2 - I znów on musiał ją pocieszać

207 23 9
                                    

Obudziła się, czując otulające ją ciepło. Nie otwierając oczu rozkoszowała się tym przyjemnym doznaniem. Mięśnie rozluźniły się, a ona sama poczuła potrzebę wyprostowania nóg. Próbowała przekręcić się na plecy i  w tym momencie zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Usłyszała spokojny oddech i poczuła obejmujące ją silne ramię. Zszokowana otworzyła szeroko oczy i w nikłym świetle ujrzała twarz drzemiącego przyjaciela.

— Natsu..? —  popatrzyła na niego z niedowierzaniem.

Chłopak wymamrotał coś niezrozumiałego przez sen.

  —  Natsu! Co ty do cholery robisz?! —   wrzasnęła, oprzytomniając i zrzuciła go kopniakiem z łóżka. Usłyszała łoskot spadającego w nieładzie ciała, ciągnącego za sobą kołdrę. 

  — Ała, Lucy...  Czemu?

  — Czemu? To ja powinnam pytać, czemu włazisz do mojego łóżka! I co ty w ogóle tu robisz w środku nocy?! — całe ciepło zdało się opuścić jej ciało wraz z zabraniem okryca. Zaczęła drżeć z zimna.

Dragneel usiadł po turecku, drapiąc się po obolałym tyle głowy. Spojrzał na nią z wyrzutem, ale powstrzymał się od kąśliwych uwag, jakie miał w zwyczaju rzucać w takich sytuacjach. Krzyczała na niego jak zawsze, ale wciąż miał przed oczami widok jej opuchniętych od płaczu oczu sprzed kilku godzin.

— Lucy, uspokój się. Wszystko ci wyjaśnię, tylko mnie teraz nie bij — powiedział łagodnie, wstając. Popatrzyła na niego z wahaniem, po czym opuściła rękę z poduszką, którą zamierzała w niego rzucić. Spuściła wzrok. Nie mógł dostrzec jej twarzy, bo poza słabym światłem latarni ulicznej w pomieszczeniu panowała ciemność. Czuł jednak, że nie jest już na niego zła. Usiadł ostrożnie obok niej.

  — Trzęsiesz się. Choć, zagrzeję cię —  wyciągnął rękę, by ją objąć, a ona posłusznie wtuliła się w jego bok. Drugą dłoń uniósł przed nimi i wytworzył na niej niewielki płomień. Dziewczyna chętnie wyciągnęła ku niemu palce, jakby chciała jak najszybciej pochłonąć jak najwięcej ciepła. Teraz mógł dostrzec jej rysy twarzy w migoczącym świetle ognia.

— Przepraszam, już pamiętam wszystko. Dziękuję, że mnie tu przyniosłeś.

— Żaden problem —  uśmiechnął się do niej, ale zaraz ponownie spoważniał. — Co ty właściwie tam robiłaś? 

— Ja... Szukałam cię, a potem odwiedziłam starą gildię. Zamyśliłam się i nie zauważyłam, kiedy minęło tyle czasu...

— I do tego myślenia potrzebowałaś być mokra? — wyszczerzył do niej zęby.

— Tak, wprost świetnie mi się myśli, jak jestem przemoczona. Nie, głupku! Wpadłam wcześniej przypadkiem do rzeki.

— Rzeki? — zapytał, unosząc brwi w zdziwieniu.

— Tak, rzeki. Tej, w której łowisz ryby z Happym.

—  To czemu nie poszłaś się przebrać od razu?  Przecież miałaś po drodze — drążył uparcie chłopak. Zaczął ją tym powoli irytować. 

  — Lucy... Czy coś się stało?  — blask płomienia odbijał się w jego źrenicach, gdy patrzył na nią z mieszanką troski i zaciekawienia. Zwykle nie potrafił sam się niczego domyśleć, ale akurat teraz, kiedy chciała wszystko ukryć musiał okazać się wyjątkowo spostrzegawczy. Tyle wyszło z jej planu udawania, że nic się nie stało i rozweselania innych.

—  Umm... Nie, nic takiego. Po prostu szkoda i mi budynku gildii i martwię się o wszystkich. O Graya, Juvię, Erzę i innych... — zaczęła. Wciąż nie chciała mu mówić o Aquarius. Natsu przytulił ją mocniej i pogłaskał po złotych włosach.

 — Nie martw się, poradzą sobie. To nie pierwszy raz, kiedy coś takiego im się przydarza. Zobaczysz, jak tylko mrożonka wróci, to znowu przegra ze mną w walce!

Uśmiechnęła się na tę uwagę. Tak naprawdę chłopaki nigdy nie rozstrzygnęli, który z nich jest silniejszy. Zawsze biją się tak długo, aż w końcu Erza skutecznie ich rozdzieli.

  —  Tak, pewnie masz rację   — choć nie powiedziała mu o tym, co najbardziej ją dręczyło, sam fakt, że próbował ją pocieszyć poprawił jej humor. Natsu wydawał się uspokojony widoczną poprawą jej nastroju.

  — Czemu właściwie mnie szukałaś?

— Ach, no tak! Chciałam zapytać, czy pójdziesz ze mną na misję.

— Jasne! Wybrałaś już coś? 

— Tak, znalazłam ogłoszenie, które powinno ci się spodobać. Jutro o ósmej musimy być w pociągu.

— Pociąg?! O, nie... — na samo wspomnienie o transporcie zrobiło mu się niedobrze. Lucy zaśmiała się na ten widok.

— Nie będziemy jechać długo. I będzie trochę okazji do walki — puściła mu oko.

— Skoro tak... W takim razie idę się trochę przespać. Przyjdę po ciebie rano — mówiąc to stał już na parapecie, gotowy wyjść oknem, jak miał w zwyczaju.

— Nie interesuje cię, co to za zlecenie?

— Skoro Lucy mówi że mi się spodoba, to mi się spodoba — wyszczerzył do niej zęby.  

 — Ach, byłby zapomniał! — wyciągnął rękę wystrzeliwując niewielką wiązkę ognia w stronę kominka. Palenisko momentalnie zapłonęło. —  Żebyś się nie przeziębiła. Na razie!

Jak tylko z niknął z jej pola widzenia, wstała zamknąć okno. Noc była zimna, a ona musiała się wygrzać po wczorajszym przemarznięciu. Nie mogła sobie pozwolić na przeziębienie. Owinęła się szczelnie kołdrą i usiadła na parapecie, opierając się głową o szybę. Magnolia o tej porze była wyjątkowo cicha i opustoszała. Wszyscy pogrążeni byli w głębokim śnie, by za kilka godzin szykować się do kolejnego dnia. Lucy westchnęła i jednym ruchem stoczyła się w kołdrzanym kokonie na znajdujące się pod nią łóżko. Choć tak bardzo się starała ostatecznie to on znowu ją pocieszał. Zawsze tak było. Chronił ją podczas walki, wspierał w trudnych chwilach i pocieszał, gdy było jej źle. Chociaż byli partnerami w drużynie, to on był oparciem dla niej. Tylko ten jeden raz Aquarius pomogła jej uratować Natsu i gildię. Jej poświęcenie nie mogło pójść na marne. Teraz sama musi stać się silniejsza, by móc chronić swoich przyjaciół, zamiast wiecznie być chronioną. Nie chciała dopuścić do tego, by znowu stracić przyjaciela.

Zwinęła się w kłębek, obejmując własne kolana i zasnęła, gdy nad miastem błysnęły pierwsze promienie wschodzącego słońca.




Dziękuję tym kilku osobom, które przeczytały poprzedni rozdział, a przede wszystkim za komentarz i głos ;) To pierwsze moje opowiadanie na wattpadzie, a zarazem pierwszy fanfic od bardzo dawna i naprawdę wiele dla mnie znaczy, że ktoś ma ochotę go przeczytać ;) Mam też nadzieję, że zajrzenie tutaj nie okaże się dla nikogo rozrczarowaniem. 

Chętnie przyjmę wszelką konstruktywną krytykę.


A w przyszłości...
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy Lucy przekuje żal po stracie Aqarius w siłę? Czy uda jej się dotrzeć do uczuć skrywanych w sercu Natsu? Jak potoczy się najbliższa misja? Zapraszam jutro na kolejny rozdział.

Odnaleźć się w smutkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz