🍁15🍁

88 13 19
                                    

Był to nie kto inny, jak Nishikage! Pech chciał, że akurat w tym momencie chciał o czymś ważnym (dla niego) poinformować pannę Mikado. Jednakże widok chcącej zakończyć swój żywot dziewczyny całkowicie wybił mu z głowy powód przybycia do pomieszczenia.

Anna pod wpływem jego karcącego spojrzenia straciła równowagę i nogami odsunęła krzesło na tyle, że teraz wisiała w powietrzu, a pętla z apaszki zacisnięta na szyi jasnowłosej zaczęła pozbawiać ją cennego powietrza.

Seiya widząc ten niespodziewany zwrot akcji wiedział, co musi zrobić. W dwóch podskokach trafił do umierającej dziewczyny, po czym podniósł jedną ręką jej napięte ciało. Pomogło to zmniejszyć ucisk apaszki na biedną szyję Mikado. Drugą kończynę wykorzystał zaś na to, by poluzować pętlę. Po chwili mu się to udało.

Po paru sekundach stania w niezręcznej ciszy, Anna całkowicie zdjęła przeklętą apaszkę, a Nishikage ją puścił, pozwalając samodzielnie stanąć na podłodze. Pannie menadżerce było strasznie wstyd swojego zachowania. Jak mogła posunąć się do tak strasznej rzeczy? Przecież gdyby nie ten piłkarz, to już by nie żyła. Co ją do tego podkusiło? Ah, no tak... Nosaka...

Jasnowłosa zrozumiała, że musi iść do przodu i nie może się załamywać z powodu jakiegoś chłopaka, jal i odniesionej porażki. A już zdecydowanie nie może posuwać się to tak radykalnych środków. Od dzisiaj - koniec z lataniem za Yuumą!
− Dziękuję... − rzekła cicho do dalej skonfuzjowanego Seiyi. Nie potrafiła innymi słowami opisać tego, jak bardzo jest wdzięczna bramkarzowi za uratowanie jej marnego życia. − Nie wiem, co we mnie wstąpiło.

I po tych słowach Mikado rozpłakała się i wytłumaczyła całą sprawę chłopakowi, który słuchał tego wszystkiego z niemałym przejęciem. Jasne, zauważył wcześniej, że ta menadżerka coś czuje do Nosaki, ale nie przypuszczał, że to aż takie duże i gorące uczucie. Od razu poczuł szczere i chciał jakoś pocieszyć zasmarkaną Annę. Jednak nie wiedział za bardzo jak. Co ma tu powiedzieć? "Przykro mi", "To nie Twoja wina" czy też "Nie przejmuj się nim"? Każda opcja była zbyt oklepana, dlatego też Nishikage jedynie stał i słuchał tego wszystkiego. Niby to Mikado była zbyt nachalna i pragnęła niemożliwego, ale z drugiej strony Nosaka zachował się odrobinę niefair wobec niej i złamał tym sposobem serce.

Po wysłuchaniu całej historii chłopak rzekł jedynie:
− I co zamierzasz teraz zrobić?
Jasnowłosa zastanowiła się przez chwilę, a następnie (już uspokojona) odparła:
− A co ja mogę? Muszę się z tym pogodzić. Jakoś dam radę. Ale na pewno już nie popełnie takiego głupstwa, jakiego próbowałam kilka minut temu − i tu obdarzyła Seiyę lekkim, zmęczonym uśmiechem. Wydawała się sobie strasznie żałosna. Bo kimże ona jest, by tak się zachowywać? Milion osób na Ziemii ma gorszą sytuację od niej.

− Mam nadzieję − powiedział z ulgą Nishikage, wierząc słowom dziewczyny. Gołym okiem było widać wcześniejsze przerażenie niedoszłej samobójczyni. Widocznie zrozumiała swój błąd. − Ale wiedz, że samobójstwo to żadna ucieczka. W dodatku wiele osób by mogło za Tobą tęsknić: Twoi rodzice, przyjaciele...
A jak będziesz miała jakieś problemy, to pamiętaj, że możesz się nimi z kimś podzielic, by było lżej. Nie trzymaj tego wszystkiego w środku...

Pan bramkarz, nie wiedząc, co dalej robić, zapewnił dosadnie koleżankę, że wszystko będzie dobrze, prędko się z nią pożegnał i tchórzliwie wyszedł z pokoju. Zachował się bardzo nieodpowiedzialnie, ale czego oczekujecie po nim? To tylko niewinne stworzenie, przypadkiem wciągnięte w tę sprawę. Jasne, nie chciał, by koleżance stała się kolejna krzywda, ale również nie potrafił jej za bardzo pocieszyć. W dodatku widoczne było, że ona chce być teraz sama i poukładać sobie wszystko w głowie. Jutro Nishikage jeszcze raz z nią porozmawia... Na pewno... W końcu biedna Mikado potrzebuje wsparcia, a raczej nie pokusi się lecieć z tą sprawą do Tsukushi.

Po ulotnieniu się postawnego bramkarza z pomieszczenia, Anna z westchnieniem odstawiła wszystkie rzeczy potrzebne jej do powieszenia się na swoje miejsce i rzuciła się na łóżko z poczuciem beznadziei. Najwyraźniej będzie musiała nauczyć się żyć bez Nosaki i patrzeć na jego wzrastające szczęście. Gdyby tylko dało się zapełnić jakoś pustkę w sercu albo chociaż stracić zainteresowanie różowowłosym gagatkiem...

***

Zapadł wieczór. Nosaka przebrał się w piżamę i ułożył do łóżka. ,,Ciekawe, co przyniesie kolejny dzień?" ~ zastanawiał się w myślach. Niby klon wiedział o jutrzejszym meczu z Arabią Saudyjską, ale i tak nie przeszkadzało mu to w snuciu marzeń o pewnej sytuacji.
Piękne, słoneczne popołudnie. Japonia wygrała mecz z wynikiem 20:0. Yuuma, wielce zadowolony z takiego obrotu spraw, zaprasza swą lubą, Ootani, na randkę a ona z wielkim rumieńcem odpowiada, że nie ma nic lepszego, niż randka z takim dżentelmenem jak on i się zgadza.

Ah, czego by Nosaka nie zrobił, by ta wyśniona sytuacja była prawdą...
Różowowłosy nawet nie zauważył, jak chwilę później zasnął. Biedny chłopaczyna, nie wiedział że jutro czeka go pełna moc wrażeń...

Powrót NosakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz