Due

445 33 12
                                    

-Jungkook-

Ten dzień nie był dla mnie ani trochę inny niż reszta. Jak zwykle masa ćwiczeń i wyrzeczeń, masa zakazów i nakazów, dużo obowiązków i zero wolnego. Przez kilka lat pracy w przemyśle muzycznym zdążyłem się przyzwyczaić do życia w stresie i ciągłym ruchu. Niektórzy mogą sądzić, że do tego nie da się przywyknąć - najwyraźniej się da.

Wyczerpany, ale chociaż najedzony wracałem z pół godzinnej przerwy, aby dokończyć karkołomne ćwiczenia i próby. Jak zwykle byłem cały zamaskowany, paląc swoją głowę okrytą czarną czapką, która zasłaniała moją twarz do połowy, drugą połowę zajęła zaś czarna maseczka. Działania te były mi potrzebne nie tylko po to, żeby ochronić się przed słońcem i zanieczyszczonym powietrzem, ale również przed ludźmi. Nikt nie mógł mnie rozpoznać - kolejna z szeregu homologicznego zasad, z których każda następna była coraz głupsza i bardziej pozbawiona sensu.

- Dzień dobry, panie Jeon - zaświergotała sekretarka zaraz po tym, jak wszedłem do budynku wytwórni i zdjąłem maskę, zsuwając ją na brodę. Na jej przywitanie zareagowałem lekkim ukłonem.

Nie miałem ochoty na nic, a o ile naprawdę starałem się zawsze dawać z siebie wszystko chociażby dla moich fanów, jako solista muszę robić za kilku. Ciężko mi było znaleźć chwilę wolnego, żeby zacząć żyć jak normalny człowiek. Ale taki los sobie wybrałem. Spełniam swoje marzenia i robię rzeczy, których bez tego nie mógłbym zrealizować . Chociaż jest to czasem naprawdę męczące, to nie mam najmniejszego zamiaru z tego rezygnować. Nie teraz.

- Jeongguk! - dobiegł mnie znajomy głos z drugiego końca korytarza. Podniosłem wzrok lekko w górę i ujrzałem mojego najlepszego przyjaciela i zarazem managera, Seokjina. - Wyglądasz jak debil w tej czapce wędkarza.

Jego śmiech przypominający odgłos wydawany przez wycieraczkę do okien rozniósł się po całej wytwórni. Czarnowłosy był mi bardzo bliski, mimo to, że był 5 lat starszy nigdy nie czułem tej różnicy wieku, nawet jeżeli naciskał żebym mówił na niego hyung (gdybym mógł, już dawno porzuciłbym homoryfikacje). Był też bardzo opiekuńczy i ogromnie o mnie dbał, mieliśmy też mnóstwo wspólnych tematów, ale czasem naprawdę miałem dość jego specyficznego poczucia humoru.

- Słucham, hyung?

- Przyszły do ciebie kolejne paczki i listy. Pan Bang chyba powinien zakazać twoim fankom wysyłać ci jakiekolwiek paczki. Nie zaglądałem jednak do żadnej, ale widzę naprawdę sporo drogich marek.

Kiwnąłem delikatnie głową i uśmiechnąłem się lekko.

~☆~

Około pierwszej w nocy w końcu dotarłem do mojego mieszkania. To dość wczesna pora na powrót, w porównaniu z niektórymi dniami, gdzie wracałem o czwartej nad ranem. No tak, po co komu sen, kiedy trzeba pracować?

Rozglądając się po prawie pustym korytarzu zauważyłem to, o czym mówił Seokjin hyung. Góry paczek, opakowań przeróżnych drogich marek i jeszcze więcej listów. Mój manager musiał przywieźć to wszystko do mojego domu.

I tak nie dałbym rady przeczytać wszystkich listów. Nie potrafiłbym zapamiętać wszystkich słów, wyznań przepełnionych miłością i oddaniem, które były zawarte na kartkach papieru ukrytych w najróżniejszych kopertach. Czułem się również źle przez te wszystkie pieniądze, które moje fanki jak i fani wydają aby obdarować mnie jakimś prezentem, czy dotrzeć do mnie. Miałem ochotę wysłać każdemu z nich coś w zamian, ale wiem, że jest to po porostu niemożliwe.

Ja jestem jeden, a ich jest miliony.

Wziąłem w rękę część listów i wylosowałem kilka, które jestem dzisiaj w stanie przeczytać. Usiadłem na podłodze i otworzyłem pierwszy z nich. Chociaż po kawałeczku.

Penicillium ~|JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz