1

112 10 2
                                    

Mdłości ustąpiły, a oczy przyzwyczaiły się do światła. Rozglądając się dookoła, natrafiłam na uśmiechniętą twarz pana Georga. Cofnęłam się o krok, żeby zmniejszyć zbyt małą odległość, która nas dzieliła. Zawsze zapominam zabrać kredy, żeby zaznaczyć, w którym miejscu mam stanąć w drodze powrotnej.

-I jak było w 1953 roku?- spytał mężczyzna, którego twarz promieniała radością. Już otwierałam usta, żeby odpowiedzieć, ale Gideon był szybszy (w zasadzie nie zauważyłam nawet, kiedy się tam pojawił).

-Było...yyy...bardzo gorąco...- czarnowłosy uśmiechnął się do mnie. Moje policzki stały się czerwone, przez co pan George po chwili zorientował się, o co chodzi.

-W porządku...w takim razie chodź Gwendolyn, trzeba cię odstawić do domu.- mężczyzna patrzył to na mnie to na Gideona.- Chyba, że...

-Ja ją odwiozę. I tak mam sprawę do załatwienia w tamtej części miasta, więc jest mi to po drodze.- pan George skinął głową i pożegnał się z nami. 

Idąc po schodach na górę, męczyło mnie kilka pytań, nad którymi się nigdy nie zastanawiałam. Bardzo mnie to zdziwiło, bo są one naprawdę oczywiste. Ale jedno z nich musiałam zadać teraz.

-Jaką to sprawę masz do załatwienia w "tamtej części miasta"?- zobaczyłam jak na twarzy zielonookiego pojawia się uśmiech. Nie spojrzał jednak w moją stronę. 

-Żadnej, ale ta odpowiedź wydała mi się najlepsza. I dzięki niej, obyło się bez zbędnych pytań. - miał rację. Gdyby powiedział, że odstawienie mnie do domu sprawi mu radość, pan George zacząłby się do nas głupio szczerzyć i posyłać dziwne spojrzenia.

Wsiadłam do samochodu od strony pasażera. Było około dziesiątej wieczorem, więc powoli zmęczenie mnie wykańczało. Spojrzałam na Gideona. Położyłam rękę na jego szyi i zaczęłam bawić się czarnymi włosami chłopaka. Zauważyłam, że sprawia mu to przyjemność ( zasadzie odkryłam to 2 lata temu po całej akcji z hrabią). Zielonooki cały czas był w pełni skupiony na drodze. Kiedy minął drogę prowadzącą do mojego domu, zmarszczyłam brwi i zabrałam rękę z karku chłopaka, co wyraźnie się mu nie spodobało.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam analizując każdy zakręt.

-Do mnie.- oznajmił obojętnie.- Leslie prawdopodobnie czeka u ciebie w pokoju z jakąś ważną sprawą, a razem z nią jest Raphael, który ostatnio nie odstępuje jej na krok, więc nie mielibyśmy ani chwili dla siebie.

-Przecież siedzieliśmy 3 godziny w piwnicy w 1953 roku całkiem sami.- sapnęłam.- A po za tym, czy ty zawsze musisz mieć rację?- na twarzy Gideona ponownie pojawił się ten nonszlancki uśmiech. Prychnęłam pod nosem, nie komentując tego (po raz kolejny). 

Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do mieszkania chłopaka. Rzucił mój plecak w kąt i zamknął drzwi. Podszedł do mnie i podniósł tak, żebym objęła go nogami w pasie. 

-A więc, na czym skończyliśmy w 1953 roku?- oparłam czoło o jego.

-Kocham cię.- wyszeptałam prosto w jego usta.- Ale muszę odrobić zadanie domowe.- zeskoczyłam na ziemię i podniosłam plecak.

Usiadłam przy biurku w jego gabinecie i zaczęłam pisać wypracowanie o jakimś tam gościu, który brał udział w bitwie powietrznej o Anglię. Kiedy do głowy przyszedł mi wstęp i już miałam przelać swój pomysł na kartkę, Gideon postanowił zdekoncentrować mnie mokrymi pocałunkami, które składał na mojej szyi.

-Proszę cię, musze to napisać...Od tego zależy moja ocena na koniec roku.- wymamrotałam.

-Przepraszam, księżniczko. Po prostu długo cię nie widziałem. Cały tydzień się wymijaliśmy. Stęskniłem się.- wydałam z siebie cichy pomruk, kiedy znalazł moje czułe wgłębienie na karku.

Tak trudno było mu się oprzeć, jednak teraz naprawdę nie mieliśmy na to czasu, tym bardziej, że umierałam ze zmęczenia, a musiałam jeszcze napisać to głupie wypracowanie. Gideon, jakby czytając mi w myślach, wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaniósł do swojej sypialni. Otulił mnie kocem i złożył jeszcze jeden pocałunek na moim czole. 

-Odpocznij trochę...to był męczący dzień...- nie musiał mnie długo prosić. Po krótkiej chwili już odpłynęłam i zatopiłam się w krainie snów. Ostatnie słowa, które zdążyłam usłyszeć to: "Kocham cię, Gweny..."

~Zieleń Diamentu~ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz