Rozdział 1

6 0 0
                                    

Kolejne przemówienie dyrektora. Gość chyba przez całe swoje życie nie gadał tyle, co w ciągu ostatnich miesięcy. I to w dodatku ciągle o tym samym. "Bądźcie ostrożni, uważajcie na nieznajomych, zastanówcie się dwa razy, za nim podacie swoje dane w internecie". Potem przychodzi klasyk w stylu: "Łączymy się w bólu z rodzinami ofiar i pokładamy wszelkie nadzieje w policję, by udało jej się odnaleźć i postawić przed sprawiedliwością winowajcę". Jeszcze minuta ciszy i gotowe. Można się rozejść na lekcję. Miesięczna dawka truizmów dostarczona. Jakbyśmy tego wszystkiego nie wiedzieli. Ofiarom teksty w stylu: "Nie bierzcie cukierków od nieznajomych" nie pomogły, więc czemu nam miałyby pomóc.

Z drugiej strony te morderstwa są naprawdę dziwne. W ciągu ostatnich czterech - pięciu miesięcy odnaleziono ciała sześciu osób. Wszystkie ofiary były w jakiś sposób powiązane z policją albo poszukiwaniami zaginionych osób. Ale trupy nie należały tylko do detektywów albo krawężników. Wśród martwych znalazł się jeden gość, który po prostu zajmował się sprzątaniem miejsc zbrodni. W jakiś ponury sposób to śmieszne, bo z tego co tata opowiadał, przy nim był największy bałagan. Próbowałem ojcu wykraść zdjęcia zrobione w mieszkaniu sprzątacza, ale trzyma je na komendzie pod kluczem. Wiele razy już mu pomagałem, ale mówi żebym trzymał się z dala od tej sprawy. Może mieć rację, ale pasjonuje mnie to. W ten dobry sposób, żeby nie wyszło że jestem jakimś zwyrodnialcem którego jarają martwe ciała. Po prostu zastanawiam się, kim jest ten morderca na którego trop nie jest w stanie wpaść absolutnie nikt z całej policji Islinbrook. To musi być geniusz zbrodni. Jakby udało mi się go złapać, moja kariera detektywistyczna zaczęłaby się naprawdę z grubej rury. I to jeszcze w wieku licealnym! Muszę wykraść ojcu te zdjęcia. Na pewno coś przeoczyli. Nawet geniusz popełnia drobne błędy.

- Holloway! Do klasy! Jesteś spóźniony!

Ach tak. Zanim zostanę detektywem muszę się przecież uczyć łaciny. Bo to takie kluczowe. I jakże interesujące! Zwłaszcza z tą starą prukwą Molina. Co ona robi w liceum? Patrząc po jej wieku, zakładam że uczyła łaciny chyba jeszcze Galów, gdy zostali podbici przez Rzymian. Bez większej ochoty wchodzę do klasy i siadam na swoim miejscu, mniej więcej w połowie sali. To najlepsza miejscówka. Bo jednocześnie mogę udawać, że uważam i mieć całą tą lekcję w dupie. Nauczycielka myśli, że pracuję, a ludzie z klasy, że śpię. Obydwie strony się mylą. Nawet gdybym potrafił spać w ciągu dnia, teraz nie zasnąłbym za żadne skarby. Po głowie latają mi te morderstwa i jak dobrać się do laptopa ojca. Jestem przekonany, że trzyma tam dane związane ze sprawą. Może nie wszystko, ale jakieś tropy na rozpoczęcie. Bo z publicznych informacji wiem tylko tyle, ile powiedziałem wcześniej. Zdecydowanie za mało. Ale zabranie komputera graniczy z cudem. Ojciec ma go przy sobie prawie przez całą dobę. Pracoholik. A nawet jeśli go dostanę? Może rzeczywiście sprawca nic nie zostawił. Może jeszcze się nie pomylił. Gdzie "jeszcze" to słowo klucz. Bo prędzej czy później się pomyli. I ja, Zachary Holloway, znajdę tę pomyłkę.

- ...więc w ten czwartek napiszecie test. Możecie już iść.

- Cco? Test? - wychrypiałem tylko wracając do rzeczywistości. Nikt tego nie usłyszał, tylko Madeleine popatrzyła na mnie, gdy się poderwałem z pół-leżącej pozycji. Chyba się zaśmiała. Będą musiał zasięgnąć trochę informacji na temat tego testu, a od kogo dowiem się więcej niż od całkiem ładnej brunetki?

Oczywiście, poszedłem za nią, jeśli mnie oleje, zawsze mogę zapytać któregoś z chłopaków, ale wolałbym nie. Nie chodzi o to, że są nierzetelnym źródłem informacji, wręcz przeciwnie, jeden z nich, Carlos, jest najlepszy z łaciny. Problem jest w tym, że ostatnio trochę się pokłóciliśmy. Nasze małe nerdowskie zgromadzenie zostało przebite włócznią niezgody. Poszło o rzecz banalną, ale nie ma nikogo bardziej twardogłowego niż nastoletni nerd. Nie będę przytaczał powodu dysputy, bo aż mnie kręci z zażenowania gdy to sobie przypomnę. Zwrócę się do nich tylko, jeśli Madeleine stwierdzi, że nie chce ze mną rozmawiać albo nic nie będzie wiedziała tak jak ja. Ale tylko wtedy. Mój honor czarnoksiężnika czterdziestego dziewiątego poziomu mi nie pozwala prosić o pomoc.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 28, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

W Okowach SzaleństwaWhere stories live. Discover now