Rozdział 1: Idzie jesień

4 0 0
                                    


Koniec wakacji był deszczowy. Nieznośne krople deszczu nie pozwalały nikomu bez parasola wyjść poza bezpieczne, suche ściany domu. Było również chłodno. Gdy nadszedł wrzesień pogoda się poprawiła. Znów zawitało słońce, ale nie dawało już tego samego ciepła co miesiąc temu. Zbliżał się pazdziernik. Studencki miesiąc. Naukę na uczelni wyższej miała zacząć Amelia. Urocza, o kruczoczarnych długich włosach, ponętnej budowie ciała i ślicznej buzi. Z wielu kierunków jej wybór padł na geografię. Nakładało się to na jej zainteresowania do podróży, ale dawało niezbyt pewną przyszłość. Amelia pomimo swojej skłonności do samotności była beztroską dziewczyną. Nie myślała o przyszłości. Starała się myślami nie wracać do złej przeszłości. Ot po prostu egzystowała.

Po pokoju rozlegl się głos dzwonka. To wiadomość na messengerze od jej chłopaka.

"Hej skarbie, może zobaczymy się dzisiaj wieczorem?"

Nie chciała się z nim widzieć. Prawde mówiąc chciała z nim zerwać. Nie kochała go. On był jedynie pocieszeniem po jej poprzednim związku, który zakończył się tragicznie. Całując go nie myślała o nim. Kochając się z nim nie myślała o nim. Pusta relacja, która ciągnie się już rok, ale jak można od złamanego serca wymagać uczucia? Pewnie powiecie, że po co w takim razie z nim jest. Cóż, złamanego serca nie należy zostawiać samego.

"Nie, dzisiaj nie chce mi się wychodzić."

Zdawała sobie sprawę, że krzywdziła go. Ale jak nie zerwie tej relacji to będzie go krzywdzić jeszcze bardziej. Sama z resztą nie była specjalnie szczęśliwa.

"Znowu ci odwala?"

"O co ci chodzi?"

"Moglabys sie zachowywać jak normalna dziewczyna."

"Życie."

Odłożyła telefon.


1 października

Amelia ubrała się na galowo. Biała koszula, czarna rozkloszowana spódnica i eleganckie glany piętnastodziurkowe. Nikogo nie znała na wydziale. Wiedziała jedynie, że o 11:00 na auli jest uroczyste rozpoczęcie roku akademickiego.

"Zapomniałaś już o mnie? Kurwa."

Na środku auli stał chór, który anonsował wejście profesorów na aule. Wszyscy wyglądali bardzo dostojnie w swoich togach. Zrobiło to na Amelii wrażenie.

"Nie klnij, bo dobrze wiesz, że mam akademie."

Po przemowie wszystkich ważnych osobistości wszystkie starsze roczniki wyszły. W auli nakazano zostać pierwszoroczniakom w celu przyznania im opiekunów i podziału na grupy.

"Ale ja chciałbym wiedzieć co u ciebie i co robisz."

Poza geografią byli jeszcze studenci geologii, inżynierii zagrożeń środowiskowych i geodezji. Czterech opiekunów sprytnie podzieliło cały rok tak, aby każdy opiekun mógł swobodnie mówić do swojej grupy i nie zagłuszać przy tym innych opiekunów.

"Książkę piszesz? Pewnie bym ci powiedziała przy najbliższym spotkaniu jak było. Nie musisz mi spamić teraz."

- Dzień dobry. - przywitał się niski, otyły i lekko łysawy mężczyzna - Ja nazywam się dr hab. Janusz Maczko i będę waszym opiekunem. Dodatkowo jedna osoba z was musi zostać starostą roku - takim przewodniczącym klasy, jak to było w szkole średniej. Może sobie również wybrać zastępcę. A teraz podział na grupy. Dam wam trzy kartki. Wpisujecie się na jedną z nich. Tak zostaniecie przydzieleni do grupy. W grupie ma być nie więcej jak 15 osób.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 11, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Życie zbiera żniwaWhere stories live. Discover now