Rozdział 2

19 3 0
                                    

Kiedy stałam u stóp wielkiej, żelaznej bramy, z wieży wyłonił się jeden ze strażników. Jego zbroja przypominała kolorem sok z buraków, na hełmach wisiała długa, zielona kita, a na szyi miał przapasaną wzorzystą apaszkę.
Mężczyzna stał bardzo wysoko. Zawołał do mnie donośnym głosem.
- Kto idzie?!
- Witaj Edgardzie!- krzyknęłam tak głośno jak mogłam.
- Ah, to ty Val wybacz, że od razu Cię nie rozpoznałem.
- Zdaża się, wpuścisz mnie?
- Nie ma sprawy ślicznotko - ułożył rękę w kształt '' pistoletu'' i żartobliwie skierował go w moja stronę.
Przeszłam przez bramę i znalazłam się na rynku. Wokoło było pełno kolorowych straganów, jednak ulice były zupełnie puste.
Podeszłam do jednego stoiska. Było tam dużo wisiorków, broszek i akcesorii łuczniczych, ale najbardziej spodobała mi się cięciwa do łuku. Miała metaliczny odcień i drewniane końcówki. Taką broń robili w Farnhurze.
-Ile kosztuje?- spytałam mężczyznę, który obsługiwał stragan.
Przejechał wzrokiem po całym moim ciele zatrzymując się przez dłuższą chwilę na moim biuście.
-Dla Ciebie 60 herbów złociutka- odpowiedział.
- Ile? - mruknełem pod nosem,
bez słowa odeszłam od stoiska, ruszyłam w stronę pałacu.

Przed wejściem stało 2 żołnierzy. W rękach mieli długie, ze spiczastym grotem włócznie. Skrzyżowali je przede mną, spytali o imię i nazwisko.
- Valentine Anders- przewróciłam oczami. Wyjęłam z kieszeni mały medalion, był na nim herb Modernlandu.
- Hmm.. Możesz wejść- odpowiedział jeden z nich.
Uśmiechnęłam się delikatnie skinając przy tym głową dziękując. Gdy odchodziłam, usłyszałam tylko stuknięcie jednej zbroi o drugą i ciche "nie gap się".

***

Weszłam do sali tronowej. Za jednym z filarów stała królowa Olivia, haftowała na szmatce kuchennej. Jej czarny warkocz sięgał aż do pasa, na sobie miała jasną, prostą suknię. Cera oczywiście bez skazy, niemalże biała z delikatnymi rumieńcami.
-Witaj Valentine! - uśmiechnęła się odsłaniając idealnie równe, elfie zęby.
-Witaj królowo, - dygnęlam delikatnie, tak jak mnie uczyła - czy król przebywa teraz w pałacu?
-Och, sama chciałbym to widzieć- zaśmiała się błyskotliwie - pewnie błąka się gdzieś po zamku.
-Ktoś mnie wołał - na podniesieniu pojawił się brodaty karzeł, gęste blond włosy przyslanialy ciemne, krzaczaste brwi.
Był ubrany bardzo bogato. Długa, wysadzana kryształami peleryna wydawała się go przygniatać. Największą uwagę jednak, zawsze przyciągał jego duży, kruczy nos.
-Witaj królu..- ukłoniłam się nisko- dzisiejsze polowanie...
- Nie widzę żadnego haydraka - Podniosłam się z ukłonu.
-Prawdopodobnie wyruszyły na zachód. Widziałam ślady skierowane do Dermianu.
-Ahh tak... A więc masz szczęście. Idź odnieś te cuchnące trupy do kuchni, niech coś z nimi zrobią - machnął dłonią w moja stronę.
-Wybacz mi śmiałość królu, ale wszystkim dworskim  kucharkom poodcinałeś głowy.
-  Ach tak.. więc ty coś z nimi zrób. -
Ukłoniłam się nisko i poszłam zanieść rzeczy do kuchni.
Rzuciłam skórzaną torbę na blat i  
wyszłam w pośpiechu. Weszłam do mojej izby. Nalałam do drewnianej misy trochę wody i dorzucilam kilka ziarenek mydła. Stanęłm w kuble, zaczęłam szorować po kolei całe ciało. Gdy skończyłam ubrałam moją bawełnianą koszulkę nocną, runęłam na łóżko i zasnęłam.

                             ***

Obudził mnie silny ból głowy. Okrężnym ruchem pomasowałam skronie i podparłam się na łokciach. 
Spojrzałam na małe, zakryte kratami okienko.
Jasne światło księżyca rozjaśniło kawałek kamiennej podłogi. Położyłam stopę na zimnej posadzce i podeszłam do okna. Niedaleko w wiosce, zaraz za rynkiem, dostrzegłam palące się światło w jednej z chat.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 14, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Valentine: Orchidea Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz