Wstaje około 5 rano, ponieważ moja najukochańsza mamusia dopiero wczoraj powiedziała ze sie wprowadzamy do Los Angeles. Musiałam sie przyszykować do wyjazdu bo taka nie przytomna bym nie mogą jechać. Nawet cieszę sie ze wyjezdzam stąd ponieważ od kąd sie przeprowadziłam z Londynu ciągle mi w szkole dokuczano nawet po zajęciach szkolnych. Miałam w życiu tylko jedną przyjaciółkę ale fałszywą która śmiała sie za moimi plecmi i udawała ze wszystko jest dobrze. Myślałam ze mogę jej się wyzalić ze swoich problemów itd ale zawsze wychodziło to wszystko do innych. Poprzez takie dokuczanie zaczęłam sie ciąć. Zaczęło się od zwykłej małej kreski robiąc pazurami potem od Cyrkla a dopiero potem z grubej rury żyletki. Nikt nie wiedział tego ze robię to ponad rok a nawet jeśli by wiedzieli to by mi nie pomogli. Jedyna moja prawdziwą przyjaciółka jest żyletka oraz ból. Nie powiem uwielbiam ból i jak spływa mi po nadgarstku krew. Momentalnie o wszystkim zapominam...
Dochodziła godzina 8 a właśnie o 8.30 miałam być już gotowa ale jeszcze nic nie zrobiłam bo zaczęłam sie ciąć i patrzeć jak ładnie krew mi spływa na udzie. Zrobiłam to na udzie ponieważ dziś jest bardzo gorąco jest środek lata i mamy 32° więc nie chce żeby matka zobaczyła. Jeszcze po psychologach będzie mnie ciągać... pojebało...Wstałam i zaczęłam sie ubierać uznałam że i biorę sie w spódniczke czarną w krate taką jak mają Szkoci i biały top do pępka. Do tego założyłam kurtke dżinsowa, czarne podkolanoówki i czarne buty na koturnie. Nie powiem wyglądało to świetnie. Następnie zaczęłam sie malować: korektor, cienie do powiek, puder, kreski, no i rzęsy.
Oczy pomalowałam na taki brzozowy kolorek. Ładnie kąponowało mi sie z ubiorem.
Po tych czynnościach poszłam do kuchni na śniadanie, a ponieważ mama już zrobiła wystarczało tylko zjeść.
- hej córus. Już gotowa do przeprowadzki do nowego domu.
- niby tak ale coś mnie tu zatrzymuje nie wiem co ale i tak chce sie już stąd wynieść.
- wczoraj mówiłas coś zupełnie innego.. coś sie stało?
- nie.. Już nie udawaj ze cie to interesuje.
- nie mów tak do mnie. Jestem twoja matka i mam prawo wiedzieć co ci sie dzieję.
- szkoda ze nie interesowałaś sie tym wcześniej. Nie chce ci tego mówić ale wszystko wcześniej było zjebane i nawet o tym nie wiedziałeś bo wolałaś imprezować z tymi swoimi fałszywymi przyjaciółkami. Nie interesowałaś sie mną.
- to nie prawda. Zawsze sie interesowałam Tobą. ZAWSZE i proszę cie nie mów tak
- bo co boisz sie przyznać do prawdy?
- nie poprostu wydaje ci sie i mówisz kłamstwo...
- wiesz co ty zawsze uważasz że masz racje więc skończmy tą dyskusje bo nic z niej nie wyniknie. Bez sensu.
- dobrze... zjadaj i czekam na ciebie z aucie. Wszystkie rzeczy już sa w busie i jadą do naszego domu więc musimy już wyjeżdżać
- OKTak jak chciała zjadłam i wzięłam swoje rzeczy które przyszykowałam do samochodu.
Na godzinę 16 byłam już w nowym domu. Powiem tak.. Nie jest najgorszy i najlepszy. Bardziej wolałam swój stary ale ten też jest spoko. Kiedy obeszłam cały dom został mi tylko mój pokój. Znajduje sie on naprzeciwko łazienki głównej. Kiedy weszłam do swojego pokoju zaniemówiłam... był taki piękny... szare ściany z czarnym dywanem, małe biurko bo zawsze nie odrabiam i tak lekcji, toaletka z kosmetykami i inne meble które miałam w tamtym domu. Zaciekawiły mnie 2 pary dla mnie nie znanych dzwi. Po odtworzeniu jednych z tych dzwi okazało sie garderoba.. mnóstwo ciuchów mojego stulu... bombaa już sie zakochałam... Drugie drzwi okazały sie luksusową łazienką. Jezu jeszcze piękniejsza. Znajdowała się tam duża wanna z hydro masarzem i wielkie lustro nad umywalką. Wyglądało to wszystko nie ziemsko.
Teraz już będę pewna ze podczas kiedy bede sie ciała nikt mi nie przeszkodzi.Postanowiłam ze po zjedzeniu kolacji ( tak ok.18 ) przejde sie po okolicy i rozejrze sie po ciekawych dla mnie miejsc gdzie będę w razie czego mogła sama posiedzieć.
Dochodziła 18. Ubrałam sie, wzięłam pieniądze i potrzebne mi rzeczy i poszłam przed siebie.
Kiedy szłam zauważyłam że jestem blisko jakiejś rzeki czy czegoś nawet sama nie wiem... było tak pięknie więc postanowiłam pójść tam i posiedzieć sobie sama i posłuchać muzyki.Była już godzina 20 więc postanowiłam wracać do domu. Pewnie matka sie martwi ale powiewa mi to w sumie... kiedy szłam zagapiłam sie i zorientowałam sie ze na kogoś wpadłam.
- uważaj kurwa jak chodzisz laska
- przepraszam... zagapiłam sie i nie zauważyłam cie...
- teraz nic sie nie stało ale za drugim razem nie będę taki miły
- Przepraszam jeszcze raz. Naprawdę...
- dobra nara...Widziałam jego twarz i jest taki taki przystojny koleś był coś w moim wieku czyli ok. 16
Widziałam jego brązowe tęczówki i seksowne brązowe włosy... ideał chłopaka. Na godzine 20.30 byłam już w domu. Oczywiście nie zabrakło pytań od matki
- gdzie ty byłaś...?!?! Nawet nie wiesz jak ja sie martwiłam o ciebie
- ty i martwienie proszę cie. Nie rozśmieszaj mnie xdd
- zaczynasz znowu?! Nie chce sie kłócić
- sama prowokujesz. Nie ufam tobie nawet w jedno słówko... za piękne żeby było prawdziwe.
- wiesz co dobra idz sobie do pokoju, zamknij sie w nim i sie do mnie nie odzywaj. Dziwisz sie ze ludzie od ciebie sie odwracają bo ja nie. Każego od siebie odsuwasz i nawet tego nie widzisz tylko mówisz że to ich wina a to tylko twoja i wyłącznie twoja wina.
- nie masz prawda tak mówić... Nie znasz mnie i nie poznasz.Wybiegłam z salonu i pobiegłem do swojego pokoju. Zamknęłam go na klucz i zaczęłam płakać. Pod wpływem emocji wyciagnełam jenda z 20 żyletek i pociełam sobie ręce. Momentalnie tylko myślałam o bólu.
Chciałam o tym wszystkim zapomnieć.
Nie wie o mnie nic a sie wypowiada. Mam dość jej....______________________________________
No i jak 1 rozdział sie podoba...?? Wiem że trochę mało ale dopiero sie rozkręcam. 💞 piszcie i oceniajcie💖
Następny rozdział jutro.