rozdzial 3

370 28 0
                                    

Są dwie wersje.

1. Matt, pobiegł za mną wołał mnie, co oznacza, że mu zależy, ze chce to naprawić. Lub...

2. Matt Olał sytuacje. Nie zależy mu na mnie, na starej przyjaźni ze zwykłym człowiekiem takim jak ja.

Co wybieracie? Nie bądźcie naiwni! Matt, ten Matt którego pamiętam nie jest taki, jak ta druga wersja, jednak, widocznie to prawda, ludzie się zmieniają, jednak w tym przypadku na gorsze. No cóż...

gdy wyszłam z budynku, od razu poczułam ogromną różnicę temperatury. Na niebie były widoczne ogromne, ciemne chmury, Jezusie, na pewno zaraz zacznie padać.. UGH!

A z resztą, co ni za różnica, czy będę przez cały tydzień siedziała w domu ze złamanym sercem, czy z nim i przeziębieniem!

Pokierowałam moja przyjaciółkę do samochodu, ona, znając mnie, wiedziała że chciałam być wtedy sama. nie zadając zbędnych pytań, przytuliwszy mnie odeszła w stronę parkingu, natomiast ja poszłam w stronę, przystanku, skąd pokierowałam się prosto do mojego magicznego miejsca.

Domyślam się, że to brzmi banalnie i wg, ale naprawdę dla mnie to miejsce jest mega magiczne.

Dawno dawno temu, gdy byłam uroczą, szczuplutką i wg cała cacy dziewczynka, pierwszy raz tu byłam. Był to ten sam dzień kiedy się poznałam z Mattem. Tego dnia, moja mama, zaprosiła swoje przyjaciół, na imprezę, z okazji jej imienin. Jedna z jej najlepszych przyjaciółek, Mama Matta (uznajmy, ze jego mama ma na imię Martha, przepraszam, ale nie wiem jak ma, jak wiecie to bardzo proszę, napiszcie w kom.) OD kiedy pamiętam mówiłam do niej po imieniu. Z Mattem od razu, jak to dzieci, zaczęliśmy się wygłupiać i wg, aż mama z braku sił do nas zaproponowała, żebyśmy wyszli na dwór, więc wyszliśmy, i jakoś jakoś nasze nogi powędrowały, że trafiłyśmy na to przepiękne miejsce. Nie byłam tu od ponad 4 lat... A to dla tego, bo się przeprowadziliśmy do innej dzielnicy. teraz, gdy wróciły wszystkie wspomnienia z matem z podwojoną siła, musiałam tu przejechać. Nie spodziewałam się, że ktoś tu przyjdzie... Ale jednak... Może zgadniecie kto to był?

Bez obaw, to nie Matt. Ohh, to tylko jakiś czarujący, mega przystojny chłopak.

Myślałam, że zejde, zejde na zawał. miałam szczęście ze chłopak mnie nie zauważył. wyciągnęłam telefon, i udawalam że, GKS nie zauważyłam pochłonięta czytaniem smsów. usiadłam, prYbbrzegu jeziora, wciąż nie odwracając wzroku od ekranu mojego Nowickiego if.

Magcon. Friend.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz