Loki

114 2 1
                                    

Zimny sobotni wieczór to idealny czas na spędzenie go w domu pod ciepłym kocykiem i z kubkiem kawy. 

Takie plany miała Ansley, gdy wróciła ze szkoły do domu.

-Witaj.- uśmiechnięty stał po środku pokoju i patrzył się przenikliwie na blondynkę.

-Jejku Loki czego ty chcesz?- podeszła do biurka, gdzie zostawiła torbę z podręcznikami, a następnie udała się do garderoby, by zmienić dżinsy na wygodne dresy.

-Mówiłem, że możesz się mnie spodziewać w najbliższym czasie.- usiadł na dwuosobowym łóżku i rozglądał się po pokoju, jakby nigdy wcześniej w nim nie był. Oczywiście wiele razy w nim przebywał i czuł się w nim powoli jak u siebie. Jasnozielone ściany wpasowywały się w jego gust, a ciemnobrązowe, wręcz czarne meble dopełniały jego odczucia wobec pokoju dziewczyny. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

Ansley wróciła, po czym stanęła przed bogiem kłamstw z założonymi rękoma. 

-A tak na poważnie... to po co konkretnie zaszczyciłeś mnie swoją obecnością?- uśmiechnęła się.

-Chciałem sprawić mojej najmilszej miłą niespodziankę- uśmiech nadal gościł na jego twarzy.

-A może miałeś już dość gadki Starka i uciekłeś do mnie?- zaśmiała się, domyślając się powodu przybycia czarnowłosego. To pytanie sprawiło, że jego mina stała się zirytowana. Wstał z łóżka i podszedł do dziewczyny.

-On ciągle nawija te swoje mądrości. Ciekaw jestem czy byłby taki mądry, gdyby zabrać mu te jego zabaweczki.- zaczął narzekać, przez co dziewiętnastolatka wybuchła gromkim śmiechem.

-Mój Lokiś nie może dać sobie rady ze Starkiem, no ci nowina- dalej się śmiejąc wtuliła się w boga. Nie widziała go parę dni, ale nie przeszkodziło jej to, by zatęsknić za nim. 

W końcu to jej chłopak.

ZAWIESZONE Zodiaki MarvelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz