92. Wyrażone słowami

5K 163 124
                                    

- Wiewióreczko, naprawdę nie możemy tego odwołać? – jęknął Blaise i spojrzał na żonę, która wydawała się być najszczęśliwszą osobą pod słońcem, bo właśnie otrzymała potwierdzenie rezerwacji biletów lotniczych. 

- Oczywiście, że nie możemy! – zaszczebiotała Ginny. – Mój diabełeczku... Jesteś geniuszem! Przecież to ty wszystko wymyśliłeś! To jest szansa! Możemy wszystkich pogodzić. Możemy naprawić kilka relacji - po tych słowach popatrzyła znacząco na męża i uśmiechnęła się przebiegle. 

Blaise westchnął teatralnie i spojrzał na wyświetlacz telefonu, bo urządzenie znów wibrowało. Trzy nieodebrane połączenia od Draco nie zwiastowały niczego dobrego. Zapewne blondyn nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Wspominał mu, że chce wyjechać gdzieś z Hermioną sam na sam, a teraz będzie musiał to przełożyć i wpakować pieniądze w wyjazd, który okaże się kompletną klapą.

- A nie pomyślałaś, że może niektórzy nie chcą spędzić ze sobą czasu? Na przykład Draco na pewno nie chce oglądać twojego brata... - Zabini zrobił tutaj pauzę i uważnie obserwował swoja żoną. – Na pewno nie po tym co rudy odwalił dzisiaj.

- A Ty o tym nie pomyślałeś, gdy pisałeś komentarz? – odgryzła się od razu i zaśmiała się perliście, bo zobaczyła jego minę. - Kochanie, lecimy do prawdziwego raju! Potraktujmy to jako naszą podróż poślubną. Zobaczysz, to miejsce jak z bajki!

Blaise usiadł zrezygnowany na kanapie. Nie wiedział co ma robić. Ale jedno spojrzenie na spojrzał na swoją niedawno poślubioną żonę. Rudowłosa była w siódmym niebie. W jej oczach błyszczały ogniki radości. Nie mógł tego zepsuć... 

- To może powiesz mi gdzie lecimy? Nie wiem co mam spakować... - ciemnoskóry mężczyzna wzruszył ramionami i nerwowo przeczesał sobie włosy.

- Tym się nie przejmuj, walizki spakuję ja. Daj mi się w końcu wykazać jako żonie – Ginny pocałowała go w usta i zniknęła za drzwiami sypialni.

∞∞∞

Hermiona weszła do mieszkania i odetchnęła z ulgą. Przywitała ją tylko Plamka, która domagała się spaceru. Draco zapewne był jeszcze  w pracy, co dziś wyjątkowo ją ucieszyło. Blondyn pewnie wróci późno i będzie bardzo zmęczony. Dzięki temu może zapomni, że powinni pokłócić się o zdjęcie, które dodał Ron oraz o „wyjazd integracyjny".

Szatynka spojrzała na sunię, która popiskiwała i próbowała po niej skakać. To był znak, że potrzebuje spaceru w tej chwili, a każda minuta zwłoki może skończyć  się mokrą plamą na drewnianej podłodze. Dlatego była Gryfonka dość szybko znalazła psie szelki i bez większych problemów ubrała w nie Plamkę. Teraz mogły iść na wieczorny spacer. 

Hermiona musiała przemyśleć dzisiejsze wydarzenia. Pogodziła się z Ronem, przynajmniej tak myślała dopóki nie dodał tego „uroczego" zdjęcia, które zrobił im Harry. Zwykły, w jej mniemaniu, przyjacielski uścisk został odebrany jako nie wiadomo co. A komentarze Rona były poniżej pewnego poziomu. Istotnie świetnie się bawił prowokując Malfoy'a, ale dlaczego chciał ich skłócić ze sobą? Czy nie powiedziała mu czasem, że nie ma szans, żeby do siebie wrócili? Powiedziała. Ale co odparł  na Ron? "Stara miłość nie rdzewieje"... Dobrze, to nie wróży. 

Drugą sprawą, która zaprzątała jej umysł był „wyjazd integracyjny". Nieprzemyślany pomysł Blaise'a, który Ginny postanowiła urzeczywistnić poprzez zarezerwowanie hotelu i biletów lotniczych bez możliwości odwołania rezerwacji. Last minute. Cudownie! Ostatnią rzeczą, o której marzyła, po niedawnym powrocie do pracy, jest przymusowy urlop. To nie ma prawa zadziałać. Z tego wyjazdu wszyscy wrócą pokłóceni. Chociaż może jest jakiś cień nadziei. Gdy całe towarzystwo będzie na siebie skazane, to jakoś będzie musiało dojść do porozumienia. Tak czy siak, Hermiona podjęła już decyzję. Poleci z przyjaciółmi na tą wycieczkę.

Historia wyrażona zdjęciami || Harry Potter i inni czarodzieje na InstagramieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz