ROZDZIAŁ 2

1.7K 90 18
                                    

Avery

Nigdy nie myślałam, że zmienię swój maleńki domek w Hoover na ogromny apartament w centrum Miami. I to nie byle jaki, bo to ekskluzywny budynek z wieloma ugodnieniami. Jak zdążył poinformować nas Steve, mamy tutaj do swojej dyspozycji kilka siłowni, basen, spa, kino, jak również małe boisko. Nigdy nie spodziewałabym się, że takie miejsce może pomieścić tyle rzeczy. A widok... Boże, ten widok zapierał dech. Ze swojej własnej sypialni, miałam jedno wielkie okno zamiast ściany z magicznym widokiem na Ocean Atlantycki i krystaliczno niebieską wodę. Czułam się, jakbym znalazła się w jakiejś bajce, a nie prawdziwym życiu.

Nasz lot prywatnym odrzutowcem Steve'a trwał kilka godzin, ale było to przyjemne doświadczenie. Nigdy wcześniej nie leciałam samolotem, a moja pierwsza podniebna podróż okazała się wielkim luksusem. Zaskoczyło mnie, że w takiej maszynie było tyle miejsca. Miałyśmy do swojej dyspozycji kuchnię, pomieszczenie z kanapą i fotelami, łazienkę i sypialnię z ogromnym łóżkiem. Przerażał mnie ten przepych, ale równocześnie cieszyłam się ze względu na mamę.

Steve odebrał nas z lotniska i zawiózł swoją limuzyną do centrum Miami. Razem z mamą byli zaoferowani rozmową, a ja nie potrafiłam oderwać oczu od widoku za oknem. Na zewnątrz było upalnie i słonecznie. Uwielbiałam odkąd pamiętam ciepło, nienawidząc zimy, której miałam w tym miejscu już nigdy nie doświadczyć.

– To tylko tymczasowe rozwiązanie. – Usłyszałam, jak mówił Steve. – Trwają jeszcze prace końcowe po remoncie w domu na wyspie. Dlatego wolałem ulokować was tutaj. Sam mam obecnie wiele na głowie, bo dopinam finalnie umowę na budowę kolejnego wieżowca w Miami.

Wracam do Steve'a i mamy, zaciekawiona ich tematem rozmowy.

– Spokojnie, kochanie. – Steve trzymał u swego boku mamę i mocno ją przytulał.

– Chciałbym być już cały dla ciebie, ale niestety ten okres jest dla mnie dość napięty – skrzywił się Steve.

– Mamy tyle czasu na nadrabianie wszystkiego.

– Jeszcze ten mój uparty syn, nie chce ze mną współpracować – żalił się do mamy.

Nigdy nie słyszałam, aby rozmawiali o nim, co zaczynało mnie intrygować. Jaki był syn Steve'a? Tak samo miły i uprzejmy, jak on? Ile miał lat? Czy studiował? Tyle pytań, a ja nie znałam na nie odpowiedzi. Nigdy wcześniej nie interesowało mnie to, a powinno, jeśli miał stać się niebawem moim przyrodnim bratem. Chciałam się z nim dogadać. Choć nie ukrywałam, że łatwiej byłoby mi z siostrą, niż bratem. Ale musiałam stawić temu czoła.

– Dalej masz z nim kłopoty? – westchnęła mama.

– Kłopoty to mało powiedziane. – Pokręcił głową Steve. – Ten dzieciak trzyma w garści sporą część miasta i kto pomyślałby, że tym kimś jest mój syn.

– Boję się, że nie dogadają się z Avery – dodała lekko zaniepokojona mama.

– Dlatego wolę, jak zostaniecie na razie tutaj. – Usłyszałam, jak mówi coraz ciszej Steve. – Może źle potraktować Avery, a nie chciałbym, aby tak się stało. Jest ostatnio czymś podenerwowany. Warczy na mnie, jak tylko się do niego odezwę. Muszę z nim dzisiaj porozmawiać i przypomnieć mu, że będą mieszkały z nami dwie kobiety.

– Dla nas to żaden problem, możemy zostać tutaj tak długo, jak wymaga tego sytuacja. – Mama starała się go uspokoić.

– Wiem, skarbie. Ale nie po to ściągnąłem cię tutaj, abyś nadal była z dala ode mnie. – Obserwowałam, jak Steve zaciskał mocno swoją prawą wolną pięść przy boku. Dam sobie z nim radę. Nie chciałbym tylko wywołać tym burzy, bo to mogłoby odbić się na twojej córce.

Zdradliwy los / PREMIERA SIERPIEŃ 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz