2. Spotkanie

656 61 15
                                    

Tego ranka dealer był okropnie niewyspany. Wpłynął na to nie tylko hałas z imprezy, ale także myśli kłębiące się w jego głowie i słowa Emila.

,, Nie zgrywaj ponuraka bo doskonale wiem, że nim nie jesteś".

Te słowa wracały do niego niczym echo i nie mogły mu dać spokoju. Postanowił zignorować senność i zająć się czymś, żeby również myśleć o czymś innym.

Gdy się ubrał i zjadł śniadanie, wyjrzał przez okno, z którego było widać jego uprawy i zobaczył, że kilka z nich wyrosło. Nie był zbyt chętny do wychodzenia na dwór, ale z drugiej strony wolał zbierać i sadzić je na bieżąco.

Podszedł do okna przy drzwiach, by sprawdzić czy nie wpadnie na kogoś, a mówiąc kogoś, miał na myśli Emila i Franka. Zobaczył, że akurat oni dwaj idą do centrum. Wykorzystał okazję, wyszedł z domu, poszedł na tyły domu i zaczął zbierać plony. Ku jego zadowoleniu, nikt mu w tym nie przeszkadzał.

Za to motyka mu się zniszczyła. Była już stara i przyszedł czas, żeby wziąć nową. Wrócił do domu i zajrzał do swojego niewielkiego magazynu. Otworzył wszystkie skrzynie, ale w żadnej nie znalazł ani zapasowej motyki, ani nawet choć odrobiny drewna.

- Chyba czeka mnie wycieczka do lasu - powiedział do siebie, jednocześnie biorąc siekierę. Bardzo lubił chodzić do lasu ponieważ większość podróżników wołała podróżować szlakami niż przez dzicz. Poza tym po prostu lubił chodzić do lasu.

Ze wzgórza prowadziła na dół ledwo widoczna ścieżka ponieważ rzadko ktokolwiek nią chodził. Nawet jeśli ktoś potrzebował drewna to wolał iść do lasu główną drogą. Ale ona znajdowała się zupełnie po drugiej stronie miasta, co niezbyt się opłacało dealerowi, jeśli nie chciał na kogokolwiek wpaść.

Droga była dla niego łatwa. Wielokrotnie tędy schodził i wchodził, a poza tym nie było tu zbyt stromo. Wyciął kilka drzew na skraju lasu i posadził świeże sadzonki, żeby w miejsca starych drzew wyrosły nowe. W Minecrafcie drzewa rosły szybko, to była nawet kwestia jednego dnia.

Teoretycznie mógł już wrócić do domu, ale postanowił jeszcze zrobić sobie krótki spacerek. Szedł między drzewami. Napawał się słońcem, świecącym przez liście, oraz śpiewem ptaków.

Nagle usłyszał kroki. Schował się za drzewem zastanawiając się czy to człowiek, zwierzę czy potwór. Las był dla niego jak sielanka, ale nie zapomniał o niebezpieczeństwach Minecrafta, których było mniej w ciągu dnia, ale jednak były. Dlatego miał przy sobie miecz.

Ostrożnie wyjrzał zza drzewa i odetchnął z ulgą. To był tylko człowiek. Nie widział go tu nigdy wcześniej. Pytanie tylko co on robił w środku lasu?

Podróżnik się zatrzymał i spojrzał na drzewo, za którym schował się dealer.

- Wiem, że tam jesteś - powiedział przyjaznym głosem - spokojnie, nie zrobię ci krzywdy.

dealer zastanawiał się czy nie zignorować go, ale ciekawość wzięła nad nim górę. Chciał się dowiedzieć co ten ktoś tu robi. Więc wyszedł zza drzewa.

- Pan chyba nie jest stąd, prawda? - zapytał.

- Żaden tam pan, mówmy sobie na ty - odrzekł podróżnik. dealer poczuł się przy nim swobodnie - słusznie zauważyłeś, że nie jestem stąd. Odnoszę wrażenie, że ten fakt cię ciekawi.

- Owszem bo nigdy nie spotkałem podróżnika, który by podróżował przez dzicz.

- Myślę, że mogę ci o tym powiedzieć, tak między nami. Z natury jestem samotnikiem. Dlatego wolę podróżować niewyznaczonymi ścieżkami, gdzie nikogo nie ma, niż wyznaczonymi, gdzie są tłumy. Poza tym to fajniejsza zabawa.

- A nie czujesz się czasem samotny?

Podróżnik prychnął.

- Właśnie nie. I o to chodzi. Jestem sam i nikt mi nie zawraca głowy. Mogę robić co chcę, kiedy chcę, jak chcę, nie jestem za nikogo odpowiedzialny...dzięki temu odkryłem wiele pięknych miejsc, bez jakichkolwiek śladów cywilizacji. Po prostu raj dla samotników. Ale wolę podróżować, niż się osiedlać. Jednak, jeśli dożyję starości i już nie będę nadawał się do podróżowania, osiądę w jednym z takich miejsc i będę sam, aż po kres moich dni.

dealer zamyślił się. Te słowa w jakiś sposób go poruszyły. Gdy podniósł wzrok, żeby zapytać o coś podróżnika, jego już nie było. Rozejrzał się zdziwiony, ale nigdzie go nie widział. Jakby rozpłynął się w powietrzu.

Ruszył z powrotem do domu, a wspinając się na wzgórze, myślał o tym spotkaniu. Był zamyślony do tego stopnia, że nie zauważył Emila i Franka, którzy szli do swoich domów.

- Cześć, Karol - powiedział Emil z nadzieją, że tym razem dealer mu odpowie.

Ale ten nic mu nie odpowiedział. Patrzył się przed siebie, jakby go w ogóle nie zauważył i, bez słowa, wszedł do domu. Emil i Franek wymienili zdziwione spojrzenia.

- Takiej reakcji jeszcze u niego nie widziałem - przyznał zdziwiony Emil.

- Pewnie to jego nowa taktyka - prychnął Franek - zamiast odpowiadać w jakikolwiek sposób, udaje, że nas nie widzi. Ale są w tym plusy bo nie mówi nic złego.

- Nie ukrywam, że on czasem mnie zadziwia - przyznał Emil patrząc na drzwi domu dealera.

. . .

W głowie dealera myśli szalały do tego stopnia, że nie potrafił zająć ich niczym innym. Nawet granie na gitarze albo ukulele mu nie pomagało. Resztę dnia spędził chodząc w kółko po sypialni oraz leżąc na łóżku i gapieniu się w sufit.

,, Po prostu raj dla samotników".

W jego głowie zakiełkowało się pytanie. ,, Czy to nie jest to, czego mi potrzeba? Czego chcę? ".

Nigdy nie podróżował, ale, jak prawie każdy mieszkaniec Minecrafta, przeszedł jeszcze w dzieciństwie kurs z survivalu. Najpierw na poziomie podstawowym, a później rozszerzonym. Potrafił walczyć, polować, tworzyć broń, a nawet przetrwać noc na dworze. Gdyby chciał stąd odejść, potrafiłby o siebie zadbać.

Jednak jeśli chciał odejść to nie w celu podróżowania, lecz w celu znalezienia nowego domu. Gdzieś w dziczy, w otoczeniu przyrody, w miejscu, gdzie nie ma ludzi.

Gdy zrobił nie wiadomo które okrążenie, stanął przy oknie. Spojrzał na las, rozciągający się daleko. Na góry stojące na krańcu lasu. Wszystko oświetlone przez zachodzące słońce. Gdyby szedł sam, normalnym tempem to w ciągu kilku dni powinien się tam dostać. Wiedział, że przez góry prowadzi kilka szlaków, więc przekroczenie ich nie powinno być problemem.

Wtedy poczuł ulgę, a nawet podekscytowanie. Ponieważ gdy patrzył na ten widok, już wiedział co chce zrobić. Czuł, że skoro powziął to postanowienie to już się z niego nie wycofa.

- Odejdę stąd - powiedział do siebie - opuszczę to miasto, wyruszę na drugą stronę gór i znajdę nowe miejsce do zamieszkania. W dziczy. Z dala od innych. Gdzie będę mógł być sam.

Minecraft Ferajna : Początek LegendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz