Siedział w pokoju i wpatrywał się pustym wzrokiem w obraz za oknem. Dzieci biegające na podwórku grające w piłkę. Zmęczeni dorośli wracający z pracy obładowani siatkami ze słodkościami dla swoich pociech. Sąsiadka znad przeciwka zastępująca osiedlowy monitoring w fartuszku z papilotami we włosach i papierosem w dłoni. Dalej widok był już zamazany przez mgłę, ale można było dostrzec zarysy starych ,kolorowych kamienic.
Z zamyślenia oderwały go krzyki rodziców z pomieszczenia obok. Z jednej strony był już do tego przyzwyczajony, w końcu kłótnie w tym domu to była norma lecz z drugiej strony za każdym razem słysząc dźwięk zbitego szkła i szloch matki, łamało mu się serce. Chciał jak wszystkie inne dzieciaki, wracając do domu mieć przygotowany dobry obiad i zjeść całą trójką wspólnie rozmawiając o przebiegu dnia, o szkole czy o ocenach.
-Mamy ledwo na czynsz, a ty znowu wydajesz wszystkie nasze oszczędności na piwsko! Może zamiast pić poszukałbyś w końcu pracy?!~wykrzyczała przez łzy, a jej głos się załamał.
-Nie jest ci wstyd, że rodzinę utrzymuje kobieta, bo ty jesteś nieudacznikiem?-Nie odzywaj się tak do mnie!~ krew się w nim zagotowała. Nie wytrzymał i uderzył kobietę w policzek, a z jej oczu zaczęło się lać morze łez.
Chłopak nie wytrzymał, wyszedł z pokoju prosto do rodziców. Zaciągnął matkę do uścisku patrząc ojcu prosto w oczy z mordem wymalowanym na twarzy.
Puścił rodzicielkę z objęć i chwycił za butelkę z procentowym napojem po czym rzucił w stronę ojca, który w ostatniej chwili zrobił unik, a szkło w spotkaniu ze ścianą rozsypało się na milion kawałeczków.
-Jak śmiesz podnosić rękę na kobietę, co?! Co z ciebie za mężczyzna.~ wycedził przez zaciśnięta szczękę, a z wściekłych oczu zaczęły lecieć słone łzy przez co nie wyglądał już tak strasznie, a raczej komicznie.
-Przecież jest równouprawnienie~ powiedział trochę pijackim głosem, a na twarz powędrował grymas przypominający uśmiech. Po czym chwycił za butelkę z siatki, szybkim ruchem ją otworzył i upił łyka.
-W dupie ci się poprzewracało
-Ej E ej nie pyskuj dzieciaku bo też oberwiesz i już nie będziesz taki hop do przodu tralala
Brunet zignorował słowa ojca i biorąc swoje rzeczy wyszedł z matką z domu.
***
-Mamo mam już tego dość, nie możemy tak dłużej żyć~ powiedział z wyraźnym smutkiem. Chciał zrobić wszystko co w jego mocy by uratować matkę od męża tyrana i pijaka.
-Kochanie, wiesz, że nie mamy pieniędzy na prawnika, a po za tym ojciec nas kocha tylko za bardzo się zatracił w alkoholu.
-Gówno prawda! Tak nie wygląda kochająca się rodzina!
-Jungkook! Język!
-W dupie mam język. Idę do szkoły bo i tak już jestem spóźniony na zajęcia z panem Kimem.
//no witam w pierwszym rozdziale, komentarze, gwiazdki mile widziane, buźka//
CZYTASZ
•teach me daddy |taekook|•
FanfictionJungkook to uczeń technikum u którego w domu nie układa się zbyt dobrze. Pewnego dnia postanawia poszukać pracy by odciążyć rodziców, ale dlaczego skończyło się na szukaniu tatusia? Taehyung to nauczyciel fotografii, który prowadzi dwa życia. Od pew...