[ 3 ]

3K 188 20
                                    

-

Wiatr musnął delikatnie pasmo włosów detektywa, niesfornie opadające na jego czoło.

Tylko parę sekund dzieliło Sherlocka od jego pierwszego i zarazem ostatniego lotu.

Piskle nie nauczy się latać, jeśli nie upadnie.

Moriarty bez wątpienia był diabłem, bo kto inny byłby zdolny do zadania człowiekowi tak wielkiego bólu?

I ta krucha ptaszyna nie litowało się bynajmiej nad sobą.

Zawsze chodziło o Johna.

To zawsze był John Watson.

Znieczulicy Holmesa, kolejna dawka cierpienia nie robiła zbyt wielkiej różnicy.

Ale John?

Rozpadnie się. Jak ziarenka piachu, na które upadnie pisklak.

Jednak tym razem, coś nie zgadzało się w dedukcji genialnego umysłu.

Bo przecież, skoro Moriarty jest diabłem, musi istnieć też dobro.

A w tym przypadku, jego oponentem był właśnie Sherlock Holmes.

Nie, on nie był aniołem.

Być może, był po stronie aniołów.

Ale nawet przez chwilę nie przeszło mu przez myśl, że mógłby być jednym z nich.

A teraz nie miał już wątpliwości.

Anioły mają skrzydła.
Lecą.

Nie spadają

-

𝒎𝒚 𝒃𝒐𝒅𝒚 𝒊𝒔 𝒂 𝒄𝒂𝒈𝒆; sherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz