1

45 2 6
                                    

Tryndamere

Zima tego roku była wyjątkowo ostra, pokryte śniegiem domy w Rakelstake wyglądały jak ciastka pokryte grubą warstwą lukru. Przybyłem do tego miejsca, aby rozprawić się z jednym z wojowników którzy wyrżnęli mój klan. Byłem pochłonięty zemstą, za wszelką cenę chciałem, aby cierpieli za to co zrobili. Kiedy dowiedziałem się ,że przybywał tam ten łajdak, od razu ruszyłem w drogę do Rakelstake. Myślami wróciłem do nocy kiedy zostaliśmy napadnięci, widziałem jak mój klan upada. Staraliśmy się odeprzeć atak, ale na marne. Cienista postać która przewodziła atakowi zwyciężyła. Ziemia była usłana trupami, a biały śnieg przybrał kolor szkarłatu. Jako jeden z nielicznych przeżyłem i przysiągłem sobie ,że pomszczę moje plemię.

Ruszyłem w kierunku pomnika Avarosy wiedząc ,że tam go spotkam. Śnieg ograniczał moje ruchy a zimny wiatr wiał prosto w moje oczy ,ale to mnie nie zniechęciło, potrzeba zemsty była silniejsza. Chwyciłem za rękojeść miecza i spokojnym tonem powiedziałem :

-Idę po ciebie.

Ashe

Kroczyłam przez pokryty śniegiem las. Śnieg dosięgał moich kolan, na gałęziach drzew zwisały sople lodu. Szłam w ciszy, w nadziei że spotkam jakąś zwierzynę. Na głowie miałam założony kaptur, moje białe włosy wychodzące spod kaptura targał chłodny wiatr. Granatową pelerynę ciągnęłam za sobą. Na plecach miałam założony kołczan w którym znajdowały się lodowe strzały. Dar od Avarosy czyli lodowy łuk trzymałam w prawej dłoni. W lesie pojawiła się mgła.

Zauważyłam ogromny kształt kroczący przez las, więc wyciągnęłam jedną z lodowych strzał i naciągnęłam cięciwę łuku. Wymierzyłam tor lotu mojej strzały i puściłam cięciwę. Gdy strzała zbliżała się do celu nagle coś ją odbiło. Lodowa maczuga upadła na śnieg. Wyostrzyłam wzrok, to nie była zwierzyna. 

Przede mną stał olbrzymi, owłosiony dzik. Jego oczy świeciły intensywnym niebieskim światłem. Dwa ogromne kły wychodziły mu z pyska. Ogon machał w od lewej do prawej. Na grzbiecie siedział jego jeździec. Kobieta w zbroi z dodatkami futra, na głowie miała hełm z jednym lodowym rogiem, drugi był ułamany. Jej jasno niebieski oczy patrzyły na mnie, było widać w nich odrazę. 

-Witaj słabeuszko. - powiedziała chłodnym głosem.

-Sejuani...- warknęłam.

Knur wraz z swoim jeźdźcem zaszarżowali na mnie.

Tryndamere

W końcu dotarłem do pomnika, gdzie rzekomo miałem spotkać swojego rywala. Dookoła nikogo nie było. Kompletna pustka i cisza. Zagotowało się we mnie, nie po to szedłem do Rakelstake po nic. Usiadłem pod wielkim pomnikiem i schowałem twarz w dłoniach.

-Gdzie ty do cholery jesteś, miałeś tu być!

Uderzyłem z całej siły pięścią w ziemię. Nie mogłem w to uwierzyć, byłem tak blisko zemsty, a ona przeciekła mi miedzy palcami.

-Po ...Pomóż mi proszę.

Usłyszałem ciche dźwięki i natychmiast uniosłem głowę . Kilka kroków od mnie leżała, biało włosa dziewczyna z licznymi ranami na ciele, jej płaszcz był potargany. W ręku trzymała łuk z pęknięta cięciwą. Spojrzała na mnie  a jej oczy błysnęły w bólu. Wstałem i zmierzyłem ją wzrokiem. Cierpiała. Już miałem się odwrócić i odejść, ale coś kazało mi zostać. Ludzie znaleźli by ja po kilku dniach...martwą... Podszedłem bliżej i uświadomiłem sobie ,że już jest nie przytomna. Wziąłem ranną dziewczynę na ręce i zabrałem ją do najbliższego domu. Kopniakiem otworzyłem drzwi i poczułem miłe ciepło z domowego kominka. Domownicy szybko zebrali wokół mnie i rozpoznali dziewczynę którą trzymałem w ramionach.

-To Avarosa! - Wykrzyczała mała dziewczynka stojąca za swoją matką.

Położyłem ją na jednym z łóżek, a domownicy zbiegli się wokół niej i zaczęli ją  opatrywać. Pomyślałem, że musi być dla nich bardzo ważna. Już miałem wychodzić, kiedy zaczepiła mnie jedna z gospodyń.

-Coś ty jej zrobił ? 

A następnie wymierzyła mi kopniaka w piszczel.

-Nic. -powiedziałem sucho i wyszedłem.

Ashe

Powoli podniosłam powieki. Nieprzytomnie rozglądałam się po pomieszczeniu w którym się znalazłam.

Po umeblowaniu wywnioskowałam że to jakaś prosta chatka. Leżałam na jakimś łóżku, podniosłam się na łokciach i oparłam głowę o ścianę.

-Obudziła się, dzięki bogom.-  powiedział jakiś mężczyzna. Zaraz zgromadziła się reszta rodziny. Kobieta, dwoje chłopców i jedna dziewczynka.

Uśmiechnęłam się do nich. Dzieci podbiegły do mnie i przytuliły. Poczułam ból w lewym boku, skrzywiłam się. Odsunęli się trochę do tyłu.

Zerknęłam na siebie. Miałam na niektórych częściach ciała bandaże. Ta rodzina musiała się mną zająć, gdy tamten wojownik miał mnie gdzieś.

-Co się stało?- spytałam domowników.

-Jakiś wojownik przyniósł tutaj przywódczynię na rękach, położył i wyszedł.- powiedział jeden z chłopców.

A jednak pomógł. Nie pamiętam dobrze rysów jego twarzy, jedyne co pamiętam to jego zbroję i bandaż na brzuchu.

-Nie przedstawił się?- dopytywałam.

-Nie...- odpowiedziała kobieta.

Próbowałam wstać, byłam jeszcze trochę słaba ale udało mi się stanąć na równe nogi. Rozglądałam się po pokoju szukając wzrokiem mojego łuku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 07, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ICE QUEEN [Ashe x Tryndamere]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz