UWAGA!! W opowieści mogą wystąpić brutalne sceny przemocy, gwałtów i dosadny język (Pewności nie mam, ale jeżeli będziecie mnie o nich upominać to i się mogą znaleźć)
Nie spoileruję co znajdzie się w książce, musicie się dowiedzieć sami....
Spacerowałaś sobie spokojnie dróżką leśną. Uwielbiasz przestrzeń, świeże powietrze i zieleń. Najpiękniej jest oczywiście jesienią. Liście przybierają kolor czerwieni, brązu i złota. Wiatr niby szepcze ci do ucha jakieś sekrety, a ty z uśmiechem na twarzy ich wysłuchujesz. Spojrzałaś ostatni raz za siebie, widząc małego jeżyka przechodzącego przez ścieżkę zrobiło ci się cieplej na sercu. Poprawiłaś swój szalik na szyi i weszłaś głębiej w las.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Gdybyś tylko miała psa.. Biegałabyś teraz z nim wokół tych drzew, tarzała w kupach liści, a co najważniejsze, nie byłabyś sama. Westchnęłaś ciężko. Mieszkasz w bloku, który ma piętnaście pięter, a twoje mieszkanie liczy zaledwie trzy pokoje. A do tego szkoła. Musisz być skoncentrowana na nauce, a nie na wakacyjnych wygłupach.
Z każdym kolejnym powiewem wiatru robiło się coraz zimniej. Postanowiłaś wracać.
Gdybyś tylko zapamiętała drogę, którą szłaś. Poczułaś się dziwnie. Jakby jakaś siła trzymała cię mocno w miejscu, w którym stoisz. Rozejrzałaś się dookoła. Chciałaś zacząć krzyczeć, ale jesteś w samym sercu gęstego jak barszcz twojej babci lesie. Nikt nie usłyszy twoich zawodzeń. Zaczęłaś oddychać głębiej. Może jesteś po prostu zmęczona, a twoje ciało odmawia ci posłuszeństwa?
Nagle za sobą usłyszałaś szelest. Czułaś, że zbyt miło nie będzie, gdyż kroki postaci są bardzo pewne i odważne. Niepotrzebnie wchodziłaś głębiej w las. Poczułaś czyjąś rękę na swoim ramieniu. Natychmiastowo odwróciłaś się przodem do jej właściciela z przerażeniem w oczach. Okazało się, że to potwór.
Oh, m-miałaś na myśli potwora z rasy. Też miał na szyi dłuuugi szal. Do tego nosił czarną, podartą koszulę (Jeżeli to koszulą nazwać można), czarne jeansy i czerwone, wysokie buty na obcasie. Na jego lewym oku widnieje rysa, która dodawała mu męskości i... groźności..
- WIĘC TAK WYGLĄDA TEN CZŁOWIEK SANS? - powiedział, a raczej krzyknął właściciel kościstej ręki. Mogłabyś przysiąc, że miała same kości.
- chyba t-tak, szefie.. - mruknął głos za wyższym. Więc on ma na imię Sans.
- DOBRZE WIĘC - odchrząknął ,,szef''- CZŁOWIEKU! OD TERAZ NALEŻYSZ DO POTWORÓW! IDZIESZ Z NAMI!
- sz-szefie, może najpierw jej się przedstawimy? chyba nie chcemy zrobić na niej złego wrażenia, prawda? - wreszcie zza potwora wyjrzał mniejszy potwór w puchatej czarnej bluzie i czarnych bokserkach z żółtymi paskami po bokach, za to na szyi miał czerwoną obrożę ze złotymi kolcami na łańcuch.
- NIE MÓW MI CO MAM ROBIĆ!! - zganił go Dynamit (tak go będziesz przezywać przez kilka rozdziałów, pasowało i tyle) - ALE MASZ RACJĘ SANS, JA JESTEM PAPYRUS, ALE MASZ DO MNIE MÓWIĆ ,,SZEFIE''! - brzmiało jak rozkaz? no oczywiście, że tak
- a ja jestem Sans. moja ksywa to Fell, a szefa Edge.
Edge spiorunował Fella wzrokiem, przez co mniejszy potwór jakby się skurczył. Nie lubiłaś takich gęstych rozmów. Postanowiłaś rozluźnić atmosferę.
- Ah, rozumiem dlaczego Szef ma taką ksywę, pewnie dlatego, ponieważ często jest na KRAWĘDZI złości! - zachichotałaś. Sans również się zaśmiał, ale to nie trwało długo, gdyż Papyrus warczał coś niezrozumiałego