naręczem rzucających się na niego lasek.

– Myślałam, że już to ustaliłyśmy.

– Trudno – odpuściła mama. – To widzimy się w domu, jak wrócę z kolacji.

– Nie zostajesz u niego na noc? – wypaliłam bez zastanowienia.

Mama spojrzała na mnie zawstydzona z lekko zaróżowionymi policzkami.

– Steve ma jutro wczesny lot i zdecydowaliśmy się, że po kolacji wracam prosto do domu.

Pokiwałam głową, a ona uśmiechnęła się, pocałowała mnie w policzek i zniknęła w korytarzu.

Zdradliwy los / PREMIERA SIERPIEŃ 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz