Białowłosy chłopczyk, który wyglądał na około 10 wiosen, chociaż naprawdę miał 18, lewitował obok płaczącego szkieleta, patrząc na niego pustym wzrokiem. Powiedział mu prawdę, bardzo bolesną prawdę, a ten nie wytrzymał upadając na kolana, zalewając się krwawymi łzami, które ciekły mu po kościach jarzmowych, szczęce i żuchwie, żeby następnie spaść na podłogę robiąc małe plamki na niej. Gówniakomi przez to jak dla niego zjebane połączenie dusz także chciało się płakać. Starał się to jak najbardziej powstrzymać co mu się udawało. W pewnym momencie jego irytacja zachowaniem partnera przekroczyła granicę i się po prostu na niego wydarł gwałtownie gestykulując.
- Ogarnij się do kurwy nędzy Cross! Płaczem niczego nie załatwisz, przecież o tym doskonale wiesz, więc po co cały czas się tym przejmujesz?! Takim zachowaniem tylko opóźniasz nas plan odzyskania ich wszystkich! Jesteś z siebie zadowolony, kretynie?! - warknął patrząc na niego lekko z góry. Siedzieli w domku skelebrosów z Underfell, który był "podstawą" ich nowego świata. Charę strasznie wkurzyły te chwilę słabości strażnika, to tylko utrudniało ich zadanie i powodowało, że gówniak zaczynał coraz więcej czuć, co mu się bardzo nie podobało, szczególnie, że to nie były jego uczucia, a przynajmniej nie te wszystkie. Nie miał czasu na emocję i jakiejkolwiek przyjemności póki, nie zemści się na XGasterze po tym co zrobił i na tamtym zdrajcy, czyli Inku. Ogólnie to Crossy bardziej się skulił jak ten krzyczał. Czuł w duszy tą nienawiść do swojej osóbki, bardzo dziwne odczucie, szczególnie, że od pewnego czasu zaczął inaczej patrzeć na tego chłopczyka. Starał się wytrzeć łzy i się jakoś uspokoić, ale coś nie wychodziło i to bardzo. Podniósł wzrok na swojego towarzysza, ale aż się wzrygnął widząc jaki ten był na niego wkurzony, chociaż z drugiej strony mu się nie dziwił. Przez swoją słabość oszczędził Dream'a, a była idealna okazja, żeby go mocno pokaleczyć, a nawet ukraść te złote jabłko o którym wspominał już parę razy Nightmare. Chara chcąc wykorzystać ją przejął nawet kontrolę nad ciałem, ale jego akt "dobrej woli" został zakończony kością w oczodół. Wylądował w czarnej pustce, coś ala jego "pokoju" wynikającego z tego całego połączenia dusz i leżał nieprzytomny przez parę godzin. Przed tymi wszystkimi wydarzeniami jak dzielił ciało z bratem często tam przesiadywali razem jak drugi chłopiec musiał spać. Jak bardzo się skupili to mogli sobie wyobrazić coś, a to się pojawiało. Frisk zawsze był lepszy w tym niż Chara. On dawał radę stworzyć całe łąki pełne kwiatów, na które Charuś miał alergię, a białowłosy co najwyżej "wyczarował" jakieś pojedyncze rośliny. Jego brat zawsze się z tych sytuacji śmiał i go pocieszał, ale chłopczyka jakoś to nie pocieszało, wręcz przeciwnie.
Po dłużej chwili milczenia duszek zorientował się, że pogrążył się w myślach, wywnioskował to z mini szkieleta przed nim. Westchnął głośno i przybrał bardziej materialną formę żeby usiąść obok swojego partnera na ziemi. Bił się chwilę z myślami, ale w końcu położył mu rękę na ramieniu, żeby ten się uspokoił. Przez ciało Crossa przeszedł delikatny dreszcz i spojrzał zapłakanym wzrokiem na białowłosego. Nienawidzili się wzajemnie, ale czy na pewno? Strażnik nie wiedział dokładnie kiedy, ale w pewnym momencie zmienił nastawienie do tego demonicznego dzieciaka i to go lekko przerażało. Tamten cały czas na niego krzyczał, wyzywał od debili, bił nawet jak mógł, ale jakoś chodzący "x" z nóżkami dał radę poczuć coś do niego, czego nie powinien. To uczucie zakazane dla osób jego pokroju. Może to coś powstało z tego, że on zawsze przy nim był bez względu na okoliczności? Trudno, że nie z własnej woli, ale jednak zawsze był...dla niego. Przeżyli obaj tragedię, chociaż chłopczyk był bardziej poszkodowany w tym wszystkim, Cross czasami widząc jak tamten płakał przez niego czuł takie ogromne poczucie winy i miał wrażenie, że każde zaszklone oczki jego partnera to kolejna bolesna rana na jego ciele. Naprawdę nie wiedział kiedy się w nim zauroczył, a te zauroczenie przeradzało się powoli w głębsze uczucie. Nie chciał mu o tym wszystkim mówić, ale wiedział, że Charuś prędzej czy później się o wszystkim dowie, co go napawało lękiem. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę, a Cross uznał, że chyba pora w jakimś stopniu zaryzykować. Odwrócił się w stronę gówniaka i go do siebie przytulił mocno, chowając twarz w jego obojczyku. Chłopiec już chciał go odepchnąć lub po prostu znowu stać się niematerialny, ale widok tak żałośnie wyglądającego szkieleta, aż poruszył jego dawno zmarłe serce. Grymas z jego licy zmienił się na bardziej łagodny i zaczął delikatnie głaskać po plecach krzyżyka. Przez to, przez ciało Cross'a przychodziły miłe dreszcze, a on się uspokajał. Naprawdę poczucie takiej bliskości z osobą, która była dla niego ważna, wiele znaczyło dla Iksa. Chciał już mu parę razy powiedzieć o swoich uczuciach co do chłopca, ale bał się wyśmiania i popsucia ich już i tak nie za dobrych relacji. Wolał już trwać z nim przynajmniej w dobrych stosunkach i powoli iść do przodu. Już dużym sukcesem było, przyznanie się Chary, że nienawidzi Cross'a aż tak bardzo jak to okazuje, jakoś miał malutką słabość do tego w tej chwili tulącego się do niego szkieleta i nie chciał się do tego przyznać.I tak sobie trwali przez dłuższy czas udając, że nie wiedzą o uczuciach jakimi siebie darzą, chociaż byli świadomi, że coś się zmieniło, ale co? Gówniak stał się bardziej irytujący niż wcześniej, bał się uczuć, one dla niego były tylko słabością i przeszkodzą w osiągnięciu zamierzonych celów, a Cross coraz bardziej tracił do niego cierpliwość i ogólnie kontrolę przy nim, aż w końcu się stało. Kolejna kłótnia jak siedzieli razem w tamtej pustce. Łańcuchy boleśnie zaciśnięte na jego nadgarstkach, twarz partnera zbyt blisko niego z tymi kuszącymi ustami, gęstymi, śnieżnobiałymi włosami zakrywając również jasną cerę i jeszcze te puste spojrzenie przez które, po jego kręgosłupie rozchodził się przyjemny dreszcz. Nie wytrzymał, chłopiec zbyt go kusił i stało się...pocałował go delikatnie w usta. Chara się tego nie spodziewał i odskoczył puszczając czerwone łańcuchy, które z brzdękiem opadły na ziemię. Te muśnięcie ust wystarczyło, żeby szkielet przekonał się o swoich uczuciach co do chłopca i żeby gówniak dostał małego ataku paniki. Wiedzieli obaj, że to wszystko zmieni, niezależnie co zrobią. Nie mogą o tym zapomnieć, nie? To znaczyło zbyt wiele dla ich obu i nie mogli tego tak zostawić, i to tylko od nich zależy jak to wszystko się dalej potoczy. Czy nadal będą siebie wzajemnie okłamywać czy może dadzą się prowadzić tym jakże starodawnym uczuciem, które jest jednocześnie tak piękne, a jakże też i zgubne?
~~~~~~~~~~
Więc ten tego, nie bijcie za ship, ale jakoś tak go pokochałam przez rp "D ogólnie nie umiem pisać, więc ten rozdział to gówno, ale jeśli komuś się spodoba no to będzie mi miło ^^"
Zapraszam do komentowania, ocenienia czy cuś, no i można dawać propozycje na kolejne one-shoty lol. Do zobaczenia w następnych częściach uwu.
CZYTASZ
Po prostu kolejne one-shoty z Undertale'a i Au
FanfictionTytuł mówi sam za siebie, nie? Od pewnego chociaż już dłuższego czasu, wkręciłam się w rp i co mi szkodzi spróbować swoich sił ponownie w pisaniu na tej stronie, prawda? Na razie spróbujemy z tymi one-shotami, a późnej może pojawią się jakieś opowia...