my mama told me

1.7K 141 146
                                    

Mama często powtarzała Seokjinowi, że pod żadnym pozorem nie może znaleźć sobie dziewczyny z jednej z najbiedniejszych dzielnic Gwangju, Seo-gu*. Nie sądził nawet, że chodziło jej o jego bezpieczeństwo, tylko o reputację. W końcu jak syn szanowanej rodziny Kim, mógł umawiać się z kimś tak niskiego stanu? Jak mógłby shańbić w taki sposób niespalmiony żadną pomyłką wizerunek rodziców?

Tylko, że młody Seokjin do bólu nie znosił swojej rodziny i udawał idealnego syna do przesady tak często, że kiedy pochwalił krawat dyrektora generalnego największego wydziału jednego z koreańskich banków, mówiąc, że "ten wzór jest świetny, odwraca uwagę od pańskiego wysokiego do nieba czoła i dużego, szpiczastego, krzywego nosa. Zastanawiał się pan może nad operacją korekcyjną?", ci w końcu przestali go zabierać ze sobą na ważne biznesowe spotkania.
Nienawidził z nimi tam chodzić, więc warto było przeboleć dwa tygodnie szlabanu na wychodzenie i każdy sprzęt elektroniczny jaki posiadał.

Tłumy nadętych biznesmenów, przechwalających się jeden przez drugiego swoimi dokonaniami, przyprawiały go o zawroty głowy. Chociaż uważał, że kobiety w tym towarzystwie były o wiele gorsze.
Seokjin zdawał sobie sprawę ze swojej urody. Ba, uważał ją nawet za jeden ze swoich największych atutów, ale kobiety starsze od niego na oko trzydzieści lat, składające mu niemoralne, zdecydowanie dwuznaczne propozycje sprawiały, że miał ochotę poderżnąć sobie gardło łyżką. Miał dziewiętnaście lat, a one spokojnie mogły być jego matką.

Seokjin stał przy oknie w łazience, które wychodziło na podjazd ich domu i obserwował. Najnowszy model Mercedesa wjechał na podjazd, a zaledwie chwilę później do środka weszła elegancko ubrana kobieta. Samochód jeszcze chwilę stał, zanim jego silnik warknął, by w końcu wyjechać przez automatyczną bramę, aż całkowicie zniknął z jego pola widzenia.

Chłopak odblokował szybko telefon i wysłał krótką wiadomość. Błyskawicznie się przebrał i wymknął się niepostrzeżenie z domu. Mieszkający z nimi służący byli naprawdę sympatycznymi, ciepłymi ludźmi, ale wolał nie tworzyć niepotrzebnych podejrzeń.
Robił to już od kilku miesięcy i chociaż męczyło go to, nie zrezygnowałby z tego za nic w świecie.

Mama mówiła mu, żeby pod żadnym pozorem nie znalazł sobie dziewczyny z jednej z najbiedniejszych dzielnic Gwangju. Ale nie mówiła nic o chłopaku.

~. ~. ~

Przez te kilka miesięcy, Seokjin zdążył poznać Seo-gu niemal jak własną kieszeń. Pamiętał, że czwarta latarnia po drugiej stronie ulicy, na której zawsze wysiadał z autobusu, gasła na chwilę, co równe pięć sekund. Zapamiętał, że jakieś dwieście metrów od przystanku na parapecie jednego z mieszkań na parterze zawsze wylegiwał się gruby, rudy kocur.

Szedł przed siebie myśląc nad tym, że zaczyna robić się coraz zimniej. Mógł przyjechać samochodem, ale wiedział, że zwróciłby na siebie niepotrzebną uwagę. Tamtejsi mieszkańcy nie znosili bogaczy z Buk-gu**. Seokjin był wyjątkiem.

Zbliżał się do boiska i mógł zauważyć znane mu doskonale sześć sylwetek skupionych wokół jednej z ławek. Ale jedna z nich wyróżniała się wzrostem i to przy niej pragnął się teraz znaleźć.
-Cześć, chłopaki- uśmiechnął się i przywitał się z każdym z osobna. -Cześć, koch- nie dane było mu dokończyć przez usta, które zaraz znalazły się na tych jego i rękach, których palce wbiły się boleśnie w jego biodra. -... kochanie- dokończył na jednym wydechu i spojrzał na usta wygięte w pół uśmiechu.

Dopiero po chwili przeniósł swoje spojrzenie, na dzikie spojrzenie chłopaka i na nowo przyssał się do jego ust.

-Możecie spełniać swoje potrzeby seksualne poza naszym widokiem?- Taehyung przerwał ich chwilę i udał odruch wymiotny. -Namjoon, ja wszystko rozumiem, ale gdzieś są granice.

my mama told me | namjin one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz