Nigdy nie byłam złym dzieckiem. Zawsze myłam ręce przed jedzeniem, sprzątałam zabawki po sobie, mówiłam dorosłym, których znałam 'dzień dobry' i tylko raz uciekłam z przedszkola.
Nie mogłam też określić się jako wzorcowa dziewczynka. Często kradłam ciastka z barku rodziców, wymykałam się w nocy, żeby pobawić się z psem w ogródku, odłączałam kable z telewizora, śmiejąc się, gdy wszyscy zmartwieni poszukiwali przyczyny awarii.
Do tej pory tak jest. Jestem zwykła - ani zła, ani dobra. Tak zwykła, że aż do granic możliwych nudna. Nie mam zbyt wielu przyjaciół, mam dość dobre oceny, moja mama jest po rozwodzie i nie mam zbyt wielu pieniędzy, za to upierdliwego młodszego brata.
Nie wiem czym się wybiłam ponad szereg osób o podobnych parametrach. Chociaż mój trudny i wybuchowy charakter na pewno był jedną z przyczyn.