Na wygnanie.

7 1 0
                                    


Ale kogo ja chcę oszukać? Owszem, zawładnąć swoim światem mogę w każdej chwili. Lecz zawładnąć czyimś światem...Agh.. Będzie trudno...Bardzo trudno...

Wstaję w pośpiechu z łóżka. Czemu nie słyszałam budzika! Patrzę na zegarek w telefonie. 31 sierpnia, 7:20! Co dzisiaj mamy pierwsze? Biegnę jak opętana w kierunku mojego biurka. Otwieram szufladę, gdzie w roku szkolnym zawsze spoczywał plan lekcji, po czym dociera do mnie że są wakacje... Niby koniec, ale jednak.

W tym momencie jestem mieszanką emocji. Z jednej strony jestem wdzięczna za coś takiego jak wakacje...Ale z drugiej strony aż mi siebie żal z powodu wstania na darmo. No ale jak wstałam, nie będę marnować dnia... Zaraz... Czy ja właśnie powiedziałam, że spanie to strata czasu? O nie. Na pewno nie. Ja widzę, ja wiem, że jak uda mi się zmienić, będą o tym pisać w podręcznikach od historii. Jest też możliwość, że gdy będę w bibliotece książka spadnie mi na głowę i dostanę magiczne moce jak w teledysku "Black magic"-nie.Żartowałam. Nie ma takiej możliwości. Mam ochotę napisać sama do siebie list miłosny, zaczynający się słowami:

Kochana Rose...Przykro mi z tego powodu, ALE MUSISZ KURDE ruszyć tyłek, pracować za dwóch, myśleć za trzech a upadać za czterech, by coś zdziałać. Niestety,trochę jak na wyprzedażach. Kto pierwszy- ten lepszy. UWAGA, UWAGA! Rose właśnie dołącza do triatlonu, wyścigu szczurów i biegnie po zwycięstwo. Coś w stylu "Komnata tajemnic została otwarta. Strzeszcie się wrogowie dziedzica".

Siadam przy biurku, biorę kartkę z wczorajszymi zapisami i zaczynam notować.Od czego zacząć? Już wiem!

a)SZAFA

Co jak co, ale ubiór naprawdę może zdziałać cuda. Otwieram moją szafę i wyrzucam z niej wszystko. Patrzę na amunicje. Stan na dzisiejszy dzień:

-kilkanaście T-shirt 'ów (ale żaden nie jest konkretny).

-jeansy...jeansy...jeansy. CZEMU ONE WSZYSTKIE SĄ TAKIE SAME?!

-bluzy...BLUZY? Where are you? -A no tak... mój jedyny egzęmplasz dałam do prania...

W szufladach jest jeszcze pełno podziurawionych skarpetek. Ale nic poza tym.

Jestem naprawdę bardzo początkująca w dziedzinie mody.

Biorę nożyczki i jeansy, które są identyczne. Mam 6 par,z czego tylko jedne czarne rurki zasługują na przetrwanie. Włączam na Youtube tutoriale "Zrób to sam-szorty".

WAŻNY KOMUNIKAT!!! PROSZĘ SIĘ ODSUNĄĆ. ROSE SMITH TRZYMA W RĘKU NOŻYCZKI I ZARAZ POPEŁNI ZBRODNIĘ NA TYCH O TO NIEWINNYCH JEANSACH!

schodzę na dół, do salonu i szukam miarki krawieckiej. O! znalazłam. Wiejemy. Chce przemknąć niezauważona, tak jak w filmach kryminalnych, lecz zatrzymuje mnie tajny agent- mama, wchodzi mi w drogę i zadaje pytanie, od którego (zaraz po "jak było w szkole?) skrzypią uszy:

-Co będziesz robić?

-Pokażę ci, jak skończę, mamo- wbiegam sprintem po schodach i zatrzaskuje za sobą drzwi. Ahh... Chyba się udało.

Po dwóch godzinach, wszystko jest gotowe. No dobra, przyznaję się...Choć bardzo się starałam, jedna para jeansów ucierpiała, bo obcięłam trochę za krótko. Trochę bardzo za krótko. Ale mam 5 par nieskazitelnych krótkich spodenek-każda inna. W dzieciństwie szyłam ubranka dla lalek. Może to przez to mam doskonałe oko na wszystkie przeróbki. Prawie doskonałe...

Ubieram się w t-shirt w paski i szorty zrobione przeze mnie. Są białe, obcisłe i mają przeplecione sznureczki na boku- to takie słooodkie!!!.

Schodzę po schodach i dosiadam się do stołu, przy którym siedzi moja mama i sprawdza testy poprawkowe uczniów. Jest nauczycielką w liceum, do którego idę po wakacjach. Jestem jej wdzięczna za to, że aby nie robić mi kwasu, będzie udawać, że nasza zbierznosć nazwisk jest przypadkowa. Może to dziwne, ale uwierzcie mi. Gdy ma się mamę-nauczycielkę, wszystko jest możliwe.

-A co ty masz na sobie? Kiedy kupiłaś te spodenki i czemu ja o tym nic nie wiem?

-Po pierwsze nie kupiłam, tylko przerobiłam moje jeansy -na widok miny mamy- wszystkie były takie same. Po drugie mam 16 lat i nie musisz wiedzieć o każdej mojej zdobyczy.

-Prawię...

-No tak, prawie 16. I co z tego?

Mina mojej mamy, wskazywała na to, że woli nie wiedzieć o moich dalszych przedsiębiorstwach i planach, więc nie zagłębia się w temacie.

b)przestać się nażerać, oraz jeść zdrowo.

Więc robię owsiankę, jak na to przystało, kroje banana oraz inne owoce.

Niby dobre...Nie no...Nie będę narzekać.

Jak na razie, mogę być z siebie dumna.

Patrzę na kalendarz elektryczny i wypluwam wodę, którą właśnie miałam w ustach. Zaczynam się dusić i kaszleć. Mama podbiega do mnie i zaczyna mnie klepać po plecach.

-Rose, kochanie, co ty własnie zrobiłaś?

-Mamo! Jest 31 sierpnia. Jutro muszę iść do szkoły! -krzyczę-Ja nie chcę! Ja w to nie wierzę...

-Więc najwyższy czas abyś uwierzyła.-Mama wzięła testy i poszła na górę.

No tak. Typowe.

Chwytam za ramiona mojej materiałowej torby. Idę na zakupy.

-Rose, gdzie idziesz?

-Jak mam się przygotować do szkoły, to chyba najpierw moralnie- Mówię i wychodzę zatrzaskując za sobą drzwi.

Ostatni dzień wakacji... Sama nie wiem, czego mam się spodziewać po moim nowym liceum. Nikt z mojej klasy, nie będzie chodził do tej szkoły. A jak zostanę "świeżym mięsem" i każdy będzie miał mnie za totalnego freaka?

Wchodzę do sklepu papierniczego. Już na wstępie wiem, że to nie będą łatwe zakupy. Czuję się, jakby ktoś zamknął mnie na arenie i muszę sama walczyć o przetrwanie.

Skręcam w alejkę z zeszytami. Jak zawsze co wezmę w ręce zostaje mi odebrane przez nadopiekuńcze mamy, które nie wyobrażają sobie aby ich dziecko, nie miało to, czego sobie wymarzy.

Biorę pierwsze lepsze przybory i marzę, aby w końcu wyjść z tego sklepu.

Został mi jeszcze piórnik i plecak.

Idę główną ulica Chicago. Mam zamiar wejść do jakiegoś sklepu w którym kupie plecak i piórnik. Jak na razie mijam takie sklepy w których nie stać mnie nawet na wytarcie butów o wycieraczkę.

Wreszcie trafiam na sieciówkę. Wchodzę i od razu chcę wyjść. Nie skończyły sie jeszcze letnie wyprzedaże i chod ząc po sklepie czuję się jak serdelka w puszce. Na ściance za kasą, widnieje wystawa plecaków. Ale moją uwagę przykuwa nie plecak, ale torba.

Jest śliczna. Ale czy nikt nie będzie mieć do mnie pretensji, jeśli nie będę wyględać jak perfekcyjna uczennica, tylko perfekcyjna dziwka?

Nie, chyba nie. Oby nie.

Przy kasie, wybieram jeszcze holograficzny piórnik i zadowolona wychodzę ze sklepu.

Wparowuję do domu, bo straciłam rachubę czasu. Oe, Rose...

-Gdzie ty się podziewałaś tyle czasu?- pyta mama takim tonem, że równie dobrze mogła by wyciągnąć karabin i zacząć strzelać.

-Byłam na zakupach. Mamo, wiesz ostatnie dni wyprzedaży robią swoje.

Idę po schodach do swojego pokoju. Na dzisiaj mam dość... Rzucam się na łóżko , nastawiam budzik na jutro i zasypiam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 29, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Free HugOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz