2

106 9 0
                                    

Powoli otworzyłam oczy. Poczułam silne ramiona otulające moją talię i nawet nie musiałam się domyślać, do kogo one należały. Delikatnie wysunęłam się z objęć Gideona i udałam się do kuchni. Zerknełam na zegar wiszący w korytarzu. 6.24. Dlaczego ja już nie śpię?
Przetarłam zaspane oczy i przeszukałam wszystkie szafki. Znalazłam potrzebne mi rzeczy i wystawiłam je na stół. Nie było tego dużo. Mleko, płatki, miska i łyżka. To mi wystarczy. Chyba. Zajadając śniadanie przeglądałam powiadomienia na telefonie. 17 nieodebranych połączeń: 10 od mamy, 7 od Leslie. Przewróciłam oczami. Przecież mam 18 lat. Chyba mogę czasem nie wrócić do domu.
-Dzień dobry,  Księżniczko...- usłyszałam przy uchu zachrypnięty głos Gideona.
-Cześć...- mruknęłam nie odrywając wzroku od ekranu.
-Ktoś tu nie ma humoru...- zagwizdał wyprowadzając mnie z równowagi.
-Zgadłeś! Bo tak się składa, że na dziś miałam do napisania wypracowanie, którego niestety nie mam, bo ty, mój drogi, nie pozwoliłeś mi na to wczorajszego wieczoru!
Gideon spojrzał na mnie przerażony, a przynajmniej na takiego wyglądał. Jednak po chwili wyjął zza pleców kartkę, która cała zapisana była drobnym pismem.
-Napisałeś?!- pisnęłam.
Chłopak skinął głową. Mocno go przytuliłam i cmoknełam w usta.
-Tylko tyle?- zapytał zirytowany.
-No niestety...zaraz mam lekcje, a musimy jeszcze pojechać do mnie do domu po książki.- posłałam mu cwany uśmiech.
Droga minęła spokojnie, ale gdy tylko weszłam do domu, spokój minął. Moja mama stała przede mną z przerażoną miną, jakbym była duchem. Po chwili mocno mnie przytuliła.
-Kochanie... Myślałam, że coś Ci się stało... Leslie się martwiła... Nie odbierałaś od nikogo telefonu...
-Mamo....- próbowałam wyswobodzić się z jej uścisku.- Przecież nic mi nie jest... Umiem o siebie zadbać....i dlatego muszę iść na górę po plecak.- usłyszałam ciche westchnięcie ze strony mojej rodzicielki. Przepuściła nas w drzwiach, jednocześnie witając się z Gideonem.
Wchodząc na górę śmiałam się z zabawnych komentarzy chłopaka, który dokładnie lustrował napotkane po drodze obrazy. Kiedy przechodziliśmy przez korytarz cioci Glendy, o mało co nie zderzyliśmy się z Charlottą. Spojrzała na mnie z nienawiścią.
-Hej!- zwróciła się tylko do Gideona. Jakoś mnie to nie dziwi.
-O...część, Charlotto...- odpowiedział zmieszany.
-Jak tam w Temple?- czy ona próbowała nawiązać z nim konwersację?!
-Spieszymy się.- pociągnęłam chłopaka za rękę, dając mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru przysłuchiwać się tej rozmowie.
Charlotta prychnęła pod nosem, jednak nic nie powiedziała.
-Czemu jesteś dla niej taka niemiła?- zapytał, kiedy doszliśmy do mojego pokoju.
-Ja?!- to jakiś żart?
-Tak, ty. Próbowała tylko porozmawiać...
-Dlaczego jej bronisz?! Widziałeś jak na mnie spojrzała?!- fuknęłam pakując książki do torby.
-Nie bronię jej...po prostu...
-Lepiej nie kontynuujmy tej rozmowy...- ostrzegłam.
Mamrotałam pod nosem jak to ja byłam przez całe życie traktowana: zawsze porównywali mnie do wspaniałej Charlotty, która umiała wszystko najlepiej. Ale cóż wszystkie starania poszły na marne, bo to głupia Gwendolyn odziedziczyła ten cholerny gen.
-Wróciła nasza zdrajczyni!- usłyszałam znajomy mi głos. Xemerius.
-Przepraszam cię!- powiedziałam błagalnym tonem.- Zupełnie zapomniałam, że miałam z tobą wczoraj pogadać o...
-Zawiodłem się na tobie.- przerwała mi demon.- Mieliśmy umowę! Ja dam wam trochę spokoju, a ty za to ze mną pogadasz! Znalazłbym sobie innego człowieka, ale po pierwsze: tylko ty mnie słyszysz, a po drugie...-zrobił krótką przerwę i ściszył głos.-...jesteś dla mnie ważna.
-Ooo! Xemerius! - westchnęłam.- Też jesteś dla mnie ważny!
-Czy ty mnie właśnie zdradzasz z duchem?- Gideon oczywiście go nie słyszał, ale myślę, że wystarczyło mu zrozumienie mnie.
-Jestem demonem, demonem! Nie duchem! Ty tępaku!- wrzasnął na niego Xemerius, na co ja zachichotałam.
-Obiecuję, że dziś wieczorem wszystko Ci wyjaśnię! Ale teraz muszę iść, bo spóźnię się do szkoły...- zarzuciła torbę na ramię.- Jak chcesz możesz iść ze mną. Lekcja historii jest zdecydowanie ciekawsza z twoimi komentarzami.- wyszliśmy z Gideonem na korytarz.
-No ja myślę!- Xemerius starał się ukryć zadowolenie, ale coś mu nie wyszło.
- Czuję się dziwnie, kiedy rozmawiasz z kimś, kogo nie widzę...- chłopak otworzył przede mną drzwi.
Moja wcześniejsza złość się ulotniła. Teraz byłam bardzo zadowolona z rozpoczętego dnia. Przynajmniej na razie ciekawie się zapowiada...

~Zieleń Diamentu~ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz