Łukasiewicz przemierzał zrujnowane ulice Warszawy. Wszystkie budynki były doszczędnie poniszczone. Kamienice nie miały ścian, niektóre były równe z ziemią. Co tu teraz zrobić? Nie naprawi się wszystkich szkód wyrządzonych przez pewnego Niemca. Chłopak podszedł do ściany. Było na niej pełno krwi. Pewnie to Niemcy rozstrzelali na niej moich ludzi. Dotknąłem opuszkami palców i przejechałem po jeszcze świeżej krwi, spojrzałem na ręke i zacisnąłem ją w pięść. Odwróciłem się, zamarłem. Przedemną stał człowiek. Nawet człowiekiem go nazwać nie można, potwór, idealnie. Stał przedemną potwór. Patrzył się swoimi niebieskimi, pełnymi zemsty oczami. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Moje nogi były jak zwaty, zaczęło mi się robić gorąco, zaczerwieniłam się.
- Co się gapisz, pieprzony Polaczku - rzucił ostro a zarazem bardzo sucho.
Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej. Przełknąłem niepewnie ślinę. Przemierzał mnie wzrokiem od góry do dołu, bardzo szczególnie, tak jakby nie chciał zgubić ani jednego elementu mojego ciała. Spojrzał ponownie w moje przerażone, pełne łez oczy po czym dodał:
- Dlaczego nic nie mówisz? Nie bój się mnie, to, że jestem potężniejszy nie znaczy, że groźniejszy.- Wyciągnął dłoń w moją stronę aby poklepać mnie po głowie. Jednak ja byłem zwinniejszy i szybszy, uciekłem mu z pola widzenia i stanąłem w bezruchu obok. Wyciągnąłem niepewnie moją drżącą, drobną rączke.
- J-Jestem Feliks.. - powidziałem cichutko, wprawdzie szepnąłem. Chwycił mnie za przedramię po czym zwinnym ruchem przyciągnął mnie do siebie. Zaczerwieniłem się. Cholera, boje się go, co jeśli mnie teraz zastrzeli albo co gorsze.. zgwałci? Przecież to Niemiec, on jest do wszystkiego zdolny. Popatrzyłem niepewnie na jego usta, były suche, ładny kształt, ale napewno, nie takie zajebiste jak moje. Patrzałem się przestraszonym wzrokiem na tego pieprzonego Niemca.
- Seksowne imię, Feliksie, jestem Ludwig - rzucił swoim cholernie drażniącym uszy głosem. Seksowne? Normalne polskie imię. Chyba, że.. W sumię cały jestem seksowny, zgadzam się z nim, mam seksowne imię. Wracając do jego własnego imienia, jest ono szorstkie, ciężkie i nie przyjemne dla ucha.
Jedną ręką złapał mój biedny, prawy nadgarstek. Zanim się obejżałem kości były całe pogruchotane (no prawie). Złapała mnie adrenalina, przez chwilę nie poczułem bólu. Łzy stanęły mi w oczach. Póścił mnie. Złapałem lekko lewą dłonią kości mojego drobnego nagarstka. Dopiero teraz poczułem ten cholernie zajebisty ból. Przechodził mnie dreszcz od góry do dołu i z powrotem. Zacząłem płakać jak dziecko. Darłem się w niebogłosy, gdyby ktoś jeszcze przeżył usłyszałby mnie. Rozległo się głuche nastawianie karabinu w moją stronę. Stop. Nogi zrobiły mi się jak z waty. Zbladłem. Przestałem wydawać nieszczęśliwe i bolesne jęki. Kątem oka spojrzałem w stronę Niemca.
- D-dlaczego chcesz mnie zabić..? - zapytałem smutno drżącym, cichym i nie co jęczącym głosikiem. Jego twarz nie okazywała żadnej emocji. Była pusta, tak jakby robił to wszystko z nudy która napadła go w tym odludnym, zrujnowanym mieście. Tak jakby, nigdy nie zaznał miłości od drugiej osoby.
- Powiedz, że mnie kochasz - usłyszałem dobiegający głos z jego strony. Ale jak mam to powiedzieć? Przecież ja go nie kocham! A wręcz nienawidzę!
- Ale j-ja nic do...
- Powiedz, że mnie kochasz!! - przerwał mi - albo cię zastrzelę.Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Chwyciłem się za swoją pelerynkę. Przełknąłem głośno ślinę.
- Ile będę czekać? - Złapał mnie za przedramię i przyszpilił mocno do ściany blokując mi drogę ucieczki. Szok. Co mam powiedzieć, że go kocham? Grzech, skłamałbym.
- Liczę do trzech, mówisz albo kończysz swoje dodupne życie tutaj.
CZYTASZ
Powstanie Warszawskie APH GerPol
Fanfictiononeshot z gerpola :))) UWAGA ZAWIERA TREŚCI 18+ Łukasiewicz przemierzał zrujnowane ulice Warszawy. Wszystkie budynki były doszczędnie poniszczone. Kamienice nie miały ścian, niektóre były równe z ziemią. Co tu teraz zrobić? Nie naprawi się wszystkic...