》Chapter Four

75 14 0
                                    

╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸╸

Klaus!Krzyknęłam wściekła, wiedziałam, że będzie bronił tą sukę. To przez nią moja kochana Alicja nie żyje, zacisnęłam pięści w złościI tak Cię znajdę! Ciebie i tą sukę!

Allie posłuchaj mnie...Podeszła do mnie blondynkaTo wszystko nie tak jak myślisz, wiem kurwa, że bronię teraz Katherine ale to nie ona, naprawdęDodała spokojnym tonem.

Ale ja ją widziałam, to ona!

Zapytaj Elijah'a.

Chyba tak zrobię ale.. Wierzę Ci RebekahStwierdziłam podchodząc do barku To co? Napijmy się jakiegoś BurbonaUśmiechnęłam się triumfalnie.

Z Tobą zawszeOdpowiedziała po chwili namysłu Rebekah, ten dzień zdecydowanie był z tych gorszych po chwili dołączyła do nas Cami z Daviną a zaraz za nimi Hayley, czyli babski wieczór pełen wrażeń się zapowiada a to niby moja kochana siostra była szalona.

○○○


— Pokonałam wszystkich przeciwników, gdzie jest Kapelusznik? — Pytam po raz setny wiatru, nie odpowiada jednak — Cholera, gdzie popełniłam błąd? Coś musiałam przeoczyć — Mówię z wielkim rozmyśleniem, nie byłam nigdy dobra w zagadkach, Dhalia by się ze mną zgodziła.

Wtedy poczułam na sobie czyiś wzrok, odwróciłam się niepewnie. Stał tam królik ze śmiechem na twarzy, wyglądał inaczej niż go zapamiętałam. Czy on też zrobi mi krzywdę?

— Oj Allie, jesteś taka głupia, taka tępa. Przecież mogłaś przewidzieć, kto jest po twojej stronie a kto nie — Zaśmiał się podchodząc do mnie od tyłu — Twój wspaniały Kapelusznik jest... blisko.

— Nie ufam Ci.

— Hahahaha, niedługo się dowiesz wszystkiego.

— Ale... Oh Ty idioto! — Krzyknęłam po chwili zamykając oczy, jedna samotna łza spłynęła po moich oczach jak strumyk wodny, pomyślałam sobie też o cudownym miejscu. Otworzyłam oczy ale nie zobaczyłam zająca, rozglądałam się dookoła, wodospad, woda. Uśmiechnęłam się.

— Co to jest? — Pytam samą siebie spoglądając w górę, ciekawa ta kraina czarów, przyglądając się tak dalej natknęłam się na wielkiego motyla, wtedy stało się coś dziwnego, pełno krwi, walki.

Przeraziłam się, usiłowałam walczyć. Przypomniałam sobie, że przecież kot dał mi miecz, zdzieliłam motyla, przeraźliwie wyglądał. Miałam pełno krwi na sukience i całym ciele.

Oddychając ciężko nic kompletnie mnie nie obchodziło, chciałam wrócić i dowiedzieć się o sobie całej prawdy, chciałam poznać Alicje, jezu, wpadłam do jakiegoś kociołka, o mój boże.

○○○

Blask od słońca dawał mi po oczach, widząc jakiegoś mężczyznę kompletnie skołowana skierowałam całą uwagę na niego nie dość, że byłam we krwi to jeszcze siedziałam na jakimś krześle. Mężczyzna się uśmiechnął po czym skończył już swoją terapie ze swoim wisiorkiem.

— Kim jesteś? — Spytałam mierząc go wzrokiem.

— Jestem twoim psychiatrą, co się wydarzyło? Dalej nie możesz spać? — Zszokowana patrzyłam na opanowanego i spokojnego kolesia, czyli jestem w psychiatryku? Ciekawe.

— Proszę podaj mi szklankę wody, mogę się umyć?

— Jasne Allison — Mruknął do mnie okiem, coś tu nie gra.

O własnych siłach skierowałam się do łazienki, potem wzięłam leki które po kąpieli musiałam zszyć i położyłam się spać myśląc co tu się odwala w głowie miałam oczywiście Kapelusznika.

O własnych siłach skierowałam się do łazienki, potem wzięłam leki które po kąpieli musiałam zszyć i położyłam się spać myśląc co tu się odwala w głowie miałam oczywiście Kapelusznika

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Remedy ✾ Alice Madness Return & The OriginalsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz