Po dłuższej nieobecności postanowiłam wrócić na tę piękną platformę niczym dawno zapomniany koszmar. Trochę starsza, z większą ilością zmarszczek, cellulitis, głębszym nihilizmem i martwicą mózgu spowodowanego życiem w prawdziwym świecie. Pierwsze, do czego postanowiłam wrócić to do mojego wyrsywu pod tytułem „Wkurw Szopa...". I zdałam sobie sprawę z paru rzeczy, których nie potrafiłam wtedy dostrzec.
Uwaga, bo owo objaśnienie może być dla niektórych bolesne i prawdopodobnie spowoduje mocny szok. Największym problemem wattpada nie są ałtoreczki. Tak, dobrze przeczytaliście. To nie ta zgraja młodych grafomanów, niedoświadczonych pisarzy.(Kiedyś pisałam charakterystykę homo ałtoreczus, więc ten post nie będzie się tyczył ich bólu dupy za zwykłe kulturalne wypunktowanie błędów i podaniem odnośników do jakichś poradników).
Powiedzmy wprost- ta platforma to pisarskie przedszkole. Ludzie, wrzucając tutaj prace, często nie zdają sobie sprawy z tego, że publikując tutaj opka niekiedy narażają się na hejt (często niezasłużony), gdyż poziomem pisarskim dorównują zazwyczaj osobie piszącej od większego dzwonu.
Część z użytkowników to młode osoby w wieku późnej podstawówki/ wczesnej szkoły średniej (wiadomość dla archeologów z przyszłości- Szop pisze tę notkę w połowie grudnia 2018 roku, gdy w Polsce obowiązuje system szkolnictwa: osiem lat podstawówki, cztery/pięć lat szkoły ponadpodstawowej) więc naturalne będzie to, że nie będą pisać dobrze.Ba, nie będą pisać nawet poprawnie nawet pod koniec edukacji. Wszyscy, którzy skończyli obowiązkową edukację państwową, potwierdzą, że nauka pisania i kreowania własnego indywidualnego stylu w tym kraju leżą jak Wyspy Świętego Tomasza na Równiku. O czym niestety sami zapominamy, przez co wylewamy wiadra pomyj na, de facto, młode osoby, często dzieci, które nie mają wyrobionego jeszcze mechanizmu obronnego przed takimi atakami.
I tutaj dochodzę do meritum. Problemem wattpada są analizatornie. Nie, nie chodzi mi o to, że nie wolno wypowiadać się na temat opka, recenzować go czy poddawać go jakiejkolwiek analizie krytycznej. Od tego mamy wolność słowa. Jednak trzeba pamiętać, że tam zwykle siedzi jakiś młody dzieciak, który tak naprawdę, nie ogarnia rzeczywistości. Wiem, że zaraz wzniosą się głosy: „no ale przecież jak ktoś coś wrzuca do internetu swoją twórczość, musi liczyć się z krytyką!1". Proszę tylko pamiętać, że krytykę powinno dostosowywać się do wieku osoby krytykowanej. Inaczej na zdanie „słabo piszesz" zareaguje osoba dorosła a inaczej osoba dopiero wchodząca w okres dojrzewania lub bardzo małe dziecko. No, chyba że ktoś lubi się znęcać nad dziećmi, ale ja mam nadzieje, że nie jest to wynik przezywania tej osoby w przedszkolu przez rówieśników.
Nie ukrywajmy, większość wattpadowych analizatorni jakościowo sięga poziomu położenia Morza Martwego. Są to często twory, których mechanizm powstawania wygląda następująco:
- grupka osób (lub randomowy samotny wilk) znajduje opko, a właściwie łowi, byle tylko coś zrecenzować, z (przykładowo) serii „szara myszka+bad boy"
- opko musi być ze wszelkimi możliwymi błędami logicznymi, ortograficznymi, schematami i kiepską kreacją postaci,
- muszą wypunktować każdy błąd i okraczyć to jakimś martwym memem
- co z tego, że autorka ma dwanaście lat, trzeba masakrować gówniaka co nie?
- heheszkować z powodu tego, że zniszczyło się coś, nad czym dzieciak mógł siedzieć naprawdę długo, zamiast dać młodej osobie zwykłą lekcję, jakieś protipy.Kilkukrotnie spotkałam się z sytuacją, gdzie „analizie" było podejmowane opko, które zawierało bardzo mocno rzucającą się w oczy gloryfikacje przemocy w związku. Osoby, zamiast dać znać autorowi, że to, co pisze, nawet będąc wynikiem fikcji, jest bardzo krzywdzące dla osób, które spotykają się tego typu patologią w relacji partnerskiej, wrzucały dawno już nieśmieszne powiedzonka, wytykając błędy ortograficzne. No bo wiecie, dziecko słabo pisze, to jest bardzo zabawne. Nie zwrócimy uwagi na pozytywne przedstawienie toksyczności w związku, tylko będziemy cisnąć bekę z „łurzka". Ilość dobrych analizatorni, można policzyć na palcach jednej ręki.
To zjawisko jest o tyle przykre, bo totalnie niszczy ideę uczenia się na własnych błędach. Taka osoba (jak wspomniałam najczęściej młoda) potrafi stracić, po takiej lawinie mikroagresji, chęci do dalszego rozwijania się, albo, co gorsza, wytworzy u siebie mechanizm odrzucający jakikolwiek akt dobrodziejstwa w myśl „na pewno nie oferujesz mi pomocy, tylko chcesz mnie upokorzyć".
Poza tym, niecierpię wycierania sobie gęby postawą „to tylko taka komedyjka hihi, wyjmij kija". Zdradzę wam sekret: można być zabawnym, nie będąc przy okazji zwykłym chamem i prostakiem. Tylko trzeba szczerze chcieć, a nie wybić się na hejtowaniu marnych jakościowo opek.
SzopPraczLudożerca, 18.12.2018
CZYTASZ
Smell as comentary on Wattpad
HumorA ósmego dnia, jak Bóg już robił swoje, Szatan stworzył analizatornie...