Paryż. Miasto, zwane miastem miłości, było już przysypane dość dużą warstwą śniegu. Dochodziła 18:00. Zaczynało się już robić ciemno, a co za tym idzie - miasto oświetliło miliony lamp ulicznych, lampek na oknach i balkonach, duża choinka w centrum miasta oraz "Żelazna Dama", czyli jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli we Francji - Wierza Eiffla.
Lodowate płatki białego puchu leniwie opadały w dół, pokrywając coraz to większą ilość miasta. Gdzieniegdzie słychać było śmiechy bawiących się dzieci, oraz nawoływania ich rodziców do powrotu do domu.
Wszystko wydawało się być teraz piękne. Nawet największy ponuras tego dnia uśmiechał się od ucha do ucha. Podsumowując - każdy tego dnia był wesoły i pełen energii. No... prawie każdy.
Adrien Agreste, znany przez cały kraj przystojny blond-model o powalających, zielonych oczach, obiekt westchnień ponad połowy dziewczyn w Paryżu, siedział właśnie samotnie w swoim pokoju rozmyślając o tym, co tak właściwie ma ze sobą zrobić. Jego matka zniknęła z jego życia dwa lata temu, a ojciec od tego czasu stał się bardziej oziębły i zaczął się od niego izolować. Na Nathalie oraz "Goryla" też nie mógł liczyć. Asystentka jego ojca albo przebywała z projektantem, albo znikała i nie wiadomo co robiła. Natomiast barczysty ochroniarz praktycznie nigdy nic nie mówił, więc nie ma nawet jak z nim porozmawiać. Co prawda miał jeszcze swoje kwami - Plagga, ale z nim może pogadać tylko o jego miłości do sera. A tak mu się przynajmniej wydawało, aż do teraz...
- Hej, młody, nie dołuj się tak! To prawda, twój ojciec jest dziwny, ale masz jeszcze mnie! - ku zdziwieniu nastolatka, koto-podobny stworek przytulił się do jego policzka.
- Plagg? Dobrze się czujesz? Nie przedawkowałeś ty przypadkiem camemberta? - spytał niepewnie, głupio się uśmiechając.
Kwami prychnęło.
- Może na to nie wygląda, ale wbrew pozorom zależy mi na tobie oraz twoim szczęściu. - udał obrażonego, zakładając łapki na piersi, oraz odwracając głowę.
Blondyn zaśmiał się, po czym wziął Plagga na ręce i przytulił do swojego policzka.
- Dziękuję Plagg... - wyszeptał blondyn, a kwami odwzajemnił przytulasa.
Nagle Plagg odsunął się od zdziwionego blondyna, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Mam pomysł jak poprawić Ci humor! - oznajmił nagle.
- Jaki? - spytał zaciekawiony nastolatek.
- A może zadzwonisz do któregoś z przyjaciół? No nie wiem... do Marinette na przykład? Spotkacie się i spedzicie razem te święta! - zawołał, latając wokół głowy swojego właściciela.
Plagg był świadomy kim jest ukochana chłopaka. Dowiedział się tego na jednej z akcji. Wiedział, iż nie może mu tego powiedzieć wprost, jednak czasem dawał mu małe wskazówki co do jej tożsamości.
Blondyn uśmiechnął się szeroko, jednak po chwili mina mu zrzedła.
- Coś nie tak? - zatrzymał się nagle stworek.
- To nie wypali - stwierdził ze smutkiem model - Nie dam rady wyjść z domu. Nie wypuszczą mnie, a sam też nie wyjdę. Przy bramie są kamery. Poza tym Marinette jest teraz pewnie z rodziną. To, że ja nie mogę spędzić świąt z rodziną wcale nie znaczy, że ona tak po prostu dla mnie zrezygnuje ze spędzenia świąt z rodzicami. - westchnął.
Plagg momentalnie posmutniał.
Chłopak tak bardzo chciał być teraz z mamą, niestety nie było to możliwe. Rozejrzał się po pokoju znudzony. Jego wzrok zatrzymał się na plakacie, przedstawiającym jego ukochaną - Biedronkę.
CZYTASZ
Święta w czarne kropki | Miraculous One Shot
FanfictionŚwięta Bożego Narodzenia to czas pełen rodzinnego ciepła, zapachu pysznych, świątecznych pierniczków, radości i beztroski. U każdego taka sama, wesoła atmosfera. U każdego, oprócz niego... Adrien po raz kolejny obchodzi Święta w dużej, pustej rezyde...