Rozdział 2

817 54 154
                                    

Atsushi:

Rano obudził się mając wrażenie, że coś jest nie tak. Że ktoś go obserwuje. Uchylił oczy i wystraszony z krzykiem spadł z łóżka. Tuż nad nim z miną myśliciela unosiła się ta pokojówka... Higuchi?

- O-o-o-o co ch-chodzi? - spytał podnosząc się.

- Ah, przepraszam, nie chciałam cię obudzić. Po prostu zastanawiam się, co w tobie jest wyjątkowego, że pan Akutagawa się tak zachowywał w nocy.

Akutagawa:

Następnego dnia obudziły go krzyki dochodzące z pokoju obok. Natychmiast zerwał się z łóżka i wparował do sypialni ukochanego z roziskrzonymi, czerwonymi oczami i wysuniętymi czarnymi pazurami, które gotowe były rozerwać napastnika na strzępy. Kiedy jednak zobaczył, ze to tylko ciekawska Higuchi, westchnął i uspokoił się. 

- Czy mogę się dowiedzieć, co się tutaj dzieje? - zapytał zrezygnowanym tonem, krzyżując ręce na odsłoniętej piersi i opierając się biodrem o ramę łóżka. Pokojówka ukłoniła się speszona.

- Proszę wybaczyć moja ciekawość, ale wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego pozwolił pan temu chłopcu spać w pokoju, do którego od lat nikogo nie można było wpuszczać. Jest tylko zwykłym człowiekiem, nawet nie mieszańcem...

- Jak ja?

- Dobrze pan wie, że nie zamierzałam pana obrazić. Chodzi mi o to, że...

Uciął dalszą jej tyradę machnięciem reki. Ta raz jeszcze ukłoniła się im obu, a następnie zniknęła. Akutagawa kolejny raz głęboko westchnął i odwrócił się do Atsushiego, aby upewnić się, że ten nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu. Przynajmniej tym fizycznym.

- Mam nadzieję, że nie zraziła cię ta niefortunna przygoda z samego rana i pozwolisz mi zaprosić cię na śniadanie - zaoferował mu swoje ramię.



Atsushi:



Patrzył to na ducha, to na wampira zbity z tropu. Czy on zrobił coś nie tak? Cóż, przynajmniej duch oszczędził mu porannych problemów ze wstaniem. 

Wstał i otrzepał się.

- Nic się nie stało... To naprawdę takie dziwne, że ktoś tu śpi? Um... dziękuję... - niepewnie chwycił go pod ramię, chociaż nie bardzo rozumiał po co. 

Gdy zeszli na dół, w kuchni był Gajeel oraz Levi. Wilkołak szykował śniadanie, a duch widząc ich, aż podskoczyła z podekscytowania. Dopadała do Atsushiego i obrzuciła go pytaniami.

- Kim jesteś, jak tu trafiłeś? Podróżujesz? Skąd znasz naszego pana? Jakie książki lubisz? Ulubione danie? Gajeel jest świetnym kucharzem, przyrządzi ci wszystko! 

Chłopak zaskoczony usiadł na krześle i uśmiechnął się niepewnie. Gajeel pokręcił głową rozbawiony zachowaniem swojej ukochanej. Normalnie była ona dość spokojna, jednak uwielbiała gości. Zawsze można się było od nich dowiedzieć czegoś nowego.

- Jestem Nakajima Atsushi, trafiłem tu, bo w gospodzie zabrakło miejsca dla mnie. Podróżuje... To źle powiedziane. W moim sierocińcu zabrakło miejsc, więc ojciec dyrektor postanowił część z nas powysyłać do innych miast. Jutro ruszamy dalej. Nie czytałem nigdy innej książki niż Biblia - powiedział smutno. Chciałby kiedyś przeczytać coś więcej, jednak nie mógł. Specjalnie nie powiedział nic na pytanie, skąd zna Akutagawę. Niby go nie znał wcześniej... Ale miał wrażenie, że jednak go już kiedyś spotkał. - Ah, lubię ryż na herbacie. 

- Sierociniec? A co to? -Levy patrzyła na niego z zainteresowaniem.

- To dom, do którego trafiają niechciane dzieci. Rodzice porzucili mnie zaraz po urodzeniu, więc tam skończyłem. Sierociniec, w którym byłem, był bardzo katolicki. Niezbyt mnie tam lubili - przyznał, zaraz dziękując Gajeelowi, który postawił przed nim i Akutagawą kubki z herbatą. 

Shin Soukoku rp - dhampire AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz