_Rozdział_1_

40 5 2
                                    

Jest jesień, w takich jesiennych dniach siedzę przy kominku z herbatą i wspominam, to co się zdarzyło, gdy byłam dzieckiem.
Miałam kochająca rodzinę, najbardziej kochałam babcię, bo dużo mnie nauczyła jako dziecko do rozumienia magii. Moja mama nie mogła mnie uczyć bo nie było jej w kraju. Tak ojciec jest zwyczajnym człowiekiem...
Babcia zawsze mi pomagała, gdy nie umiałam zapanować nad wszystkimi talentami...
______________

{Wspomnienie}

-Babciu, babciu!!! Udało mi się zobić plac zabaw z dzew, olaz osiedli się tam też zwiezęta!- Nie świadoma niczego, cieszę się w niebo głosy, gdy nagle zaczął mnie łaskotać wiatr, by też wspomniała o nim- Doblze, doblze już! Hahaha!!! Babciu bo jeszcze z wiatelkiem się umowilam, że będzie wiał tylko jak dzieci będą się chciały huśtać, ale będą tak zmęczeni, to ich wiatelek po huśta. -Cieszyłam się z tak wielkiego postępu, że w dzień w dzień coraz więcej łapie nowych lekcji magii, i z łatwością mi to idzie.
-Kochanie, cieszę się z Twojego szczęścia, ale pamiętaj, to co teraz się dzieję, to się dzieje tylko raz. Drugi raz się to samo nie stanie, tylko wyjdzie Ci wręcz do perfekcji, i będziesz zmieniać świat nie tylko swoimi talentami, ale również, swoją inteligencją i swym uśmiechem kochanie. Będziesz Największym władcą. Większość nie będzie mogła oderwać od Ciebie wzroku, ale w mroku wszystko się zmieni. - Opowiadała mi przepowiednie, która tyczyła się mnie. Zawsze starała mi to wyjaśnić, bym zrozumiała, jaka jestem silna, lecz nigdy nie kończyła zdaniem jak wtedy - Kochanie, tylko pamiętaj, nawet jakby mieli Cię torturować, poniżać to i tak się nie daj. Bo My Qer Jesteśmy Nie pokonane i Nie zwyciężone. -Wypowiedziała dumnie, wpatrzona przed siebie. Przerwała. Spojrzała na mnie, już bardziej poważnym spojrzeniem i poważnym tonem głosu. - Pamiętaj, nikt nie zna prawdy oprócz Ciebie. Trzymaj się swojego, i nie rezygnuj. - szukała czegoś w torebce. - ym.. Gdzie to jest? - Powiedziała pod nosem, aż nagle oczy jej się zabłysłyneły na odnalezisko, które gdzieś się za wieruszyło w torebce. - Wyciągnij dłoń. Nie używaj go gdy będziesz tęsknić za mną, tylko w poważnych sytuacjach, np. Gdy nadejdzie zamieszanie, jak z pierwszej przepowiedni.

Spojrzałam na prezent, który dostałam od babci. Był piękny. Szlachetny magiczny kamień, i mój ulubiony kolor jeszcze ma. Niebieski.

-Babciu, Kocham Cię. - przytuliłam się.
-A ja Ciebie Kwiatuszku. - Odwzajemniła uścisk i pocałowała mnie w głowę przy tym wypowiadając słowa. - Nie poddaj się i pamiętaj.

______________

Wzdycham na wspomnienie, i pytam sama siebie na głos rozmyślona
-Babciu, to kiedy proroctwa się wypełnią? Może to nie ja jestem wybraną, tylko kto inny? Mam dopiero 17 lat, coś jeszcze mnie zaskoczy? - Siedzę tak przy kominku jeszcze pół godziny i ruszam do garderoby po świeże ubrania, i natychmiast idę do toalety.
Po skończeniu porannych czynności, wchodzę do kuchni. Robię śniadanie dla.. Zaraz, która godzina? Patrzę na zegarek kuchenny i widnieje tam godzina 19-sta. Za niedługo powinna rodzina wrócić do domu. Więc dla mnie będzie śniadanie, dla nich późny obiad.
-Cudownie, znowu się mnie zapytają o to.. -urywam, i wzdycham na same słowa.
Kroczę po podszebne składniki do zapiekanki, którą chce zrobić i wracam na swoje stanowisko kuchenne. Po półtorej godzinie mam wszystko zrobione, tylko został mi stół by przygotować do jedzenia. Zrobiłam to raz dwa.
Kiedy nakładam ostatni talerz zapiekanki, to wszyscy równocześnie wrócili do domu.
-Jesteśmy! - Krzyczy rodzina jednocześnie. Słyszę jak zdejmują z siebie ubranie wierzchniowe. Ja w tym czasie dałam kwiaty na sam środek stołu i wtedy, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Pięknie to wyglądało. Szare drewniane meble, obok kominek. Poprostu przytulnie.
-Mmm.. Co tak pięknie pachnie? - zapytała Mnie rodzicielka wchodząc do kuchni, a za nią reszta rodziny.
-Zapiekanka. Proszę siadajcie. - powiedziałam miło, a zaraz wszystkich widziałam przy stole.
-Ola Boga! Dziecko skąd masz taki talent? To jest BOSKIE! - Wypowiedział komentarz ojciec przy tym widać było, że naprawdę mu smakuje, bo aż uszy mu się trzęsły.
-Ojcze do tego nie trzeba talentu, tylko przepisu. - powiedziałam z grymasem na twarzy.
- Jakaś Ty skromna, jak robisz posiłki to wkładasz do tego serce, więc masz talent i to perfekcyjny. - Wypowiedział te słowa tym razem mój starszy brat Setyr. Jak zauważył mój grymas poklepał mnie po plecach i byłam już trochę zdenerwowana, ponieważ on wie, że ja tego nie lubię.
-Oj uspokójcie się. - Powiedziała Matka z nadzieja, że zaraz nie będziemy się kłócić. Jak zobaczyła że już jest wszystko w porzatku, złapała dłoń ojca i zaczęła się rozmowa. Już wiedziałam o co chodzi i przewróciłam oczami, zajadałam szybciej zapiekankę by jak najszybciej wyjść, by nie skończyło się na kłótni.
- Kochanie, My to znaczy Ja, ojciec i Setyr, Mamy dla Ciebie Je.. -Nie dokończyła mówić, ponieważ jej przerwałam. Wiem co chciała wypowiedzieć.
- Nie wypowiadaj mojego imienia! Nie chce tam iść! - Zaczęłam podnosić ton głosu z denerwowania.
-To jak mamy Cię nazywać? Przecież masz tak na imię. - Powiedziała że smutkiem.
-Nie wiecie? A ja wiem! Nazywajcie mnie i każdy inny Ukryta. - Powiedziałam już bardziej spokojniej ostatnie słowa.
-Dobra Ukryta haha- zaczął się śmiać Setyr, a ja tylko zrobiłam coś czego nie lubi. Weszłam do jego głowy, i go skarcilam w myślach
______________
{Myśli}
-Nawet się z tego nie śmiej. Pamiętasz trzy przepowiednie. To zapamiętaj je dokładnie. Babcia mnie tak nazywała. I tak ma zostać! - Wypowiedziałam te słowa w jego głowie, ostatnie to już musiałam podnieść ton bo by nie zrozumiał. Jak je słuchał, to z uśmieszka, pojawił się grobowy wyraz twarzy. Już wiedział, że sobie nie żartuje.
______________

Ukryty UrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz