Biegłam. Nigdy tak szybko nie biegłam. Nic innego się teraz nie liczyło. Chciałam uciekać. Oni byli okropni. Wszystkie złe wspomnienia, wszystkie lęki. Wszystko co złe, było związane z nimi. Ja NIE chciałam tak żyć. Może i byłam „inna" ale to nie powód, aby mnie odtrącać, zostawić na pastwę losu, samą i bęzradną w ciemnej, Ohrydzkiej uliczce. Ale przejdźmy do początku.
Mam na imię Rose i mam 15 lat. Mieszkam w Macedonii, w Ohrid. Moje życie nigdy nie należało do łatwych. Nie jestem typem dziewczyn, które nie dostały IPhona X, i już mają depresje, bo ich rodzice nie kochają ( bo im nie kupili tego IPhona ) itp
Nie, nie, nie, to nie ja.Odkąd pamiętam, nie mam rodziców. Tiaaa, zaczyna się jak kolejny dramat dla nastolatek, wiem. Ale nie będę się tu użalała nad swoim losem. Dobra, przejdźmy do rzeczy.
Mieszkam u Narcissy i Jake Wilsonów, moich przybranych rodziców. Przez te wszystkie lata mnie gnębili, poniżali, że postanowiłam uciec. Więc przez 2 miesiące zbierałam rzeczy, jedzenie, picie i pieniądze, aby wreszcie uciec.
I dzisiaj nadszedł ten dzień.
Ranek zaczł się zwyczajnie.
Zjadłam ubogie śniadanie, które mi dawali każdego ranka, i „poszłam" do szkoły. Lecz zamiast książek i zeszytów, w plecaku miałam ubrania, żywność, wodę i przedmioty, niesbędne do przeżycia na Ohrydzkich ulicach.
Mój plan był taki:
1. Spakować się
2. Uciec
3. Zamieszkać na ulicyNo niekoniecznie TAK wyglądało moje życie po podjęciu tej decyzji.
Udałam się w kierunku przeciwnym do tego, w który idę codziennie do szkoły.
Idąc w wyznaczone wcześniej miejsce, gdzie zamieżałam „zamieszkać" wpadłam na jakiegoś pana.
- przepraszam - wydusiłam
- nic się nie stało - powiedział, a jego głos brzmiał dziwnie znajomo.
- znamy się? - zapytałam się niepewnie
Ale on nie odpowiedział. Wzrok miał skupiony na moim nadgarstku. A właśnie, zapomniałam wam powiedzieć. Na nadgarstku mam jakby tatułaż w krztałcie YingYanga. Mam go od zawsze. Nie że sama sobie robiłam, ale odkąd pamiętam, miałam go. Wiem, wiem to jest dziwne. Ale wróćmy do opowieści.- to ty - powiedział cicho, ale mimo to go usłyszałam
- przepraszam, ale co ja? - zapytałam trochę bezczelnie, ale miałam już to w naturze.
Znowu nie odpowiedział. Już miałam powtóżyć pytanie, ale nagle złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę jeziora.
- przepraszam - próbowałam się dowiedzieć, o ci chodzi, a przy okazji uwolnić rękę z uścisku nieznajomego - mógłby mi pan powiedzieć, co tu się do cholery dzieje?
- nie bój się - odpowiedział mężczyzna - zabiorę cię w bezpieczne miejsce.
- mi tu jest dobrze - powiedziałam, choć to nie było zgodne z prawdą
- nie bój się, naprawdę - nieznamomy spojrzał mi prosto w oczy - zauważyłaś może, że w twoim życiu dzieje się coś dziwnego?
- t-tak, kiedyś pawie zabiłam koleżankę ze szkoły za pomocą sztucznego szkieleta - powiedziałam po dłuższym zayśleniu - ona mnie zdenerwowała, a nagle szkielet ożył i z plastikowym mieczem natarł na nią.Dotarliśmy do jeziora. Mężczyzna zatrzymał się i zdiął szalik, który zasłaniał mu pół twarzy.
- właśnie o to mi chodzi - powiedział, a ja zaczęłam się mu przyglądać. Wyglądał może na 25 lat i miał krótkie, brązowe włosy, i tego samego koloru oczy. Był dość wysoki i szcupły, a ciało miał zbudowane jak zawodowy pływak.
- jak masz na imię? - zapytał
- Rose
- jestem Jacob. I mam zamiar zabrać cię do Obozu Herosów.
- yyyy... co to? - już nic nie rozumiałam
- jesteś córką Boga lub bogini Greckiej. Słyszałaś kiedyś o bogach Greckich? - zapytał Jacob
- ta Zeus, Hera itp - powiedziałam, przypominając sobie tych bogów z lekcji Historii
- dokładnie. Mogą oni mieć dzieci ze śmiertelnikami, i właśnie my jesteśmy tymi dziećmi. Mieszkamy w Obozie Herosów.
- czekaj czekaj, czegoś nie rozumiem, przecież ci bogowie nie istnieją?
I Jacob wyjaśnił mi wszystko, co powinnam wiedzieć o greckich bogach, obozie herosów, i potworach.
- aha już rozumiem. I ty też jesteś dzieckiem jakiegoś Boga?
- tak, jestem synem Hermesa- odpwiedział jakby nie zbyt zadwolony tym faktem
- a, okej. A aj jestem córką jakiego Boga lub bogini?-tego jeszcze nie wiemy, ale pewnie wkrótce się dowiemy - powiedział
- a jak dostaniemy się do Nowego Jorku? To wiele kileometrów stąd!
- oto już się nie martw
I jak na zawołanie z jeziora wypłynął chłopak, i z tego co się domyśliłam z opowiadań Jacoba, był to Percy Jackson, syn Posejdona.
( przepraszam za długą nieobecność ) ~ autorka
CZYTASZ
The daughter of Hades Ying yang
Fanfiction15 letnia Rose mieszka w Macedonii. Dziewczyna od zawsze mieszkała z przybranymi rodzicami i nie pamiętała nikogo ze swojej prawdziwej rodziny. Gnębiona przez nich nastolatka była zmuszona uciec i żyć na ulicy. Gdy straciła już wszystkie nadzieje, t...