Rozdział 2

224 34 6
                                    

Po niezbyt przyjaznym powitaniu nowego sąsiada, Dazai zasiadł do laptopa i oglądania ulubionej kreskówki, w którą niedawno wciągnął go jego przyjaciel z pracy. Ranpo zawsze trafiał w jego gusta, nie ważne jak mocno zryte musiały być. Gdy włączył odcinek z poduszką, ktoś zadzwonił do jego mieszkania. Niezbyt chętnie ruszył w kierunku drzwi, chcą już się pozbyć irytującego gościa. 

- Czy wiesz ile czterdziestoletnia poduszka może urodzić dzieci? Jak nie, to nie zajmuj mojego cennego czasu. - Rzucił na doręczyciela zmęczony wzrok, nie spodziewając się od takiej osoby spoilerów. Po usłyszeniu odpowiedzi, przyjął paczkę bez zbędnych ale. Dopiero w domu zrozumiał, że mężczyzna pomylił mieszkania. - A więc mój sąsiad nazywa się Chuuya Nakahara, uroczo. 

Razem z paczką pod ręką, skierował swoje kroki w stronę mieszkania obok. Grzecznie zapukał, zdając sobie sprawę iż, jego sąsiad nigdzie nie wychodził. W końcu miał dość czekania i nacisnął klamkę, a drzwi otworzyły się. Wzruszył ramionami, pozwalając sobie na to samo, co Nakahara pozwolił kilka godzin temu. Zemsta bywa czasem słodka. Z otwartych drzwi do łazienki jeszcze wydobywała się para, przez co doszedł do wniosku, że rudzielec musiał brać aktualnie kąpiel. Sytuacja prawie jeden do jednego, tak jak u niego w mieszkaniu. Odłożył paczkę w jego salonie, dopiero po chwili widząc osuwającego się po framudze drzwi Nakaharę. Pokręcił z załamaniem głową, po czym wrócił do łazienki po ręcznik. Widząc pustą butelkę wina, doskonale już rozumiał jego obecny stan. Wyciągnął jakiś czysty materiał, ledwo nie tracąc równowagi przez mokre kafelki. 

- Cholera, jak on pójdzie się załatwić, to na pewno się wywróci. - Podrapał się po głowie, zastanawiając się, co by tu zrobić. Jedynym, dość szybkim, pomysłem było rozrzucenie kilku ręczników na mokre płytki. Tak też zrobił, chcąc szybko wrócić do pijanego sąsiada. Wziął go na ręce, chcąc zanieść do łóżka. Mocno się zaskoczył, gdy Nakahara mimo wcześniejszych wrednych słów, teraz się do niego przytulał. Przy okazji mocząc jego ulubiony t-shirt kupiony na koncercie Imagine Dragons, a tak bardzo go lubił. - Chyba nie chcesz się przeziębić, prawda myszko? - Położył mu na głowie ręcznik, chcąc chociaż trochę osuszyć jego włosy. Po kilku próbach poddał się i zaniósł go na łóżko, dzięki czemu mógł je wytrzeć już na spokojnie. Wytknął mu zbyt długie siedzenie w wannie, oraz to, jak łatwo się upił, przyglądając się uważnie kamieniowi na jego szyi. Wcześniej go nie widział, a wątpił, by chłopak zakładał coś takiego do kąpieli. Chciał sprawdzić jeszcze jedną rzecz, patrząc na stan Chuuyi. Klęknął przed nim, głaszcząc powoli jego nagie kolano. Nie czekał długo na reakcję, chłopak położył się na łóżku i to w dodatku plecami do niego. - Czysty? - Położył się tuż obok niego, obdarowując jego szyję delikatnymi całusami. Gdy nie spotkał się z jakimś protestem, poszedł troszkę dalej, pozostawiając w dość widocznym miejscu malinkę. Zmarszczył brwi słysząc o mocy. W jego mieszkaniu wspominał o byciu wiedźmą, jednak Dazai wiedział, że one nie istnieją. To były tylko bajki dla dzieci. Odsunął się od niego, bawiąc się jeszcze przez chwilę kosmykiem rudych włosów. - Wiedźma, tak? A to niby mój kolega? - Zaśmiał się, odkładając na kołdrę wróbelka. - No cóż, mój kolego, w takim razie zajmij się pijaczyną. 

Opuścił mieszkanie Nakahary dość szybko, mając w planach nocne podboje w jakimś barze. Był tam już umówiony z jego podopiecznym z pracy. Atsushi był spokojną duszyczką, którą Dazai miał zamiar chronić, póki nie znajdzie się dla niego ktoś odpowiedni. A on nim nie był. Tak samo z resztą uważali inni pracownicy, którzy już pierwszego dnia wybili mu durne pomysły z głowy. Lecz przymykają oko na delikatne mizianie, bądź całusy w czasie pracy, co było dość miłe z ich strony. Zaśmiał się, słysząc telefon wibrujący mu w kieszeni. Spodziewał się, że to Nakajima zmęczył się już czekaniem. Zmarszczył brwi, gdy zobaczył nazwę kontaktu. 

Na psa urok - bsd Witch AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz