*2*

110 24 1
                                    

-6.15... pora wstać.- powiedziałam sobie dalej czując ciepło na mych ustach... był to mój pierwszy sen.

Wstałam bardzo powoli i tak jak żółw z łóżka... wykończyło mnie to prawdę powiedziawszy. Czułam to wszytko na sobie i sama nie mogłam w to uwierzyć. Był to dla mnie przyjemny szok, jego usta były jak chmurka i takie cukrowe... musiał jeść słodycze przed snem. Ale nie nie...! Nie mogę o nim myśleć. Muszę do pracy! Tak do pracy!

Jestem sekretarką prezesa największej sieci hotelowej. Jest on młody ponieważ odziedziczył to po swoim ojcu ale widać, że się na tym zna i jest po jakiejś dobre szkole i co najważniejsze co chcecie pewnie wiedzieć to to, że jest bardzo przystojny. Tak jest. Ale to też zboczeniec! Nie raz próbował mnie przelecieć ale ja się nie dałam. Nie pracuje aby uprawiać seks w dziwnych miejscach. To do mnie nie pasuje. Jestem raczej cicha a jak już się zezłoszczę to niestety ale umiem się obronić słowami, nie czynami.  Jest to o wiele lepsza obrona niż czyny, czyny są karalne a słowa nie, słowa są wolne. Jak ptaki na niebie. Chciałbym być takim ptakiem...

Kiedy już w godzinę się wyrobiłam do pracy jak to tego wymagało, akurat zdążyłam na swój autobus do pracy i jechałam tam nim.
Nie mogłam przestać myśleć o moim śnie... ten chłopak... Kim Taehyung. Poszukam go może jest kimś znanym albo takim jak ja. Zaraz się okaże.
Po pierwszym wyszukiwaniu wyskoczył mi mój cukierkowy chłopiec! To on! Jednak...
-Idol?!- krzyknęłam zapominając, że jestem właśnie w autobusie... no ja nie mogę. Pewnie jakaś wiedźma z piątkowej imprezy firmowej mnie opętała i to wszytko przez jej czary. Tak to było jedno razowe przez te opary stamtąd... jestem tego pewna! Ale, to było strasznie rzeczywiste nigdy nie miałam snów a tu proszę. Z czego się to bierze? Przecież jesteśmy dwoma różnymi światami to nie może być to! Na pewno nie.

Kiedy już dojechałam do pracy przywitałam się z moim przyjacielem portierem. Naprawdę mi się udało ponieważ to gej.
-Hej JiSo!- przywitałam się z nim podchodząc do jego lady.
-O! [T.I] jesteś już? Wcześnie dziś.- zrobił lennego patrząc na windę. Stamtąd właśnie wyszedł mój szef... aish.
-[T.I +ssi]! Jesteś już?- podszedł do mnie z podniesioną brwią i tym jego uśmiechem łapiąc mnie za biodra. Słyszałam już syki i jęki mojego przyjaciela. W sekrecie wam powiem, że to właśnie w nim się zakochał JiSo.
-Tak jestem szefie.- odrazu wzięłam jego ręce i ukłoniłam się przed nim. W moich oczach była pustka dlatego nie odczuwał mojego obrzydzenia tym jak mnie dotykał.
-Chodźmy już do biura! Dziś zrobimy coś specjalnego!- zaciągnął mnie za sobą do windy i tam już puścił nadgarstek.
-O co znów panu chodzi?- byłam zdezorientowana i poprawiłam się odrazu.
-No zobaczysz.- oblizał wargę lustrując mnie w swoich oczach. Nienawidzę takich typów. Cukierkowy chłopiec taki nie jest.
Czekajcie chwile! Dlaczego porównuje go do niego?! No halo! Nie miałam o nim myśleć.

