- Wiesz, że nigdy tego nie chcieliśmy. - Kobieta położyła dłoń na ramieniu syna, a ten zagryzł wargę i wbił wzrok w widok za oknem. Panorama Nowego Jorku rozciągała się przed nim kusząco, jednak to nie miasto było dzisiaj przedmiotem zainteresowania mężczyzny. Nieprzerwanie wpatrywał się w lazurową wodę zatoki Long Island.
- W takim razie, dlaczego, Jovite? - zaakcentował wyraźnie ostatnie słowo, a jego rozmówczyni serce ścisnęło się z bólu. Zawsze zwracał się do niej "mamo" - dlaczego mnie okłamaliście?
Jovite odgarnęła ciemne włosy z karku i również spojrzała w okno. Była już po czterdziestce i zmarszczki mimiczne okalały jej oczy, jednak dalej czaiła się w nich żywotność, nie wspominając już nawet o matczynej miłości żywionej wobec stojącego obok blondyna.
- Nie mogłam zajść w ciążę, a tak bardzo chcieliśmy mieć z twoim ojcem dziecko. Kiedy mój tata, z drobną pomocą mojej starej przyjaciółki, stanął kiedyś z tobą na progu, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Miałeś wtedy zaledwie kilka tygodni i przyrzekłam sobie wtedy, że jak skończysz piętnaście lat, to ci wszystko wytłumaczę. Jednak nie umiałam. Moim zdaniem cały czas byłeś za młody by to zrozumieć. Teraz jesteś jednak dorosły i powinieneś wiedzieć. Przepraszam, Hugo.
Hugo spuścił wzrok na swoje dłonie. Wiedział doskonale, że to nie wina jego przybranej matki, a jednak żal nie chciał opuścić jego serca. Kilka dni temu stuknęła mu dwudziestka i nie mógł przeboleć, że przez dwadzieścia lat swojego życia nie znał swoich prawdziwych rodziców. Stracił dzieciństwo, na które, poniekąd, zasługiwał. Nie mówił, że Jovite i jej partner - Jasper - byli złymi rodzicami, co to to nie. Podziwiał ich, kochał i szanował, ale nie mógł im wybaczyć tylu lat kłamstw.
- Chciałbym wiedzieć, Jovite. Kim oni są?
Kobieta westchnęła ciężko, czując nagromadzające się pod powiekami łzy. Wiedziała, że tak będzie. Kiedy Hugo się dowie zostawi ich i poleci na drugi koniec globu, w poszukiwaniu swoich prawdziwych rodziców. Z początku w jej głowie uformowała się myśl by skłamać, powiedzieć, że nie ma bladego pojęcia o biologicznych rodzicach Hugona. Jednak kolejne słowa jej wychowanka sprawiły, że nie umiałaby tak po prostu mu tego powiedzieć:
- Będę dzwonił. Przyrzekam - posłał jej delikatny uśmiech i położył dłoń w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce. Jovite zaśmiała się przez łzy i złapała go za łokieć.
- Mam ich dokumenty, w szafce w sypialni. Chodź.
***
Mounsier Damocles obrzucił badawczym spojrzeniem CV spoczywające przed nim na biurku. należało ono do zaskakująco młodego, ale również zaskakująco uzdolnionego młodego mężczyzny, który ubiegał się o stanowisko nauczyciela matematyki.
Hugo Pavement, blondwłosy dwudziestolatek o mocnej budowie i nienaturalnie fiołkowych oczach był na czwartym roku studiów (jako genialny nastolatek ominął kilka klas podstawówki, co samo w sobie było już niezłym osiągnięciem), ale posiadał wszelką wiedzę by przymknąć oko na ten jeden rok. Nikt nie miał zamiaru czynić z tych biednych, młodych ludzi matematycznych geniuszy.
Uniósł wzrok na siedzącego przed sobą pana Pavement. Zmęczony po długiej podróży i wypompowany z emocji Hugo, wyglądał nieco niechlujnie, jakby rano zapomniał o istnieniu grzebienia, jednak ogólnie sprawiał całkiem dobre wrażenie.
Dyrektor westchnął i odłożył CV na blat.
- Ma Pan tę pracę, panie Pavement.
***

CZYTASZ
Czasu nie da się cofnąć *BONUS* || miraculous
FanfictionJak już zaznaczałam drugiej części opowiadania nie będzie, ale kto zabroni artyście bonus zrobić? Trzyczęściowa opowiastka o alternatywnej rzeczywistości, gdzie Amy jednak ma serce.