Above the Horizon: Miasto Szpiegów - część 1. Ci, którzy są ze mną.

27 5 0
                                    

28 czerwca 2019r, Bay City Avenue, zachodnie Los Santos.

Horusa obudziło pukanie do drzwi. Za oknem lał deszcz i co jakiś czas gdzieś uderzał piorun. Zmarszczył brwi zaskoczony i wyjął telefon spod zwiniętej bluzy, która służyła mu za poduszkę. 2:48. Przez chwilę zastanawiał się o co może chodzić. Po co ktoś miałby walić w drzwi, stojącej na obrzeżach miasta, starej fabryki podczas burzy? Później zaczął przeklinać pod nosem każdego członka jego grupy. To był jego pomysł, aby tu zamieszkać, on zapłacił za remont tego miejsca, a jednak zmówili się na niego i to on musiał spać na kanapie, a co za tym idzie - najbliżej wejścia. Przetarł dłonią twarz, zrzucił z siebie cienki koc i ruszył w kierunku drzwi, potykając się o śpiącego na ziemi Blacka. Że też Will się uparł na trzymanie tego sierściucha w domu. Sarah nie była lepsza. Jej kundel też roznosił kłaki po całej fabryce. Horus wymamrotał coś w stylu "Stupid dog"(Głupi pies) i podszedł do drzwi. Kilka sekund zastanawiał się czy nie wrócić się po broń, ale odszedł od tej myśli. Zamek szczęknął i chłopak powoli otworzył drzwi. Zimne powietrze i krople deszczu uderzyły w jego rozgrzane ciało. Przed nim stała wysoka dziewczyna. Mokre, ciemnobrązowe włosy opadały na jej delikatne ramiona, prawie całkowicie zakrywając biały napis "run" zdobiący czarną koszulkę. Poprzecierane dżinsy mocno opinały się na jej długich nogach, a rozwiązane sznurówki tonęły w deszczówce.

-Aaaa...Yes? (Yyy...Tak?)

-Do you speak Polish? (Mówisz po Polsku?)

-Tak, mówię. A więc o co chodzi?

-Emm...Chciałam zapytać czy może mogłabym schronić się tu przed deszczem? Zapytała, a widząc lekkie zmieszanie na twarzy wyższego chłopaka dodała:

-Tylko do rana, później sobie pójdę.

Horus chwilę się zastanawiał, ale po chwili odsunął swoje ramię, wpuszczając nieznajomą do środka. Zamknął drzwi i gestem ręki zaprosił dziewczynę do kuchni, zabierając swoją pogniecioną bluzę z sofy. Zarzucił ją przez głowę i usiadł na jednym z niedopasowanych do stołu krzeseł. Dziewczyna zrobiła to samo i Horus przerwał ciszę pytając:

-Co taka mała dziewczynka jak ty robi poza domem w środku nocy? - położył przedramiona na stole, splótł palce i lekko pochylił się w jej stronę.

-Nie jestem mała i szukałam jakiegoś miejsca, żeby schronić się przed deszczem. Mam nadzieję, że cię nie obudziłam? - przeszyła go swoim zielonym spojrzeniem.

-I tak nie spałem. - machnął ręką, a dziewczyna lekko się zaśmiała - Dlaczego nie jesteś w domu?

Brunetka spuściła wzrok na swoje dłonie leżące na drewnianym stole.

-Nie mam...domu... - odpowiedziała.

Horus przez chwilę nie był pewien co powiedzieć. Szczerze ile ta dziewczyna mogła mieć lat? 15? 16? Jakie dziecko w tym wieku żyje na ulicy?

-Jak się nazywasz? - zapytała brunetka wytrącając go z zamyślenia.

-Jestem Horus, a ty?

-Jasmine, ale moja ksywka brzmi "Wind". - uścisnęli sobie dłonie.

Wtedy do pomieszczenia wszedł Black i poszedł obwąchać nieznajomą.

-Idź stąd, Black. Już.

Horus chciał wstać i przegonić psa, ale Jasmine powiedziała:

-Nie, spokojnie. Bardzo lubię zwierzaki. - pogłaskała go, a pies polizał ją po dłoniach.

Black zdawał się robić na złość Horusowi, bo po skończeniu przymilania się do dziewczyny ułożył się na podłodze i nie zamierzał się nigdzie ruszać. Zrezygnowany Horus mocno przetarł dłońmi twarz i przeczesał palcami włosy.

Above the HorizonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz