Zawahała się przez chwilę, stojąc przed drzwiami. Nie chciała, by widzieli ją smutną. Ostatnie wydarzenia zdołowały większość członków gildii. Każdy miał swoje powody do łez, nawet bez dodatkowego balastu w postaci jej żali. Potrzebowali teraz pretekstów do śmiechu, a ona postanowiła im je dać. Odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się szeroko, po czym popchnęła drzwi do tymczasowej gildii.
– Dzień dobry wszystkim! –zawołała radośnie, idąc w stronę baru.
– Lucy! Dobrze Cię widzieć –przywitała ją radośnie Mira. Wydawała się pogodna jak zawsze.Może chociaż na niej walka z Tartarosem nie odcisnęła się tak mocno, jak na innych. Lucy uśmiechnęła się na tę myśl. Z drugiej strony młoda Heartfilia dobrze pamiętała, z jaką traumą jej przyjaciółka próbowała się uporać, kiedy się poznały.Wtedy również wydawała się jej autentycznie szczęśliwa, choć ból po stracie siostry nie pozwalał jej nawet kontynuować pracy maga. Była wyjątkowo biegła w ukrywaniu smutku.
Lucy usiadła na wysokim stołku barowym, naprzeciwko barmanki.
– Masz na coś ochotę? – spytała z uśmiechem Mirajane.
– Hmm... Może szklankę soku.
– Już się robi!
Krzesło zaskrzypiało cicho, gdy dziewczyna pochyliła się, opierając łokciami o blat. Podparła brodę o złączone dłonie. Może powinna pójść na jakąś misję?Powoli zbliża się termin zapłaty za czynsz, a gildia potrzebuje pieniędzy z prowizji, by odbudować stary budynek.
– Hej, Mira. Widziałaś może dzisiaj Natsu?
Białowłosa położyła przed nią szklankę, marszcząc czoło.
– Hm... Szczerze powiedziawszy ostatnio rzadko go widzę. Ostatnio był tu wczoraj, ale zjadł tylko obiad i wyszedł.
Lucy westchnęła. Niespecjalnie zdziwiła ją ta odpowiedź. Śmierć przybranego ojca musiała bardzo nim wstrząsnąć. Choć sama miała ochotę przytulić się do kogoś i rozpłakać, musiała być silna. Teraz jej przyjaciel bardziej potrzebował wsparcia, choć zapewne nigdy się do tego nie przyzna. Szybko wypiła napój i odstawiła szklankę.
– Ok, to ja lecę w takim razie!Dzięki za sok – zawołała podrywając się z krzesła do wciąż wpatrującej się w nią Miry. Ta uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
– Idziesz go poszukać?
– Pewnie, może nawet wyciągnę go na jakąś misję.
– Wierzę, że to jest właśnie to, czego teraz mu potrzeba. Powodzenia Lucy!
– Jasne, do zobaczenia!
Blondynka pobiegła w stronę wyjścia.
– Już wychodzisz Lucy? – zawołał za nią Macau.
– Tak, mam coś do zrobienia! –odkrzyknęła, mijając go.
Na zewnątrz piękna pogoda wprost zachęcała do spaceru. Lucy zawahała się przez chwilę, gdzie powinna się udać, po czym ruszyła pewnym krokiem do własnego mieszkania. Natsu zawsze pojawiał się tam, kiedy akurat go szukała.
Tym razem jednak było inaczej. Po otworzeniu drzwi wejściowych ujrzała salon w najlepszym porządku i równo pościelone łóżko. Dokładnie tak, jak zostawiła wszystko dziś rano. Nikogo tu nie było od jej wyjścia.
Zrezygnowana zamknęła drzwi. Teraz wydało jej się oczywiste, że Natsu raczej będzie unikał ludzi.Jakby miał zamiar pojawić się w jej mieszkaniu, to równie dobrze mógłby po prosu przyjść do gildii. I tak o tej porze zwykle to właśnie tam bywała. Wyzywając się w myślach opuściła budynek. Następnym miejscem, które odwiedziła był domek na uboczu, który Natsu dzielił z Happym, jednak i tam nikogo nie zastała.Błądziła po całym mieście sprawdzając wszystkie miejsca w Magnolii, które przyszły jej do głowy. Była w parku, katedrze, sklepach z jedzeniem i licznych knajpach. Zaglądnęła nawet na cmentarz, w pobliże starego grobu Lisanny. Ubrania miała przemoczone po wpadnięciu do rzeki, w której Dragneel łowił często ryby z Happym. Zrezygnowana udała się w ostatnie miejsce na jej liście.
Przemęczona i zziębnięta minęła gruzowisko pozostałe po zniszczonym przez Tartaros budynku gildii. Przystanęła na chwilę obok resztek szyldu. Wśród bezkształtnych kamieni ujrzała ukruszoną nogę wróżkowej statuy i kawałek napisu. Wybrakowane litery układały w słowo „fair". Zupełnie, jakby los chciał z nich zadrwić i pokazać, że to, co ich spotkało, było sprawiedliwe. Uśmiechnęła się. Każdy kto podobnie zadrwi z FairyTail, wkrótce później przeciera oczy ze zdziwienia. Nieważne, czy to Rada, inne gildie, sędziowie turnieju czy samo przeznaczenie. Już wkrótce budynek zostanie odbudowany a wróżki pokażą, że wciąż nie powiedziały ostatniego słowa.
Ostrożnie przekroczyła resztę zniszczonej rzeźby. Przypomniała sobie turniej, w którym brali udział po powrocie z Tenroujimy. Wtedy również mieli tylko tymczasowy bar, a całe Fiore spisało ich na straty. Każdy widz na stadionie śmiał się z nich, a w pierwszym dniu dostali baty od innych zawodników. I kiedy leżała zapłakana na środku areny po przegranej z Flare, Natsu pocieszył ją mówiąc, że startowanie z pozycji przegranych jest tylko jeszcze bardziej zabawne. Takie właśnie było Fairy Tail. Im gorszą mieli pozycję, im mniej możliwa była wygrana, tym więcej się śmiali i tym bardziej dążyli na szczyt. Taki był też Natsu.I musiała mu tym przypomnieć.
Minęła ostatnie sterty gruzu i zeszła na plażę. Jednak tu również nie było jej przyjaciela.Wyczerpana postanowiła zrobić sobie chwilę przerwy. Usiadła na piasku i objęła rękami kolana. Patrzyła na falującą powierzchnię jeziora, słuchając przy tym szumu wiatru. Nagle zapragnęła włożyć rękę z kluczem do chłodnej wody i przywołać wodnika. Syrena najpewniej zrugałaby ją za wezwanie bez powodu,wytknęła niedojrzałość i brak chłopaka, a następnie udałaby się na randkę ze Scorpio. Może wcześniej zdążyłaby jeszcze przyzwać na nią potężną falę, która zmyła by ją na drugi koniec plaży.
– Aquarius... – wyszeptała,czując napływające do oczu łzy. Tęskniła za Wodnikiem. Za jej głosem, szorstką troską, nawet za uszczypliwymi uwagami. Nagle znów poczuła się jak mała dziewczynka, która z samotności próbowała wzywać w kąpieli ukochaną syrenkę. Zaczęła kołysać się, płacząc rzewnymi łzami.
– Aquarius, Aquarius, Aquarius... –łkała.
Siedziała tak bardzo długo. Łzy zdążyły już wyschnąć, a ona sama uspokoiła się. Patrzyła nieruchomo w jezioro. Wciąż mokre ubranie kleiło się do jej ciała, a chłodny wiatr targał jej wilgotne włosy, wywołując gęsią skórkę. Trzęsła się z zimna.
– Lucy...? Co ty tutaj robisz? –usłyszała nad sobą znajomy głos i podniosła oczy.
– Natsu? – popatrzyła na niego zdziwiona. Klęknął przy niej i przyciągnął ją ramieniem do siebie. Poczuła bijące od niego ciepło.
– Jesteś cała mokra. Pływałaś? Przecież jest zimno!
Pokręciła głową. Jej ciało cały czas drżało.
– Szukałam cię, a potem przyszłam tutaj i tak jakoś... – przerwała czując, że chłopak unosi ją na ręce.
– Natsu? Co robisz?
– Cii... Później mi powiesz.Zabieram cię stąd, zanim się pochorujesz.
Przylgnęła do niego ufnie, zamykając oczy. Czuła się dziwnie słaba i wciąż było jej zimno, jednak w jego ramionach powoli się rozgrzewała. Niósł ją tak przez całe miasto, wywołując zmieszane spojrzenia mieszkańców. Jednak na jego szczęście Lucy zasnęła, zanim zdążyłaby się tym przejąć.
CZYTASZ
Odnaleźć się w smutku
FanfictionHistoria zaczyna się tuż po zakończeniu wątku Tartarosa. W mojej wersji Natsu nie zdecydował się na swoją roczną podróż, a gildia nie została rozwiązana. Jednak wszystko jest w rozsypce - budynek gildii został zniszczony, część członków postanowiła...