🍃1🍃

507 30 4
                                    

Reprezentanci Inazumy Japan zostali oficjalnie wytypowani! Nawet Nosaka znalazł się w liście "zwycięzców". Biedak jednak nie mógł zacząć gry od razu. Musiał lecieć do Stanów Zjednoczonych, by wyleczyć raka. Chłopak głęboko wierzył w powodzenie tej misji. Przecież niemożliwym jest by on, cesarz taktyk, ot tak miał przestać grać w swój ukochany sport!

Akurat w czasie ogłoszenia wyników różowowłosy chłopak siedział w szpitalu i pakował swoje rzeczy do walizki. Już prawie kończył. Ta myśl go jednocześnie zatrważała, jak i dawała spokój ducha. Już niedługo, niedługo będzie wolny od pętów raka.

Wszystko dobrze, Nosaka? − wyrwał go z przemyśleń stojący obok przyjaciel - Nishikage Seiya. Wpatrywał się on w twarz różowowłosego. Jak zawsze martwił się o swojego kolegę. Aż nadto czasami. Czy było to złe? Raczej nie. Irytujące? Czasami... Jednak Yuuma nie miał serca powiedzieć tego Nishikage. Przynajmniej nie teraz. Może kiedyś, w przyszłości. Gdy już wszyscy będą szczęśliwi. Gdy różowowłosy wyzdrowieje. Gdy przestaną być nastoletnimi gówniarzami.

− Tak − odparł zdawkowo koledze Nosaka, kończąc pakowanie. Nie czekając na nic wziął dwie walizki w swoje ręce i wyszedł z pokoju bez słowa. Chciał jak najszybciej wsiąść do samolotu i odlecieć. Czekała go jednak jeszcze niezbyt krótka podróż na lotnisko. Co za katorga. Zamiast zakończyć całą sprawę za jednym zamachem, to trzeba się jeszcze guzdrać w jedną i drugą stronę, wysłuchiwać ckliwych, durnych pożegnań (cóż poradzić, Nosaka nie przepadał za tymi rzeczami) oraz przez samolotową drogę zamartwiać się pesymistycznymi myślami.

Opis drogi na lotnisko i inne takie mało ważne szczegóły pozostawię waszej dowolnej interpretacji. Nie ma potrzeby tego wszystkiego opisywać. Bo to nie droga na lotnisko jest najbardziej fascynującą rzeczą w tej książce; ba, nawet w tym rozdziale nie jest.

Przenieśmy się więc do momentu, gdy Yuuma budzi się po kilku godzinach snu w lecącym już samolocie i spostrzega, że za chwilę wyląduje w wyznaczonym miejscu. Na wieść o tym chłopak wnet się odrobinę ożywił i zaczął podziwiać widoki za oknem. I tak nie miał nic lepszego do roboty, więc dlaczego by nie?

Z jakiegoś powodu patrzenie na lasy i miasta przywiodło Nosace na myśl smak arbuza. Zatęsknił on za swoim ulubionym warzywo-owocem.
Niby ostatnio jadł go dwa dni temu, ale już zdążył zatęsknić. Zwłaszcza, że chłopak potrzebował teraz czegoś znajomego w tym obcym kraju. A skoro przyjaciele nie mogli z nim być, to było mu jeszcze ciężej. Jednak roztropny Yuuma nie dał po sobie tego poznać i nawet po wylądowaniu oraz opuszczeniu lotniska zachował kamienną twarz mimo, że w środku nie czuł się zbyt pewnie. Raz postanowionej decyzji (a zwłaszcza już po jej wykonaniu) nie dało się cofnąć i trzeba było brnąć dzielnie przed siebie.

Nosace się to jako tako udało. Bezpiecznie dotarł pod szpital. Duży, cały biały. Sprawiał pozytywne wrażenie. Tylko czy w środku będzie tak samo imponujący?

Teraz wystarczyło po prostu wejść do środka i samemu się o tym przekonać. Jak postanowił, tak i różowowłosy zrobił. Podszedł do drzwi wejściowych i pchnął je, wchodząc jednocześnie do środka. Zaczynał się nowy etap w jego życiu.

Powrót NosakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz