2. Zmiana planów

15 2 11
                                    

Lekcje dłużyły się Douglasowi niemiłosiernie. Po historii nastała pora na geografię. Stosunek chłopaka do tego przedmiotu był obojętny, mimo to miał z niego dobre oceny.

W czasie tej lekcji założył słuchawki i odpłynął słuchając piosenki „DNA" Kendricka Lamara. Muzyka była drugą miłością Douglasa, zaraz za chemią. Słuchał jej gdy tylko miał na to czas, a jego ulubionym gatunkiem był rap. Co prawda nie ograniczał się tylko do niego, był otwarty na niemal wszystko, jednak na nim spędzał najwiecej czasu.

Lekcja była na temat Europy. Chłopak mógł sobie pozwolić na olanie nauczyciela, Europa była jego podróżniczym celem życiowym. Chciał kiedyś wyruszyć w podróż po jej stolicach.

Chłopak wsłuchał się w muzykę tak bardzo, że gdyby nie Lucas, to nie zauważyłby, że lekcja się skończyła.

- Nieźle odleciałeś ziom. - zaśmiał się młodzieniec.
- Weź, dobrze że Bell się nie przyczepił. - odparł Douglas.
- Tak skupił się na Paryżu, Rzymie i Madrycie, że nic nie było go w stanie ruszyć. Jak w jakimś transie, czy innej hipnozie. - powiedział Lucas - Był tak pochłonięty, że nie zauważyłby jeśli cała klasa by wyszła.
- Nic dziwnego, on kocha te miasta, jak ty ostre skrzydełka.
- Śmieszek ci się odpalił, co? Ehh, ale coś w tym jest Doug.

Po geografii nastał czas na chemię. Chłopcy przyszli i wsłuchali się w głos nauczyciela. Lekcja skupiała się wokół substancji jonowych. Douglas mimo dokładnej znajomosci tematu słuchał wraz ze swoim przyjacielem. Tu nie było czasu na muzykę. Gdy tylko była okazja starali się zabrać głos, pan Stephens to docenił, każdy z nich dostał po ocenie A za aktywność.

Nadszedł czas na wf. Standardowo, na początku była rozgrzewka, w jej skład tego dnia weszły 3 okrążenia na około sali gimnastycznej oraz 10 minut na rozciąganie we własnym zakresie. Następnie grali w koszykówkę, gdyż niedługo miał być międzyszkolny turniej. Douglas bardzo lubił ten sport, a jego ulubioną drużyną było Dallas Mavericks. Miał nawet okazję być na kilku ich meczach. Miłość do tego sportu zaszczepił w nim ojciec, gdy chłopak był jeszcze małym dzieckiem. Młody chłopiec jeździł z rodzicami na mecze, ponieważ Kingsley, tata Douga, był środkowym lokalnej drużyny.

Douglas i Lucas trafili razem do drużyny. Na boisku byli duetem, któremu ciężko było się przeciwstawić. Razem byli niczym Shaquille O'Neil i Kobe Bryant. Bardzo łatwo pokonali drużynę przeciwną, teraz nastała dla nich pora odpoczynku, inni też musieli się wykazać. Drużyna Douga usiadła razem na trybunach i zaczęli rozmawiać. Po chwili Lucas poderwał się z miejsca:
- Ej, też czujecie coś dziwnego? - spytał zaniepokojony.
- Ty no rzeczywiście. Co to może być? - odparł Colin.
- Nie wiem, nie znam teg... - zaczął Douglas, ale nie dokończył.  Wszyscy równo zasnęli. Na salę przez wentylację został wtłoczony gaz usypiający.

__________________
Hejka~~~
Z tej strony autor (no co ty nie powiesz XD)
Mam nadzieję że zostałeś zaciekawiony początkiem mojej historii. Będę starał się publikować rozdziały w miarę regularnie, moim celem jest przynajmniej jeden tygodniowo.
Przepraszam też, jeśli pojawiają się jakieś babole interpunkcyjne, przecinki nigdy nie były moją mocną stroną.
Mam nadzieję że wytrwasz przy tym opowiadaniu jak najdłużej! ^^
Cheers!
~X

Przeżyć ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz