Droga do starej kopalni była dużo trudniejsza, niż się spodziewali. Była wyżej położona niż Edelweiss. Według Margaret kiedyś używano specjalnie skonstruowanej kolejki linowej do transportu ludzi i towarów, jednak obsługująca ją lakryma wyczerpała się lata temu. Stan lin również nie pozwalał na skorzystanie z niej. Jedynym sposobem dotarcia na miejsce była wspinaczka po nagich skałach, które na niektórych odcinkach trasy układały się niemal pionowo.W przeciwieństwie do Natsu, jego towarzysze nie byli tym faktem zachwyceni. Nawet Happy musiał poruszać się o własnych łapkach, ponieważ porywisty wiatr szalejący wokół góry uniemożliwiał mu bezpieczny lot.
Lucy, wspinająca się jako ostatnia, co chwilę ślizgała się na mokrych skałach.
— Kto robi kopalnie tak wysoko? I dlaczego trafiam na takie miejsca akurat wtedy, kiedy ubiorę nieodpowiednie buty?
— A kto ubiera obcasy do kopalni? — odpowiedział jej Natsu. Jak ją lubił, tak miał ochotę ją zakneblować. Narzekała już od pół godziny.
— W kopalni nie trzeba się wspinać — odparła, nadymając policzki. Wiedziała, że miał rację, ale duma nie pozwalała jej przyznać, że znowu ubrała się nieodpowiednio. Zdecydowanie musi zacząć być bardziej praktyczna przy wyborze garderoby na misje.
Wyciągnęła się, by złapać najbliższy kamień i w tym momencie grunt wysunął jej się spod buta. Krzyknęła, spadając w przepaść.
— Lushi! — Happy złapał ją w ostatniej chwili, z trudem utrzymując się w powietrzu. Używając pełni mocy próbował zbliżyć się ponownie do skalnej ściany i kiedy prawie mu się udało, potężny podmuch zepchnął ich w bok.
— Mam cię! — krzyknął Natsu, przyciągając ramieniem do siebie dziewczynę wraz z trzymającym ją exeedem.
— Dziękuję... — powiedziała ze łzami w oczach, chwytając się skały najmocniej jak mogła. Puścił ją dopiero wtedy, gdy upewnił się, że znowu nie spadnie. Happy pozostał na jej plecach, mocno zaczepiając się łapkami.
— Jeszcze tylko kawałek i dojdziemy do półki. Dasz radę? — spytał mag ognia.
— Jasne — odparła Lucy, przytulając się do chłodnej skały. Uspokoiwszy się sięgnęła ręką do występu tuż nad głową —Już nigdy nie ubiorę obcasów w góry, obiecuję!
— A ja nigdy nie wsiądę do pociągu.
Zaśmiali się wszyscy troje.
— Kłamczuszki! — skwitował ich Happy.
W wyraźnie lepszych humorach kontynuowali wspinaczkę.
Po dwóch godzinach dotarli wreszcie do celu. Kopalnia znajdowała się w połowie drogi na szczyt. Pomimo wysokiego położenia, jej korytarze wiły się daleko w głąb góry. Ku ich uldze wejście nie wyglądało, jakby miało zaraz się zawalić. Natsu sprawnie unicestwił blokujące je deski i znaki ostrzegające przed niebezpieczeństwem, po czym w trójkę weszli do środka.
— Strasznie tu ciemno. Natsu, mógłbyś? — poprosiła Lucy, wyciągając rękę z latarnią. Podpalił ją bez słowa, jednocześnie tworząc płomień wokół swojej ręki, by stworzyć drugie źródło świata. Przyjrzeli się ścianom i zlokalizowanym co kilka metrów podporom.
— Wygląda normalnie — przerwał ciszę Happy.
— Chyba nie zawali nam się na głowy — dodała Heartfilia z widoczną ulgą.
Migotliwe światło ognia ślizgało się po nierównych ścianach korytarza. Powstałe na nich drgające cienie pełzły za światłem, śledząc intruzów w milczeniu. Wszechobecna wilgoć oblepiająca skały zbierała się na odstających fragmentach, by następnie leniwie spłynąć na porzucone narzędzia. Odległa ciemność wydawała się martwa i pusta.
CZYTASZ
Odnaleźć się w smutku
FanficHistoria zaczyna się tuż po zakończeniu wątku Tartarosa. W mojej wersji Natsu nie zdecydował się na swoją roczną podróż, a gildia nie została rozwiązana. Jednak wszystko jest w rozsypce - budynek gildii został zniszczony, część członków postanowiła...