***

161 17 21
                                    

 Bała się. Oczywiście, że się bała. Po sześciu tysiącach lat wróciła na to wrogie terytorium. Nie potrafiła określić, co aż tak ciągnęło ją do powrotu tutaj.

 Perła i Steven szli po korytarzach głównego Pałacu Diamentów na Homeworldzie. Tutaj swoją siedzibę miała każda z członkiń Wielkiej Diamentowej Rady.

 Mieli dotrzeć do Niebieskiej Diament, która poprosiła Stevena o rozmowę. Perła starała się dodać chłopcu odrobinę odwagi, cały czas trzymając dłoń na jego ramieniu czy głowie. Chociaż tak naprawdę denerwowała się dużo bardziej niż on. Była świadoma do czego zdolne są Diamenty, ale Steven, który niejako został zmuszony do grania roli Różowej Diament, nie miał pojęcia.

 Perła westchnęła ciężko. Bardzo wierzyła w Stevena, ale była świadoma, że nie jest on gotowy do przejęcia obowiązków i życia Różowej. Homeworld był naszpikowany wieloma skomplikowanymi zasadami, których czasami sama nie rozumiała.

 Obawiała się, że nie przekazała mu wszystkich reguł obowiązujących chociażby w Pałacu.

 Perła poprawiła nerwowo włosy i uśmiechnęła się z trudem. Pamiętała, jak wiele tysięcy lat temu prowadziła tymi korytarzami mamę Stevena. Oryginalną Różową Diament.

 Jej rola na tej planecie nie zmieniła się przez tyle czasu. Nie ważne czy to był Steven, czy jego mama, Perła miała służyć Różowej Diament.

 Skręcili w mniejszy korytarz prowadzący do dużego holu, z podłogą wypełnioną wodą i skomplikowanymi rzeźbami z niebieskiego kryształu. Po drugiej stronie wejścia znajdowały się drzwi w kształcie fasety klejnotu Niebieskiej Diament.

 Perła poprowadziła Stevena właśnie do nich. Otworzyła je, uściskała go po raz ostatni i uśmiechnęła się krzepiąco. Gdy zniknął w komnacie, odwróciła się w lewo i zamarła.

Stała tam. Nie patrzyła w jej stronę. Ale jednak była. Tak, jak tysiące lat temu.

 Ona

 Niebieska Perła... - pomyślała z trzepoczącym sercem. Mimo nagłego chaosu w głowie, postanowiła zadać sobie jeszcze raz dość kluczowe pytanie. Dlaczego tak bardzo chciała wracać na Homeworld.

 A raczej... dla kogo...

 Próbując nie rumienić się za bardzo, stanęła obok Niebieskiej, jednak w... bezpiecznej odległości. Starała się to powstrzymać, lecz wspomnienia zalały jej myśli.

 Widziała, jak stoją tak we dwie, czekając każda na swoją Diament. Młoda Perełka, nie panująca nad emocjami, nieco dziecinna przez wpływ równie młodej i dziecinnej Różowej Diament.

 I ona. Nieśmiała, zawsze cicha i smutna Perła Niebieskiej Diament.

 Perła nawet teraz nie wiedziała jak opisać ich relację. Nigdy nie zastanawiały się w co tak właściwie grają, kim dla siebie są. Uczucie, które między nimi się pojawiło, było nagłe i nieznane, ale warte zachowania.

 Ta niewinna miłość, była czymś, co jednocześnie je ekscytowało i przerażało. Perłę pociągało poczucie, że spotykając się ze sobą, naginają odrobinę zasady obowiązujące na tej planecie.

 Chociaż nawet tego Perły nie były pewne. Wiedziały, że niedopuszczalnym jest łączenie się w fuzję dwóch różnych klejnotów. A ich relacja nigdy nie zakończyła się połączeniem, więc czy też robią coś zakazanego?

 Perła uśmiechnęła się lekko, czując, że rumieni się jeszcze bardziej. Nie odważyła się zerknąć na Niebieską, jakby z obawy, że ta może odgadnąć jej myśli.

A myślała na przykład o tym, jak wieczorami, pod byle jakimi pretekstami, wymykały się ze swoich pokoi, żeby spotkać się na dachu Pałacu lub jego balkonach.

Stamtąd patrzyły na gwiazdy zdobiące nocne niebo Homeworldu, Statki Kolonizacyjne wysyłane na podbój planet nawet nocą, czy promienie, które wytwarzały Teleportery.

W takie noce Perła chciała tylko trzymać Niebieską za rękę i patrzeć jak błyszczy w świetle gwiazd. Chciała całować ją delikatnie i być przy niej cały czas.

Musiała być ostrożna. Niebieska z natury była bardzo skryta i nieśmiała; peszyło ją wiele rzeczy, które Perła mówiła, lub robiła.

 Perła pamiętała, że gdy podczas jednego z ich pierwszych spotkań, znienacka zasypała Niebieską pocałunkami, ta później długo jej unikała, zawstydzona.

 Jednak z czasem, Niebieska zrobiła się nieco odważniejsza. Pierwsza ściskała dłoń Perły, przytulała ją na powitanie, czy sama ustalała miejsca kolejnych spotkań.

 Perle aż zrobiło się ciepło na sercu, gdy o tym myślała. Z lekkim rozbawieniem uświadomiła sobie, jak bezsensownie i niezbyt umiejętnie kryły swoje uczucie.

 W towarzystwie innych Klejnotów, trzymały się jedynie za małe palce u rąk i od czasu do czasu rzucały sobie porozumiewawcze spojrzenia. A gdy mijały się na korytarzach, ledwie stykały się wierzchem dłoni.

 Zapewne większość Klejnotów wiedziało, że coś je łączy. Bo jak inaczej wyjaśnić to, że gdy Niebieska mijała Perłę, ta wodziła za nią tęsknym wzrokiem i z wyrazem czułości na twarzy?

 Perełka nic nie mogła na to poradzić. Potrafiła patrzeć na Niebieską całymi dniami. Uwielbiała jej krótkie włosy, zasłaniające oczy, których Niebieska nie pozwalała odgarniać, ale Perła i tak to robiła.

 Kochała patrzeć jak z gracją się porusza, a przezroczysty materiał sukienki płynie w rytm jej kroków.

 Ale ze wszystkich cech, które ubóstwiała w Niebieskiej, najcenniejszy był dla Perły jej uśmiech. Faktem jest, że Niebieska nieczęsto była szczęśliwa, więc gdy udało się wywołać radość na jej twarzy, Perła odbierała to jako swój osobisty sukces.

 Mimo początkowego oporu, Perła jednak spojrzała na Niebieską. Zupełnie nic się nie zmieniła. Nawet jej strój pozostał taki sam.

 No tak. Ona była tu bezpieczna na Homeworldzie, podczas gdy Perła walczyła o wolność Ziemi razem z Rose Kwarc.

 Skrzywiła się. Myślenie o niej nadal bolało. Nie da się ukryć, Rose złamała jej serce. To z nią spędziła całe swoje życie na Ziemi, ucząc się miłości; jak kochać i być kochaną. Jednak nie skończyło się to tak, jak Perła sobie wymarzyła.

 Ale gdy znów zetknęła na Niebieską Perłę i zobaczyła jej uśmiech, poczuła, że te sześć tysięcy lat rebelii, walki przeciwko Homeworldowi, poszukiwanie własnej tożsamości wraz z Kryształowymi Klejnotami, nic nie zmieniły w uczuciach, którymi ją darzyła.

 Walczyła z pokusą złapania Niebieskiej za rękę i upewnienia się, że ich niewinna miłość nadal gra i w jej sercu.

 Nim cokolwiek zrobiła, Niebieska spojrzała na nią i wciąż z tym cudownym uśmiechem, błąkającym się na jej wargach i powiedziała tylko dwa słowa, przez które po plecach Perły przebiegł dreszcz:

- Welcome back...

Welcome backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz