Siedziałam na tej cholernej matematyce, ale mój wzrok cały czas uciekał w stronę pewnego cudownego, idealnego, gorącego szatyna. Nie mogłam się skupić, lustrując jego outfit i te genialne włosy.
- Co mu się tak przypatrujesz? - spytał Jay, wyrywając mnie z transu.
- Co? - zapytałam.
- Głucha jesteś? Pytam, czemu tak gwałcisz wzrokiem Harry'ego - mruknął.
- Chyba ci się coś poprzestawiało w tej główce. Odwal się - westchnęłam i rzuciłam okiem na tablice, nie wiedząc kompletnie, co się dzieje. - Który przykład robimy? - spytałam jednak, próbując coś ogarnąć.
- Na tablicy chyba siódmy, ale ja robię dwudziesty. Ci ludzie są tacy żałośni, przecież te zadania są banalne - rzucił chłopak, a ja popatrzyłam na niego jakby urwał się z pierdolonej choinki, no bo okay, sama nie byłam aż tak tępa, ale ten temat był jednym z trudniejszych.
- Przyjebany jesteś - mruknęłam pod nosem i popatrzyłam na zegarek. Zostało dziesięć minut, a to nie opłaca mi się już tego nadrabiać. Przepiszę to kiedyś. Od kogoś. Może...
- Znowu się na niego patrzysz - zaśmiał się Dorsey chamsko. - No nie wierzę, Harry ci się podoba - parsknął trochę za głośno, bo nauczycielka popatrzyła na nas karcąco.
- Jest przystojny - powiedziałam szczerze. - I wydaję się milion razy milszy niż ty. No to co się dziwisz?
- Nienormalna jesteś. Poznałaś człowieka pół godziny temu. Zresztą Harry to nie materiał na chłopaka. I w ogóle to jestem ładniejszy - prychnął.
- Ale twój zjebany charakter działa na twoją niekorzyść - westchnęłam przeciągle.
- Czyli nie zaprzeczasz, że jestem gorący? - zapytał, gryząc końcówkę długopisu i mocno się zdziwił na moją odpowiedź.
- Jesteś, nigdy nie twierdziłam inaczej, tak jak ty powiedziałeś, że nie przeszkadza ci, że ludzie myślą, że mnie pieprzysz. I w sumie jakby ci tak odciąć język, przykryć twarz, to nawet mogłabym się gdzieś tam zastanowić czy mi się nie podobasz, ale jesteś zbyt wkurwiający. - uśmiechnęłam się kpiąco.
- A państwo może później umówią się na randkę? Lekcja jest - rzuciła oschłym tonem nauczycielka, podchodząc do nas.
- Z każdym, tylko nie z nim, proszę pani - odparłam niezrażona.
- Czy wy się biliście? - zaniepokoiła się, widząc nasze twarze.
- A nawet jeśli, to chyba nie pani sprawa - odparłam.
- Bezczelna jesteś, słuchaj i notuj, bo jeszcze raz zobaczę, że masz pusty zeszyt, a wezmę cię do odpowiedzi - powiedziała pewnie, a ja tylko przewróciłam oczami i może lepiej dla mnie, że tego nie zauważyła.
Położyłam się na ławce, ale tak, żeby móc obserwować otoczenie. Jay już chyba skończył wszystkie zadania, bo aktualnie siedział z miną "mam wyjebane" i klikał coś na telefonie. Zaczęłam go obserwować zastanawiając się jakim cudem to coś może mieć taki mózg do matmy. Przecież to kompletnie niemożliwe.
- A teraz patrzysz się na mnie. A to już jest dziwne - zmarszczył brwi.
- Patrzyć się już, kurwa, nie można? Ale ty masz problemy.
- Wiesz, ogólnie irytująca jesteś nawet, kiedy koło mnie oddychasz, więc i tak powinnaś podziwiać mnie za samokontrolę i torelancję - powiedział poważnie.
CZYTASZ
You're annoying me, idiot.
JugendliteraturPrzeprowadzka z Nowego Jorku do Chicago przyniosła mi naprawdę wiele problemów. Nie dość, że musiałam się męczyć ze zmianą środowiska i próbą uratowania moich pasji, to jeszcze pojawił się on. Ten irytujący dupek, który wylał na mnie kawę i nie racz...