Rozdział 3

592 44 6
                                    

POV Słowacki
Dziś był pochmurny dzień. Słowacki po swojej porannej rutynie (sami wiecie jakiej) naszykował się i wyszedł do szkoły.
-Ale pizga-pomyslał.-Ciekawe, co Mickiewiczuś powie na moją dzisiejszą fryzurę. Będzie lepsza od jego poprzyklejanych łoniaków.

POV Mickiewicz
Mickiewicz już wcześniej był w szkole, żeby wciągać wypracowania Słowackiego nosem. Często miał po tym fazę, a zarazem odwagę do bycia huncwotem na lekcjach.

-DZISAJ PRACUJEMY W PARACH-krzyknęła prukwa od Plastyki
Cała klasa westchnęła z politowania nad tym czymś.
-To ja wybieram pary WSZYSCY NA SWOJE MIEJSCA
-Nie jest pani moją prawdziwą matką-Kozaczył Mickiewicz
-Jak się odzywasz do mnie Neandertalczyku ze wsi, dziadzie kalwaryjski?! Gówniażeria się znalazła, a gówno-dowodzący na czele-produkował się ten obojnak.-Macek, idziesz do Słowackiego!
-Co kurwa?! - zkwaśniał Adaśko
-Nie dyskutuj ze mną paszczurze
-Cyka Blyat!-krzyknął klasowy Ukrainiec z ławki-.
Słowacki tylko uśmiechnął się do siebie
-Jaki bed boj-pomyślał

CE DE EN SZMULE

Pachniesz jak trawa (Słowacki x Mickiewicz)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz