Rozdział 1

317 19 5
                                    


Hej kochani na początek chciałam was przeprosić za tak długą nieobecność. Teraz jestem chora i siedzę w domu także postanowiłam się ogarnąć i zacząć kontynuować te opowiadanie jednak było by mi miło gdybyście mnie dopingowali głosami i komentarzami albo samym tym że zobaczyliście daną część.


6:30

-Yyy-cholerny budzik. Ale muszę wstać do szkoły, po co ja do niej idę skoro mam już dwieście lat i skończyłam ją już chyba ze sto razy. Tylko mogłoby to wyglądać podejrzanie, siedemnastolatka, która mieszka sama i w dodatku nie chodzi do szkoły.Leżałam tak jeszcze z 15 minut i potem wstałam.Poleciałam do łazienki i się szybko okąpałam, wysuszyłam włosy i poszłam wybrać strój na dzisiejszy dzień. Wybrałam czarne spodnie i do tego bordowy crop top. Zeszłam do piwnicy, po torebkę z krwią, aby przypadkiem nie zjeść jakiegoś ucznia. Kiedy zjadłam okazało się, że jest już 7:45 więc wyszłam szybko z domu i wsiadłam do swojego czarnego BMV. Jechałam i jechałam, ale w końcu dotarłam do szkoły, zostało 5 minut do dzwonka więc wzięłam torebkę i wyszłam szybko z auta. Wszystkie oczy skierowały się na mnie, ale czego mogłam się innego spodziewać. Kiedy weszłam na korytarz szkolny już wyczułam, że nie jestem jedynym nadprzyrodzonym stworzeniem w szkole. Podeszłam do swojej szafki, już wiedziałam jaki mam numerek i jaki plan lekcji ponieważ dzień wcześniej byłam u dyrektora i dał mi wszystkie rzeczy jakie będę potrzebować. Niedaleko mnie stała grupka osób, jedną z nich był wilkołak, cały czas się na mnie dziwnie patrzyli, ale nie przejmowałam się tym. Zadzwonił dzwonek, z planu wynika, że moją pierwszą lekcją jest historia, którą nawet lubię ponieważ mogę się na niej wykazać, bo większość rzeczy o których mówimy sama przeżyłam. Weszłam do klasy a jedyne wolne miejsce znajdowało się  obok tego wilkołaka. Jest dość wysoki i ma brązowe włosy, jest nawet przystojny nie biorąc pod uwagę tego, że ma krzywą szczękę. Usiadłam na miejsce, a jego wzrok od razu spoczoł na mnie, jednak odciągnoł go ode mnie głos nauczyciela, który zaczął czytać listę uczniów.

-Isabelle Gerard?

-Jestem.

Kiedy nauczyciel wypowiedział moje imię od razu cała klasa spojrzała na mnie, dopiero teraz zauważyłam, że w klasie znajduje się cała ta tajemnicza paczka, która wcześniej tak mi się przyglądała. Nauczyciel zaczął czytać dalej obecność i z tego co wywnioskowałam to osoby z tej paczki nazywają się tak: Scott McCall, Allison Argent, Lydia Martin i Stiles Stilinski. Kiedy nauczyciel skończył czytać listę obecności zaczął lekcje.

-A więc tak rok szkolny zaczniemy od przerobienia wojny secesyjnej czy ktoś wie w jakich ona odbywała się latach?-Od razu moja ręka i tej rudej dziewczyny, jak ona miała Lydia, chyba tak,wyskoczyły w górę.

-Tak Isabell.-głos nauczyciela skierował się w moją stronę.

- W latach 1861-65 -Te pytanie było bardzo łatwe z resztą jak mogłabym tego nie wiedzieć skoro sama ją przeżyłam.

-Dobrze. A może ktoś mi powie jakie były jej przyczyny?- Moja ręka i Lidii znowu poszły w górę.

-Isabell mów.  

-Przyczynami było oskarżenie demokratów, abolicjonistów o podżeganie ludności murzyńskiej do buntu i ogłoszenie przez jedenaście stanów secesji czyli oddzielenia się po wybraniu na prezydenta Abrahama Lincolna , przeciwnika niewolnictwa.

-Idealna odpowiedź widzę, że bardzo dużo wiesz na temat tej o to wojny to może zadam ci jeszcze kilka pytań  na ocenę. 

Zgodziłam się, bo czemu nie skoro i tak wiedziała  wszystko na temat tej wojny. Nauczyciel zadał mi jeszcze kilka pytań na które wszystkie odpowiedziałam dobrze. Potem kazał nam zrobić notatkę, a kiedy skończyliśmy akurat zadzwonił dzwonek. Po chwili jak wyszłam z klasy podeszła do mnie ta ruda dziewczyna Lydia.

-Cześć jestem Lydia, a ty to Isabell z tego co pamiętam. I jak podoba ci się nasza szkoła?-Nie cierpię takich słodkich dziewczynek, ale postaram się być miła żeby nie dawać podejrzeń.

-Tak i tak, bardzo mi się tu podoba.

- To dobrze, a skąd przyjechałaś bo nie widziałam cię tu wcześniej.

-Z Nowego Orleanu.

- Zawsze chciałam tam pojechać , bo podobno te miasto jest piękne i te historie o czarownicach.-trochę się zaśmiałam jeśli chodzi o te czarownice. Ale to prawda one też istnieją nawet się z jedną przyjaźnie.

-Tak to prawda jest to najpiękniejsze miasto jakie znam.

Potem jeszcze chwilę porozmawiałyśmy i trochę zmieniłam o niej zdanie, wcale nie jest taka głupiutka jak myślałam. Minęło kilka godzin, aż nadeszła pora lunchu. Poszłam szybko do samochodu po mój termos z krwią, a następnie skierowałam się w stronę stołówki. Kiedy na nią weszłam zauważyłam Lydię, która gestem ręki zapraszała mnie do swojego stolika.Podeszłam a ona mi pokazała miejsce obok siebie.

-To jest Alison, naprzeciwko niej siedzi Scott obok niego jest Stiles.

-Cześć jestem Isabell.

-Wiemy wiemy Lydia nam już trochę o tobie poopowiadała.-powiedziała Allison.

- Mam nadzieję, że same miłe rzeczy.

-Oczywiście, mówiła nam na przykład, ze pochodzisz z Nowego Orleanu.- odezwał się Stiles.

-Tak mieszkałam tam od urodzenia, ale postanowiłam się przeprowadzić.

-Ale jak to to znaczy,że mieszkasz teraz sama ?-zapytała Allison

- No tak.

-A rodzice?- odezwał się po raz pierwszy Scott.

-Rodzice nie żyją, zgineli 2 miesiące temu, mam tylko starszego brata, ale on został w Nowym Orleanie. - musiałam ich okłamać ponieważ nikt nie może się dowiedzieć kim jestem.

-O Jezu przepraszam cię ja nie chci....-Nie dałam mu dokończyć, a Lydia w tym samym czasie jak Scott zaczął mówić to ona zaczęła mnie przytulać.

-Nie spokojnie nic się nie stało. Już się z tym chyba uporałam, i między innymi dlatego tu przyjechałam, ponieważ tam mi wszystko o nich przypominało.

Wszyscy w tej chwili patrzyli na mnie smutnym wzrokiem, a ja się tylko do nich uśmiechałam. Na szczęście uratował mnie dzwonek.

- No to ja lecę na lekcje, to jest moja ostania lekcja więc zobaczymy się jutro do zobaczenia.

Porzegnałam się z nimi i poleciałam na fizykę, to jest przedmiot, którego nienawidzę uczę się go tak długo, ale dalej go nieogarniam. Po skończonych lekcjach wróciłam do domu. Odłożyłam tylko torebkę którą nosiłam do szkoły i zmieniłam ją na mniejszą czarną włożyłam tam tylko telefon i pieniądze na wszelki wypadek. Postanowiłam dzisiaj przeszukać las, ponieważ dopiero wczoraj przyjechałam do miasta i musiałam załatwić kilka spraw i się rozpakować, a dzisiaj zacznę poszukiwania tej gnidy i jego stada.


Mam nadzieje że wam się podobała pierwsza część. Mam świadomość, że mogła być ona trochę nudna, ale było to trochę takie wprowadzenie, ale obiecuję, że w następnych częściach będzie się więcej działo. Kolejną rzeczą jest to, że części nie będą się pojawiać co dziennie, tylko raczej com kilka dni co tydzień tak około. Tak że do zobaczenia w drugim  rozdziale.

Jedyna na świecieWhere stories live. Discover now