[Zanim przygoda się zaczęła...]

63 1 0
                                    

Na jednym ze wzgórz, w bogatej dzielnicy Aurivium – Hightide, znajdował się iście piękny budynek. Dawna łaźnia, Zbudowana z eleganckich, białych cegieł i przyozdobiona marmurowymi kolumnami z licznymi morskimi ornamentami, stanowiła od lat dom znamienitego ichteńskiego klanu Pemprysów.

Leonia, jedyna córka radnej Kasjany Pemprys, właśnie kończyła swój trening podwodnej reakcji. Krople wody błyszczały na jej purpurowych łuskach, gdy wydobywała się z rozległego zbiornika pełnego wody. Owinęła się w miękki, suchy ręcznik, podany jej przez ludzką służącą Marthę. Pomimo bycia ichtenką, Leonia o wiele lepiej czuła się w suchym otoczeniu.

– Radna Pemprys wzywa panienkę na rozmowę – oznajmiła pełnym spokoju głosem służąca.

– Dziękuję za informację, Martho – podziękowała uprzejmie Leonia, narzucając na siebie czarny, koronkowy płaszczyk. Starała się nie okazywać, jak bardzo zaniepokoiła ją informacja o czekającej ją rozmowie z matką. Czyżby wyniki ostatnich egzaminów nie spełniały wymagań radnej? Leonia poczuła nieprzyjemny ścisk pod łuskami na brzuchu.

– Salonik czy komnaty? – dopytała służącą.

– Salonik. – odpowiedziała Martha niemal szeptem.

Oho, więc poważna rozmowa. Ichtenka chwiejnie ruszyła w kierunku oficjalnego pomieszczenia, przeznaczonego do przyjmowania szczególnie ważnych gości. Musiała zrobić coś źle, bardzo źle, tylko co...

– Szybko, zaczyna się niecierpliwić! – przerwał jej rozmyślania nieco niższy od niej mężczyzna o ciemnofioletowych łuskach i elegancko uformowanej płetwie na czubku głowy. Był ubrany w schludny, biały frak - Oktawiusz zawsze nadmiernie dbał o wygląd.

– Wiesz może, dlaczego matka mnie wzywa? – zapytała ichtenka.

– Wyglądała na dość zdenerwowaną, gdy chciałem jej zaprezentować mój ostatni pejzaż – westchnął żałośnie brat Leonii – och, może choć ty go docenisz. Nazwałem go "Zachód słońca nad wieżą dokującą", pięknie, nieprawdaż? Chciałem jeszcze uchwycić na płótnie sterowiec przelatujący tuż przed niemal czerwoną tarczą, jednak zbyt szybko się oddalił...

Leonia nie mogła powstrzymać się od lekkiego uśmiechu. Czasem zazdrościła bratu, że ten może sobie pozwolić na żywot artysty, bez terminarza zapchanego kursami, wykładami i treningami.

– Lepiej idź już do niej, obraz może zaczekać – zreflektował się Oktawiusz, widząc rozbawienie na twarzy siostry. – tylko uważaj, żeby nie rozzłościć jej jeszcze bardziej.

Na najtwardszej sofie w pokoju siedziała ichtenka o takim samym kolorze łusek, jak Leonia. Roztaczała wokół siebie niezwykłą aurę powagi i doświadczenia. Nie rzuciwszy nawet okiem w kierunku drzwi, wskazała córce miejsce naprzeciw siebie, na miękkim fotelu. Czyli spotkanie poważne, ale bez zbędnego elementu stresu.

– Wezwałaś mnie, matko – zaczęła niepewnie młodsza ichtenka, usadawiając się pomiędzy lekko zapadniętymi ze starości poduchami.

– Owszem. – odrzekła Kasjana Pemprys, nerwowo przeglądając jakieś papiery rozłożone na niskim stoliku – musimy przyspieszyć naukę do twojego Następstwa.

***

Leonia wracała z oficjalnego spotkania wyraźnie znużona i przybita. Oczywiście, już wcześniej miała świadomość, że pewnego dnia będzie musiała założyć swój klan i przejąć miejsce matki w Radzie, jednak nie spodziewała się, że to nastąpi tak szybko. Leonia wprawdzie nie miała odwagi zapytać, dlaczego jej już i tak napięty grafik musi zostać wypełniony dodatkowymi kursami w jedyne wolne popołudnie w tygodniu, jednak domyśliła się, że wszystko to musi wynikać z pewnych problemów Kasjany. Tylko w jakie problemy mogłaby się wpakować ciesząca się powszechnym szacunkiem Radna Pemprys?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 03, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ghostpunk - historia LeoniiWhere stories live. Discover now