„-Jego usta były takie gorące a dotyk czuły robiący dreszcze na moim ciele. Zaciągnął mnie do łóżka i zaczął całować po odkrytym ciele a mi się to podobało" - usłyszałam te słowa kiedy byliśmy już na piętrze naszego biura z prezesem.
-S-Słyszał pan to?- jąkałam się przez to co było teraz w mojej głowie.
-Co słyszałem? Mówiłaś coś?- on też nie wiedział o co chodzi. Więc to były głosy w mojej głowie. A nie mówiłam, że to wiedźma! Mówiłam!

Weszliśmy do biura oczyście wpuścił mnie pierwszą a ja weszłam przed nim czując jego dłoń na pośladku.
„Zarabiam pieniądze dzięki temu, że jeszcze go za to nie zabiłam... tak, przecież nie zmusza mnie do seksu... tak dziś go nie zabije"- powtarzam to sobie codziennie w głowie jak tylko mi coś robi na ciele albo mówi dwuznaczne teksty.
-Proszę, przebierz się w to.- pokazał mi miniówkę oczyście czerwoną z koronką wraz ze szpilami i bielizną do niej.
-P-Po c-co mi to?- znów jąkałam się nie mogąc uwierzyć a oczy miałam jak taki kotek ale taki słodki... takie duże duże.
-Będzie mi się z tobą lepiej pracowało! A potem pójdziemy na kolacje! Dziś to jest nasz plan!- on był szczęśliwy jak nigdy a ja odrazu poszłam do siebie na biurko.
-Odmawiam, nie łączy nas nic więcej szefie jak tylko praca.- odrazu mu to objaśniłam i zajęłam się pracą. On zaczął się dąsać i szwendać po biurze szukając argumentów abym to założyła. Nie znalazł ich i sam zajął się pracą. Dobrze mu to zrobi. Myśli, że ma ładne ciało jak i twarz i może mieć każdą. No nie. Tak to nie działa szefie. Powinieneś być jak cukierkowy chłopak! Uprzejmy, słodki, przystojny, umięśniony i zabawny! Taki jest idealnie facet! Nie taki zboczony narcyz jak ty!

Jak tylko nadeszła pora aby iść do domu zaczęłam się zbierać. JiSo dziś zaprosił mnie na wypad do galerii. Będzie mało ludzi o 19 dlatego idealna pora aby tam iść.
-Będę już iść proszę pana.- ukłoniłam się i dałam mu jeszcze papiery na biurku. 
-Nie uciekaj już.- złapał mój nadgarstek. Aish!
-Jestem już po pracy. Dowidzenia.- powiedziałam bardziej stanowczo. Jednak on wstał i mocno trzymał mnie za rękę.
-Chodźmy razem.- powiedział jeszcze bardziej stanowczo niż ja.
-Proszę mnie puścić.- traciłam już cierpliwość.
-Nie zrobię tego.- powiedział mocno łapiąc mój tyłek i mocniej jeszcze moją rękę.

Nie wiedziałam wtedy co robić. Jak mam się zachować i co mam robić. Byłam w totalnym szoku. On zaczął ze mną iść na drugą tak jakby część biura gdzie jest kanapa i zasłona... nie chce tego. Pierwszy raz to robi. Jeśli mówiłam nie to zawsze to szanowało i próbował kolejnego dnia. Co dziś z nim jest?! Może jest chory i ma omamy! Nie chce być jednym z nich. Co ja mam począć?

Cukierkowy chłopcze ratuj! Chce już do ciebie! Chce znów mieć z tobą sen!! Krzyknęłam w myślach i nagle przed mną pojawiała się czarną przestrzeń a zaraz za nią była moja lawendowa ukochana przestrzeń... ale jak tu jestem...? Mniejsza o to.
-Taehyung!- krzyknęłam dochodząc do „ściany" pomiędzy nami.
-[T.I]!- krzyknął jego głos który odrazu rozpłynął mnie od środka... ahh uratowana!

Sen Rzeczywistości [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz