24 grudnia 2001
Płacz dziecka roznosił się echem po pustych ulicach Paryża. Młoda kobieta szybkim krokiem przemierzała kolejne dzielnice, tuląc przy piersi swojego małego anioła. Jak najlepiej próbowała ochronić go przed mrozem i nieustannym śniegiem, okrywając szczelnie płaszczem. Był późny wieczór, zima, a pogoda nie oszczędzała mieszkańców Francji. Środki transportu były zawieszone przez metrowe zaspy, które powiększały się z dużą szybkością.
Ledwo widząc, młoda matka z determinacją stawiała każdy krok, chcąc dotrzeć do obranego celu. Cały czas szeptała do maleństwa i starała się go uspokoić. Miała sobie za złe, że wybrała się w podróż w taki dzień, jednak widziała, że nie było innego wyjścia. Przez chwilę dziewczynka przestała płakać może z przemęczenia, może przez zbyt niską temperaturę. To wystarczyło, żeby wystraszyć kobietę. Wbiegła do najbliższej kamienicy i wyswobodziła dziecko z warstw ubrań. Po dokładnym sprawdzeniu, okazało się że maleństwo po prostu zasnęło. Jego zmarznięte policzki były całe czerwone tak jak i rączki. Młoda Paryżanka nie mogła tego zignorować, więc postanowiła zostać chwilę w budynku. Przerwa też była jej potrzebna. Usiadła przy ścianie, starając się unormować oddech. Teraz dopiero mogła odpocząć, gdyż wcześniej nie chciała się niepotrzebnie zatrzymywać.
Teraz dopiero mogła pomyśleć o tym, co miało wydarzyć się za kilkanaście minut. Nienawidziła siebie za to, co zamiarzała zrobić. Może nie było to jedyne wyjście z sytuacji, ale ono było najlepsze. Wierzyła w to. Dziecko poruszyło się delikatnie w jej ramionach, a ona zaczęła płakać. Czuła się taka słaba. Nie uważała się za dobrą matkę, ale kochała swojego anioła ponad życie i zrobiłaby dla niego wszystko, nawet kosztem własnego szczęścia. Za oknem pogoda zaczęła się polepszać, więc nie tracąc czasu kobieta ponownie otuliła dziewczynkę i ruszyła w dalszą podróż. Na horyzoncie widziała już swój cel. Nadszedł czas, by się pożegnać. Dziewczynka jakby to wyczywając, ponownie zaczęła płakać. To nie ułatwiało rozstania.
- Przepraszam kochanie. Zasługujesz na więcej Winter. Kiedyś cię odnajdę, obiecuję - wyszeptała młoda matka i z czułością pocałowała dziecko. Ona też płakała i może nawet bardziej niż istota w jej ramionach. Niezauważalnie podeszla do masywnych drzwi pięknego domu. Światło w oknach świadczyło, że w środku ktoś się znajdował. Ściągnęła więc z siebie płaszcz i owinęła maleństwo. Ułożyła je ostrożnie przed wejściem, upewniając się że w kieszeni znajduje się list, który napisała. Głośno zapukała.
- Kocham cię - powiedziała, po czym pobiegła w stronę skąd przybyła. Nie oglądała się za siebie, bo jeśliby to zrobiła, zabrałaby dziewczynkę ze sobą a razem z nią jej szansę na normalne życie.
***
Hej miśki!
Kochana @hiddenguns stworzyła niesamowite świąteczne wyzwanie, chcąc zmotywować młodych pisarzy do pisania. Jako iż mnie tam oznaczyła, czuję się zobowiązana do wzięcia udziału ;) Nie wiem szczerze, jak z tym będzie, bo obecnie studiuję i pracuję, ale postaram się, żeby wyszło to jak najlepiej.
Nie mam żadnego pomysłu na historię, więc wyszło coś takiego. Po tak długiej przerwie, mój mózg myśli trochę inaczej :D W każdym razie mam nadzieję, że trochę wam się podoba! Do następnego <3
CZYTASZ
Świąteczna opowieść 🎄
Short StoryKsiążka bierze udział w świątecznym wyzwaniu od @hiddenguns o tytule #KartkaPodChoinkę. Zajrzyjcie koniecznie na jej profil!