Chodziłam po korytarzach sama. Niedawno wrzuciłam do jeziora tego parszywego gada. Nietrudno było to coś zabić. Myślałam, gdzie mogą jeszcze znajdować się reszta. Szłam w tą i z powrotem obok kamiennego tronu, który był ładnie i perfekcyjnie wyrzeźbiony. Spojrzałam się w miejsce, w którym powinien znajdować się Ten Kamień inaczej zwany Arcyklejnot, bądź Serce Góry. Usłyszałam jakieś głosy z dołu. Ktoś jest w kuźni. Szybko pobiegłam w stronę kuźni, a rozmowy zdawały być coraz głośniej. "A co jeśli Smaug nas zje?" spytała się jakaś kobieta z gulą w gardle. Zatrzymałam się przed pomieszczeniem, w którym byli ocalali. Nie było ich mało. "Cicho coś się zrobiło" powiedział przy kości krasnolud z wielką, rudą brodą. "Może odleciał?" zapytał się kolejny. A ja stałam w progu i nikt mnie nie zauważył do tej pory... "Nie sądzę" odpowiedziałam. Wszyscy spojrzeli się na mnie ze strachem. "K-kim ty j-es-steś?" zapytał się mnie krasnolud. "Sama nie wiem... Waszą bohaterką? Królową tego królestwa?" wymieniałam. "Thror jest królem, a nie ty!" zdenerwowany krasnolud krzyknął. "Doprawdy? To gdzie on jest? Dlaczego uciekł i zostawił swoje królestwo na pastwę losu?" spytałam się ich. Cisza. Brak odpowiedzi.
"Bo smok zaatakował" odpowiedział mały krasnolud z czarnymi włosami o brązowych oczach. "No właśnie. Masz rację, ale dlaczego nie walczył ze smokiem?" spytałam się. Znowu cisza. Spojrzałam się na każdego, mając nadzieję, że odpowie ktoś. Westchnęłam. "Wiecie, gdzie oni poszli?" spytałam się. "Nie twoja sprawa!" zzłościł się krasnolud. "Dobra jak chcecie, więc... Idźcie do nich, bo nie potrzebuję was" rzekłam i poszłam w stronę skarbca, tam gdzie zabiłam Smauga. Gdy tam już byłam, wyostrzyłam wzrok, by odnaleźć Serce Góry. Spojrzałam się w prawo. Normalnie kamień raził mnie w oczy. Minęła sekunda, wzięłam do ręki arcyklejnot i szłam w stronę tronu, by odpocząć sobie. Usiadłam na kamienny fotel i obracałam w dłoni arcyklejnot. Śliczny i hipnotyczny , ale przeklęty. Schowałam kamień do torby i wyszłam z Góry, upewniając się, czy tam ci wyszli z Ereboru. Jednak, odeszli. Zabarykadowałam wejście do Góry. Nagle zobaczyłam przed sobą wojnę, a w niej ginie Thror. Moria. Pobiegłam w stronę Khazad-Dum. Śródziemie znałam na pamięć, jak własną kieszeń, więc wiem gdzie te miejsce jest. Gdy znalazłam się na środku polu bitwy, zobaczyłam, jak te orkowe ścierwo trzyma odciętą głowę Throra, tak jak w wizji. Za późno. A gdzie Train? Zobaczyłam go z orkami. Pobiegłam w ich stronę i zaczęłam swój taniec. Każdy padał, jeden po drugim. W ciągu kilka minut wybiłam jedną czwartą armii, a reszta poddała się. Nagle zauważyłam młodego księcia- Thorina. W ułamku sekundy przebiegłam obok niego, wsadzając Arcyklejnot do jego kieszeni. Minęło kilka minut, a znalazłam się przed górą. Jak tu wejść? Wspięłam się na taras i weszłam do królestwa Ereboru. Usiadłam na tron i zasnęłam.
CZYTASZ
Zmienić Los (ZAWIESZONE)
FanfictionWszędzie ogień, krzyki i płacze różnych, uciekających istot, a ja biegnę w stronę mojego celu, mijając tych, którzy stracili swój dom. On zginął i zajęłam jego miejsce. Teraz, to ja jestem królową Samotnej Góry. "Bo my nie błagamy o wolność. My o...